Fifty- Eight.

7.5K 425 1
                                    

Celeste

- Chloe, jesteś pewna, że można to pić?- zapytałam kiedy podsunęła mi niebieski kubeczek ze śmierdzącym trunkiem.

- Jak się napijesz, dowiemy się- prychnęła. Łyknęła swojego napoju.

- Jak się panie bawią?- zapytał Chris, który zmaterializował się obok. Objął nas ramieniem. Strzepnęłam jego dłoń i ruszyłam przed siebie. Chloe zarechotała i rozpoczęła rozmowę z chłopakiem.

Poszłam do kuchni po wodę albo sok. Czułam, że nie przełknę nic, co ma wspólnego z alkoholem. Chłopak, który grzebał coś przy napojach, uśmiechnął się do mnie.

- Jest woda albo sok?- zapytałam- Cokolwiek bez alkoholu?

Krótkowłosy chłopak uśmiechnął się promiennie. Podał mi kubek. Powąchałam i wskazywało na to, że to jakiś jabłkowy sok.

- Proszę bardzo, niegazowany i bez cukrowy sok ze świeżych jabłek dla pani.

- Dziękuję- napiłam się. Smakowało dobrze, bardzo dobrze. Pociągnęłam jednym haustem zawartość, zdając sobie sprawę jak bardzo jestem spragniona.

- Jeszcze?- potaknęłam.- Pij, ile zechcesz- puścił mi oczko.

---

Nigdzie nie mogłam znaleźć Chloe. Obraz rozmazywał mi się, jak gdybym znajdowała się pod wodą. Przemierzałam tłum ludzi, chwiejnie, kiedy poczułam na ramieniu czyjąś dłoń.
-Ccze-go chcesz?- jąkałam się. Nie wiedziałam, że można się upić dwoma łykami jakiegoś drinka. Poza tym wypiłam jedynie kilka kubków soku jabłkowego.

- Co ci jest?- zaśmiał się Chris.

- D-ddaj m-i spokój...- powłóczyłam nogami w kierunku sofy i opadłam na nią bez sił.

- Aż tak źle?- zapytał, lecz u naszego boku pojawił się kolega z kuchni i widząc mnie znacząco się uśmiechnął- Karter, o co ci chodzi?

- O nic- uciął i przyglądał mi się jak bym była smacznym kąskiem albo wisienką na torcie.

- Karter, spróbuj tylko coś wywinąć na mojej imprezie z moimi znajomymi, a obiecuję, że nie zobaczysz matki do końca życia, rozumiesz? Będziesz wąchał kwiatki od spodu.

Potaknął, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy nawet na chwilkę. Zemdliło mnie. Musiałam wyjść na zewnątrz.

Wstałam i nikomu nic nie mówiąc, próbowałam wydostać się z domu. Niby wszystko było dobrze, ale czułam jak przez moje ciało przebiega tysięczna armia mrówek. Ponadto mdliło mnie i kręciło się w głowie.

- Dokąd się wybierasz?- zatrzymał mnie gospodarz- Nie możesz..w takim stanie!

- Nnie- jesteś moim o-ojcem...

- Nie, nie jestem, ale ty na pewno nie myślisz teraz racjonalnie.

Wyrwałam mu się.

- Zo-staw m-mnie!- warknęłam i odbijając się od ściany do ściany ruszyłam na zewnątrz.

Na moje nieszczęście z ganku sprowadzały schody, których, rzecz jasna, nie zauważyłam. Potknęłam się i runęłam jak długa. Czekałam na bolesne stłuczenie. Czekałam i czekałam, zasypiając.

- Co ci jest?- zapytał mnie głos.

Podniosłam wzrok na bruneta. Na jego najpiękniejsze oczy. Na chłopaka, przed którym uciekłam kilka dni temu. Uciekłam od pocałunku, a teraz o niczym innym nie marzę jak tylko dotknąć swoimi ustami jego.

- J-ja, n-nie wiem- jęknęłam łapiąc się za głowę.

- Greg, zaczekaj tu z nią- przekazał mnie kumplowi, którego dopiero teraz zauważyłam- Za chwilę wracam.

Brunet zniknął, a ja osunęłam się w ramionach Grega.

Pozory Mylą...Where stories live. Discover now