Nineteen.

8.5K 459 0
                                    

Will

- Jak tam poszło wczoraj?- zapytał Gregory, kiedy szykowaliśmy się do kolejnego dnia pod tytułem " kabaret Holta".

- Nie pytaj, chłopie- warknąłem, wiedząc, że chce się ponabijać z wczorajszej akcji.

Palnąłem go w łeb, a ten wpadł w zaraźliwy śmiech. Próbowałem zamaskować uśmieszek, ale na nic moje starania.

- No co ty, nie musiało być, aż tak źle...

Oberwał tym razem kopniaka.

- Zamknij się już!- syknęłam.

Wepchnąłem mu w ręce swój sprzęt na dziś.

- Zanieś to na piasek, durniu, a ja przyniosę dla nas jeszcze po koktajlu.

Greg wymamrotał jakieś przekleństwa i obładowany ruszył na plażę. Ja natomiast pobiegłem do klubu.

Miałem nadzieję zastać tam Chloe. Stała przy kasie i obsługiwała kogoś.

- Co chcesz, braciszku?- zapytała z  chytrym uśmieszkiem.

- Dwa koktajle, dla mnie i Grega. Tylko nie dosyp nam czegoś, młoda.

- Jemu nie, ale tobie, nie obiecuję- wystawiła mi język.

- Um, siostrzyczko, naprawdę zaskakuje mnie twoja dojrzałość- posłałem jej całusa.

- Masz- podała mi napoje- wynoś się do roboty, dupku!

Odszedłem zostawiając ją z masą nowych klientów.

---------

Usłyszałem pisk. Jakby hamującego auta.

Pewnie, kolejna nieodpowiedzialna osoba znowu popiła za dużo i siada za kółko- pomyślałem- Przeklęte gówniarstwo, które nie myśli o konsekwencjach.

- William!- zawołał mój ojciec z tarasu "Przystani".

- Co jest?- odkrzyknąłem.

- Pomożesz mi później? Chodzi o tą imprezę!

- Jasne, po zajęciach wpadnę do ciebie- kiwnąłem głową i udałem się do czekającej grupki.

Pozory Mylą...Where stories live. Discover now