Forty- Two.

8.6K 428 10
                                    

Celeste

Siedziałyśmy z Chloe w barze. Po imprezie nie miałyśmy okazji porozmawiać. Postanowiłyśmy nie poruszać tego tematu, który jak się okazało dla nas obu był niezwykle...upokarzający.

- Myślisz, że to dobry pomysł?- wierciłam się na krześle- Wiesz, że nie lubię wody.

- Twój wujek się uparł, ale na szczęście trafiłaś do grupy mojego brata. Uwierz mi, nie mówię tego tylko dlatego, że jest moim bratem, ale on naprawdę zna się na rzeczy. Poza tym, będziemy tam razem.

- Nie dasz mi się utopić, prawda?- wzdrygnęłam się.

- Oczywiście, że nie. Pamiętasz? Jesteśmy swoimi towarzyszkami do cierpienia. Nie mogę stracić jedynej takiej Celeste Daye. Poza tym jest jeszcze jedna osoba, która nie pozwoli ci zginąć, pewien głupowaty brunet, któremu wpadłaś w oko niczym odłamek piasku- zarechotała.

- Głupia!- pacnęłam ją delikatnie.

- No co?! Przecież jako nasz instruktor i ratownik William ma taki obowiązek. A co ty myślałaś...

Zarumieniłam się.

- Nie...- zrobiła wielkie oczy- Ty to pomyślałaś, nie ja!- broniła się.

Pokręciłam głową próbując ukryć zażenowanie.

- Za dziesięć minut zaczynają się zajęcia, więc proponuję, żebyś poszła się przebrać- wskazała na szatnie.

Wzięłam swoją torbę i niechętnie ruszyłam w kierunku pomieszczeń.

- Tylko się pośpiesz. William może z pozoru wydaje się miły, ale jako instruktor potrafi dać w kość- krzyknęła.

---

Wybiegłam z szatni poszukując wzrokiem Chloe. Miałam na sobie biały strój kąpielowy, narzuconą na to luźną białą koszulkę i dżinsowe szorty.

Myślałam, że ktoś mnie woła, więc odwróciłam się. Głowę miałam wciąż skierowaną w stronę przebieralni, ale szłam do przodu, kiedy nagle uderzyłam w coś twardego. Przestraszona odwróciłam się szybko.

- Przep...

Uderzyłam w twardą pierś Willa, który właśnie wychodził z pomieszczenia obok. Oszołomiona wypadkiem, chwiejąc się na krawędzi podestu, szukałam ręką ściany, żeby móc się podeprzeć. Na próżno.

Nim jednak upadłam, robiąc z siebie pośmiewisko, chłopak wyciągnął rękę przed siebie i złapał mnie, przyciskając do swojego ciepłego ciała. Wbił we mnie przenikliwe spojrzenie, a ja przechyliłam głowę w jego stronę i pośpiesznie odskoczyłam, gdy dotarło do mnie, że gapię się o sekundę za długo, zdradzając zbyt wiele.

Odbiegłam od niego w poszukiwaniu Chloe. Na moje szczęście znalazłam ją, czekającą na mnie obok zejścia na plażę.

- Gotowa?- rzuciła, widząc moją minę dodała- Co jest?

- Nic- mruknęłam i poszłam za nią.

W chwili kiedy schodziłyśmy na dół, z baru wyszedł brunet. Zaśmiał się pod nosem i z błyskiem w oku spojrzał na mnie i swoją siostrę.

Nie patrz na niego, nie patrz na niego, nie patrz...- karciłam się w myślach.

- Celeste!- zawołał.

Nieśpiesznie zatrzymałam się i zaczekałam u boku z brunetką.

- Czego chcesz znowu?-  skrzywiła się Chloe.

- Nic od ciebie- potargał jej włosy, po czym zwrócił się do mnie- Musisz wiedzieć, że mimo, że to twoje pierwsze zajęcia, to nie mogę się wracać i pokazać ci wszystkiego od początku. Dzisiaj wypływamy, więc trzymaj się blisko mnie, jasne? Wiem, że masz...mały problem z wodą, więc ostrożnie. Chloe ci pokaże co i jak. Będziecie razem- powiedział, a ja w duchu dziękowałam mu dozgonnie za moją partnerkę.

Potaknęłam.

- Dobrze, chodźcie, bo nie zamierzam wam pobłażać- puścił nam oczko- Dzisiaj kajaki.

---

Nałożyłyśmy kapoki. Przydzielono nam niebieski dwuosobowy kajak i kazano przepchać go do brzegu.

- Pomóc wam?- zawołał Greg, pomagając jakiejś dziewczynie zapiąć kapok.

Chloe spłonęła czerwienią nie odzywając się, więc krzyknęłam.

- Damy sobie radę, ale dzięki- pomachałam.

- Co jest?- zapytałam dyskretnie brunetkę.

- Nie mogę na niego spojrzeć jak kiedyś. Byłam pijana, ale pamiętam co nieco. Uwzięłam się na niego jak jakaś napalona laska. Boże, co on teraz sobie o mnie myśli- jęknęła.

- Jestem pewna, że patrzy na ciebie tak samo jak przedtem- pocieszyłam- poza tym, on na pewno też nie raz był pijany i gadał głupoty. Nie przejmuj się.

- Łatwo ci mówić- żachnęła.

Jej słowa dały mi do myślenia. Miałam podobne odczucia jak ona. Zachowywałam się podobnie, tyle, że moją ofiarą był jej brat.

---

Nie mogę uwierzyć, że to robię...  Czy mi już kompletnie odbiło?

W oddali dostrzegłam Margo, która ze swoją towarzyszką, zaciągały swój kajak do wody.

Spencer zabiję cię za to...Jeszcze ona tutaj... Fantastycznie!

Szłyśmy po mokrym piasku. Już w połowie drogi nasze stopy lizały fale wody. Zielony szlam i wodorosty wiły się wokół nóg. Spanikowałam, kiedy coś dotknęła mojej nogi. Żołądek ścisnął mi się niepokojąco.

Rozglądałam się za czymś, co pomogłoby mi uniknąć i wydostać się z tego teatrzyku. Rozważałam nawet symulację zawału czy omdlenia. Wzrokiem szukałam miejsca odosobnionego, w którym mogłabym zwymiotować, kiedy podeszła do nas "Barbie".

- Chloe! Ty tutaj?- uniosła idealnie podkreśloną brew ku górze- I ty...- na mój widok skrzywiła się.

- Co w tym dziwnego?

- Nic, absolutnie. Jak tam po imprezie? Główka boli? Niezły teatrzyk nam zafundowałyście. Prawda, Meliso?- zapytała kumpeli. Potaknęła z szyderczym uśmiechem.

Spojrzałyśmy po sobie, zgodnie dochodząc do wniosku, że nas podpuszcza.

- Cieszę się, że ci się podobało- Chloe uśmiechnęła się słodko- Za to ty, nie pokazałaś charakterystycznej dla siebie klasy i nie rozebrałaś przy moim braciszku. Czyżby się tobą znudził? Może ma lepszą dziewczynę na oku, a nie taką puściutką laleczkę, jak ty, kochana?- spojrzała na mnie.

Na twarzy blondynki wystąpił gniew. Poruszyła się i próbowała podejść do Chloe, kiedy zagrodziłam jej drogę. Posłałam dziewczynie znaczące spojrzenie. Spojrzała na nas dwie i z głośnym westchnięciem zostawiła.

- Pożałujesz tego, suko- mruknęła.

- Powodzenia!- krzyknęłam za nią.

Mimo wszystko nadal czułam się jak przyrośnięty korzeń.

- Cholercia, Cel, dobrze się czujesz? Wyglądasz jakbyś miała mi tu paść albo rzygnąć- odezwała się  brunetka.

- Jest dobrze. Miejmy to za sobą.

Chloe przyjrzała mi się uważnie, ale zgodziła się. Po chwili obje siedziałyśmy w kajaku i czekałyśmy na polecenia Willa. Supeł w żołądku wzmagał się z każdym kolejnym metrem, kiedy oddalaliśmy się od brzegu.



Pozory Mylą...Where stories live. Discover now