Seventy- Three.

7.6K 406 15
                                    

Celeste

- Te gofry były nieziemskie! Zjadłabym trzeciego, ale wolę nie ryzykować otyłościom- powiedziała Chloe, kiedy zjadłyśmy swoje gofry. Te same na które poszliśmy z Gaby i Spencerem, kiedy tu przyjechałam.

Szłyśmy z Chlo przodem, podczas gdy gołąbeczki w osobie mojego wujka i naszej gospodyni, dyskutowali nad czymś zawzięcie. Swoją drogą wyglądali jak młode dobre małżeństwo. Zastanawiałam się ile jeszcze czasu minie zanim będą razem. To była kwestia czasu.

- Zostawimy ich samych? Wyglądają na takich, co świata poza sobą nie widzą, a co dopiero dwoma nastolatkami- uśmiechnęła się- Pewnie się nie skapną, kiedy zbłądzimy i ruszymy w kierunku boiska. O tej porze kręci się tu dużo przystojniaków, a co najlepsze bez koszulek- oznajmiła Chloe.

- O wow! Od kiedy to chcesz pobawić się w jakieś związki? Myślałam, że raczej wolisz prowadzić typ samotniczki. Halo!- zastukałam jej w policzek- Gdzie jest moja Chloe? I gdzie w jej głowie ma miejsce jedynie Greg?

- Zrozumiałam, że skoro nie zwraca na mnie uwagi i patrzy na mnie jak na siostrę przyjaciela, nie ma sensu siedzieć i powinnam znaleźć sobie kogoś, kto mnie dostrzeże. Nie jestem dziewczyną na jeden numerek, Cel, ale potrzebuję miłości jak każda młoda dziewczyna. Ty też powinnaś znaleźć sobie kogoś, bo jesteś śliczna i mądra. A takich jest naprawdę mało. Nawet William znalazł sobie jakąś pannę- puściła mi oczko.

Zarumieniłam się.

Oj, Chloe, uwierz mi, że prawdopodobnie znalazłam taką osobę, tylko, że nie masz pojęcia, że tą osobą jest twój brat- pomyślałam- a ja tą "panną".

Zaśmiała się i poprowadziła w kierunku niewielkich trybun. Usiadłyśmy na przeciwko chłopców grających w piłkę. Zawodnicy wydawali mi się dziwnie znajomi. Wiedziałam dlaczego.

- Specjalnie tu przyszłyśmy?- wskazałam głową na Grega, który podawał piłkę do Camerona, a ten do mojego...do Willa.

Chloe wzdrygnęła się i zaczerwieniła.

- Przysięgam, że nie miałam pojęcia, że spotkamy tu tych gamoni. Mieli być na spotkaniu z trenerem. Mówiąc "przystojniak bez koszulki" nie miałam na myśli ich.

Obserwowałam zmagania bruneta. Biegł z piłką i kiwał kolejnych zawodników. Pod samą bramką, stojąc sam na sam z bramkarzem pewnie wtrącił piłkę do siatki.

Jakieś dziewczyny siedzące na dole zaklaskały i zachichotały histerycznie. Och reakcja wywołała u mnie zniesmaczenie i nerw.

Czy ja...byłam zazdrosna? Niemożliwe, ja nigdy nie jestem zazdrosna.

Moja podświadomość wtrącała się mówiąc "nie okłamuj się", zaś druga strona podpowiadała" to zwykła reakcja, nie ma powodu do obaw".

- Cel, jutro są zawody na basenie uniwersyteckim. Idziemy? Obiecałam Willowi, że przyjdę.

Wpatrzona w chłopaka, który jednym ruchem pozbył się koszulki ukazując kusząco wyrzeźbione ciało, udawałam, że się zastanawiam.

- Mogę z tobą pójść- rzekłam obojętnie, choć w głębi wiedziałam, że muszę tam być.

- Świetnie! Później skoczymy do mnie!

Potaknęłam i oglądałam męskie potyczki, które najwyraźniej zmierzały do końca. Było strasznie gorąco.

- Ale upał- machała sobie dłonią Chlo- Zaraz się usmażę, albo roztopię...

Szukałam wzrokiem jakiegoś sklepiku lub lodziarni. Woda, lody... Byleby coś zimnego.

- Może przyniosę jakieś napoje?

- Spadłabyś mi z nieba, kochanie. Ale nie chcę się tobą wyręczać.

- Nie ma sprawy- uspokoiłam- żaden problem. Pilnuj rzeczy, a ja za chwilę wracam.

Poszłam w kierunku sklepiku. Sprawdziłam menu i zamówiłam dwa zimne napoje z lodem i cytryną, a'la lemoniada.

Stałam i czekałam na odbiór napoju, kiedy poczułam za sobą czyjś oddech. Nie obracałam się, gdyż to uczucie było niesamowicie oszałamiające. I znajome.

- Nie mówiłaś, że pragniesz zobaczyć mnie bez koszulki? Jak ci się podobała moja gra?

- Może być, ale musiałeś mieć nadzieję, że się pojawię, bo grając w piłkę, szukałeś mnie wzrokiem- szepnęłam.

- Możliwe, ale nie wspominałaś, że tu będziesz- odgryzł się.

- Bo to był spontaniczny wypad- odwróciłam się do niego. Sprzedawca podał mi napoje. Młody chłopak podał mi również karteczkę i mrugnął, na co się uśmiechnęłam. Szłam w kierunku przyjaciółki. Oczywiście brunet zmierzał obok.

- To tak jak ja- uśmiechnął się łobuzersko, aż mało nie padłam na miękkich nogach- A możesz mi powiedzieć, dlaczego tak się uśmiechałaś do tego chłopaka?- jego wyraz twarzy delikatnie się zmienił.

Czyżby ON był zazdrosny?!

- Twoja zazdrość, Will, do mnie nie przemawia. Będąc z tobą nie bajerowałabym z kim popadnie. Chyba, że mi nie ufasz.

Niespodziewanie brat Chloe wyrwał mi z dłoni karteczkę od sprzedawcy.

- "Ślicznotko, zadzwoń". Dał ci swój numer!- przeczytał na głos- No pięknie! Czy on nie widział, że byłem tam z tobą?

- Will, nie mamy napisane na czołach "para", więc trudno się domyślić. Nie okazujemy tego, ale wiesz, że na razie to niemożliwe.

- No właśnie, może czas żeby to zmienić. Mam dość tego ukrywania, Cel. Nikt nie powinien mieć wpływu na to, co jest między nami.

- Nie rozumiesz...

- To mi wytłumacz!- syknął, po czym złagodniał.

- Nie chcę się kłócić, Will- złapałam go za brodę.

- Ja też, Celeste. Przepraszam- potargał sobie włosy- Ale jesteś piękna, a ten chłopak w ogóle nie zwracał na mnie uwagi i się do ciebie przystawiał. Nie mogę znieść tego, że nie mogę każdemu udowodnić, że jesteś moją dziewczyną.

- Wiesz, zawsze możesz zmienić mnie na kogoś innego. Myślę, że te dziewczyny z trybun, byłyby wniebowzięte. Któraś z nich mogłaby być twoją nową MNĄ.

Boże dla czego ja to powiedziałam na głos.

Chciałam go podpuścić, a zabrnęłam tak daleko.

Will zatrzymał się, więc zrobiłam odruchowo to samo.

- Celeste Daye, czy ty jesteś zazdrosna?

- Żartujesz?- palnęłam- Słońce przygrzało za mocno?- postukałam go po czole.

- Celeste, ty jesteś zazdrosna- zarechotał i złapał mnie w pasie.

Chciałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno i nie miał zamiaru wypuścić. Brunet nachylił się w moja stronę i musnął ustami moje usta.

- Moja mała zazdrośnico- mruknął i niczym łobuz, napastował, torturując moje usta.

- Spadaj, dupku- odrzuciłam go i uśmiechnęłam się, na co wybuchł jeszcze większym śmiechem.

Ruszyłam w kierunku boiska, zostawiając rozchichotanego Willa. Niespodziewanie złapał mnie za nadgarstek i obrócił wpijając się w moje usta.

- Za tego dupka- mruknął.

Oddałam pocałunek. Gorąco przeleciało przez moje ciało wywołując dreszcz i błogość. Było jak w raju. Zawsze kiedy on był blisko czułam dziwny spokój. I coś, czego jeszcze nie potrafiłam rozgryźć.

Staliśmy na środku ścieżki, dookoła chodzili ludzie, którzy wpatrywali się w nas z niesmakiem i uśmiechem.

- Celeste!- usłyszałam za sobą.

Zamarłam nie wiedząc czy mam się odwrócić czy tkwić w objęciach chłopaka.


Pozory Mylą...Where stories live. Discover now