Twenty-Three.

9K 455 8
                                    

Celeste

- Było cudownie. Dzięki wam za to! A ten rollercoaster? Nigdy czegoś takiego nie widziałam, a co dopiero wsiąść do niego! Nie wierzę! Musimy kiedyś tam wrócić!

- Celeste, dziękuję i przyjmuję wyzwanie dotyczące kolejnej udanej próby nakłonienie Spencera na przejazd- stwierdziła ze śmiechem Gaby- Ale na dziś wystarczy. Wracam do domu. Jutro wrócę przed ósmą.

- Gaby, może obejrzymy jeszcze jakiś film?

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Już późno...

- Nie daj się prosić- spojrzałam błagalnie na Spencera w celu otrzymania pomocy.

- Zostań..- zaczął- Jeśli oczywiście masz czas. I nie masz nic do zrobienia. Jeśli możesz...Chcesz...- plątał się.

- Dobrze, zostanę. Na jeden film- powiedziała, widząc jak bardzo się stresuje.

- Jasne, jeden- uśmiechnęłam się.

Polubiłam tą kobietę. Była nieśmiała, a zarazem pewna siebie. Tryskała pozytywnym podejściem do wszystkiego. Była uczynna. Zaradna. Piękna. Sympatyczna.A jak wiemy wszystkie te cechy rzadko idą ze sobą w parze.

- To ja przygotuję popcorn i coś do picia- zadecydował wujek.

- Chodź- złapałam kobietę za rękę.

Zaprowadziłam nas  do salonu, gdzie wybrałyśmy odpowiedni film.Czekając na Spenca zagadałam ją troszkę o jej życie, ponieważ tak naprawdę nic o nie szczególnego nie wiedziałam.

---

- Przykro mi- tylko na to się wysiliłam.

- To wydarzyło się kilka lat temu. Za tydzień wybije pełnych pięć lat, odkąd mój mąż i syn zginęli w wypadku. Sprawca wypadku, świeżo zrobił prawko, i najwidoczniej postanowił to uczcić. Upił się, wsiadł za kółko i nie zdążył wyhamować. Doszło do czołówki. Jack zginął na miejscu. A Erick wpadł w śpiączkę, z której się nie wybudził i musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w moim życiu. Poddałam się, wszelka nadzieja opadła i zgodziłam się na odłączenie go od aparatury- łza spłynęła po jej delikatnym poliku.

- Jesteś bardzo dzielna. Przynajmniej nie męczył się. Teraz- wskazał na górę- tam w niebie, na pewno cieszy się z takiej mamy. Czuwa nad tobą, tak jak ty to robiłaś przez całe jego życie, nawet jeśli było ono krótkie.- objęłam ją.

Przytuliła mnie. Próbowała ukryć łzy, ale doskonale wiedziałam jak bardzo boli strata. Jak bardzo boli odejście bliskiej osoby.

- A wiesz, co jest najlepsze? Ten chłopak, który odebrał życie mojej rodzinie, okazał się kolegą ze szkoły Ericka- wyszeptała.

- Szkoda, że chłopak przez głupotę zabił ludzi i zmarnował swoje życie w więzieniu- stwierdziłam.

- Nie trafił tam. Zapewne jest gdzieś tutaj wśród nas, ale ojciec opłacił mu odsiadkę. Teraz zapewne chodzi sobie wśród nas. Nie pamiętam nawet jak on wygląda. Widziałam go ostatni raz w szpitalu, kiedy przyszedł zobaczyć, co z moimi chłopakami.

- Gaby, to nie tak, że ujdzie mu to na sucho. Los, w pewnym momencie zaatakuje go, w najmniej oczekiwanym momencie i wtedy pożałuje tego, co zrobił.

- Wiem, kochanie, ale to nie takie proste. Pierwszy raz odkąd zginęli, pozwoliłam sobie na łzy. Przepraszam...- podniosła się.

- Przestań, nie masz za co przepraszać- otarłam jej łzy.

- Wybaczysz mi, jeśli pójdę do domu za nim zobaczy mnie Spencer? On o niczym nie wie. Jesteś pierwszą osobą, której się zwierzyłam, nie chcę też jego obarczać moimi życiowymi problemami.

- Dobrze, ale sama tak nie pójdziesz. Odprowadzę cię. Daleko mieszkasz?

Pokręciła głową.

- No to chodź. Później coś wyjaśnię Spencerowi- powiedziałam z otuchą.

Pozory Mylą...Where stories live. Discover now