Thirty-Two.

8.3K 439 4
                                    

Will

- Chłopaki ustawcie te napoje..o tutaj- wskazał mój ojciec na mały barek pod ścianą- Mam nadzieję, że pod moją nieobecność nie rozniesiecie mi klubu- mruknął tak, żebyśmy go usłyszeli.

- Spoko, tato, kilka małych bójek, seks taśm i połamanych krzeseł to nic takiego- rzekłem z udawaną powagą.

- William, zważaj na słowa, bo jeszcze się rozmyślę i zostanę tutaj, z wami!

- Myślisz, że jesteśmy na tyle głupi, żeby rozwalić najlepszy klub w mieście? Poza tym będzie Chloe, która zapewne będzie co 5 minut wpadać, żebyśmy ściszyli muzykę.

- Masz rację, wynajmę moją córkę, żeby nadzorowała was i w razie jakichkolwiek problemów wykonała telefon do mnie, a wtedy jak tu wpadnę rozniosę was, bez względu jak bardzo was lubię, chłopaki- ostrzegł palcem.

Wszyscy włącznie ze mną, wybuchnęli gromkim śmiechem.

- Dobra, w samochodzie zostały jeszcze przekąski. Greg, pomożesz mi?- zapytałem.

- Jasne- przekazał jakieś kabelki Cameronowi i wyszedł za mną.

Otworzyłem bagażnik i wyjąłem dwie przeogromne torby z jedzeniem. Podejrzewam, że najadłaby się tym co najmniej mała wioska.

- Jesteś pewny, że twoja siostra nie przyjdzie?- zapytał mnie znienacka Greg.

- Daję rękę obciąć, że zostanie w domu z książką. Taka już jest moja mała Chloe, ale nie będę jej do niczego zmuszał.

- Masz rację, choć szkoda- szepnął.

Co mu do tego? Co go tak bardzo interesuje Chlo?

- Gregory, co cię to tak nagle zainteresowało?

- Tak po prostu pytam, bo widziałem ją ostatnio z tą siostrzenicą Spencera. Myślisz, że ona wpadnie?- zmienił temat.

- Żartujesz? Ona za mną przepada, tak samo, jak pies za kotem. Tym bardziej jak się dowie, że ja tu będę, a to nieuniknione, to ucieknie gdzie pieprz rośnie. Zapomnij o tym, tak samo, jak o Chloe. To dwie osoby, które jestem pewny, nie zobaczysz w pobliżu alkoholu.

- Może jeszcze nas zaskoczą, poza tym, mój drogi przyjacielu, znasz to przysłowie "Kto się czubi ten się lubi", albo "od nienawiści do miłości"- powiedział chłopak.

- Niedoczekanie- zaśmiałem się- Pomożesz mi, czy będziesz tak stał i się gapił?

- Postoję- zaśmiał się, lecz po chwili wziął ode mnie jedną z toreb.

Weszliśmy do klubu. Musze przyznać, że zrobiliśmy, jak do tej pory, kawał niezłej roboty. Sprzęt muzyczny, przygotowany już, stał w rogu, długi stół z napojami i jedzeniem pod ścianą, reflektory od każdego rogu dawały refleksy na sam środek parkietu, przeznaczonego do tańca. Dawało to świetny efekt, tym bardziej, że przyciemniliśmy znacznie pomieszczenia, zasuwając żaluzje. Do dyspozycji będzie na wieczór bar, za co jest odpowiedzialny Simons. Od muzyki jest Cameron, a ja i Greg jesteśmy czymś w rodzaju gospodarzy.

- Dobra robota, idioci!- ryknął żartobliwie mój przyjaciel- Wieczór będzie nasz!

Pozory Mylą...Where stories live. Discover now