Sixty.

7.6K 435 13
                                    

Celeste

Wszystko mnie boli. Mam kapcia w buzi, a na dodatek od dobrych pięciu minut leżę na trawie i wypruwam flaki. Greg pilnuje, żebym nie udławiła się własnymi wymiocinami, mówi do mnie, ale go nie rozumiem. Jest jakby daleko, a zarazem tak blisko. Absolutnie popaprane stwierdzenie, tak samo, jak moje myśli. Zdecydowanie uleciałam w świat, gdzie alkohol zaszumiał mi w głowie, a ja pogrążona w innej krainie, poddaje się i tracę siebie. Przestałam być "tą" Celeste.

Ktoś położył mi dłoń na plecach i odgarnął spocone strąki.

- Cel- szepnęła Chloe- Tak bardzo cię przepraszam. Nie powinnyśmy się rozdzielać. Wybaczy mi..

- Chloe- próbowałam coś powiedzieć, kiedy zaatakowała mnie kolejna fala mdłości.

Dłonią masowała moje plecy. Usłyszałam szepty obok nas. Muzyka dudniła, ludzie się bawili w najlepsze, a ja okupowałam pobliski trawnik brudząc go swoim dzisiejszym obiadem.

Kiedy było po wszystkim, wstałam podparta o przyjaciółkę. Przyglądali się nam chłopaki. Ich miny nie zdradzały nic. Jedynie bezsilność i...rezygnację.

- Wracajmy do domu- Chloe objęła mnie i przytuliła. Następnie złożyła na moim czole przyjacielski pocałunek. Była taka kochana.

Ruszyliśmy do domu. Jak się okazało Will i Greg przyjechali autem. Wsiedliśmy do auta.

- Ojciec w domu?- zapytała brunetka brata.

- Pojechał do Spencera...

Cholera, Spencer. Obawiam się jego reakcji na mój widok. Nie! Ja jestem chorobliwie przestraszona! Ostatnio wykręciłam mu numer z narkotykami, a teraz jeszcze wrócę do domu w takim stanie. Na dodatek Gabriela skończyła na dziś i mi już nie pomoże.

- Spencer- wydusiłam- Nie mogę mu się tak pokazać... Musicie mnie zostawić gdzieś, żebym...wytrzeźwiała- wybełkotałam.

- Przenocujesz u nas. Ojciec wróci późno, ja zadzwonię do twojego wujka, że śpisz u Chloe. Odeśpisz się- zadecydował brunet.

- Ale...

Wtrąciła się Chloe.

- Celeste, on ma rację. Zostaniesz u nas. Mam szerokie łóżko- uśmiechnęła się szeroko.

- Ja też- prychnął Will, na co Greg parsknął gromkim śmiechem.

- A właściwie, jak to się stało, że nic nie piłam, a wyglądam...jak wyglądam...I czuje się jak po tygodniowym melanżu?

- Masz pecha. Gdzie nie jesteś ktoś ci dosypuje czegoś do picia. Chyba czas zmienić to i zastanowić się czy to nie znak, że powinnaś unikać takich miejsc- mruknął Will.

- Cholera...a myślałam, że jest ze mną coś nie tak i upiłam się sokiem... A jak się znaleźliście na imprezie?- mruknęłam niewyraźnie.

Spojrzeli zmieszani po sobie.

- Powiedzmy, że przeczuwaliśmy, że dwie dziewczyny, będą w opałach, a co jak co, superman to ja jestem w całej krasie- powiedział z udawaną powagą Greg.

Pozory Mylą...Where stories live. Discover now