-Co to było?- spytał z szerokim uśmiechem.

-Poniosło nas.

Wybuchnęłam śmiechem.

-Pójdziemy po coś do picia?- spytał mnie.

-Tak, bardzo chętnie.

Wstaliśmy z miejsc i poszliśmy do baru. Tam kupiliśmy sobie po herbacie mrożonej i wróciliśmy na plażę. Przeleżeliśmy tam do 17:00, potem zaczęliśmy się zbierać. Jednak gdy spojrzałam na słodką parkę z dzieckiem, byłam pewna, że pojawiły się w nich iskierki. Uśmiechnęłam się szeroko. Justin spojrzał w miejsce, w które patrzyłam.

-O Jezu…- powiedział.

-Idziemy do nich.- zakomenderowałam.

-Co?! Nigdzie nie idziemy.

-Idziemy Justin, musimy.

-Grace, oszalałaś? Daj im już spokój.

-Nie dam Jus, nie odpuszczę…- szeptałam.

-Grace, mówię ci daj spokój, chodź do apartamentu coś zjemy.

-No nie…- jęknęłam.- Proszę…- spojrzałam na Justina.

Przewrócił oczami.

-Dobra.

Zebraliśmy się i podeszliśmy do Hazzy, Ellis i ich bachora.

-No nie wierzę…- powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie chyba z przerażeniem.

-Nie spodziewałam się, że was tu spotkam…- uśmiechnęłam się fałszywie.

Justin złapał mnie za rękę, co zwróciło uwagę Hazzy.

-Mam nadzieję, że Harry przekazał ci Ellis moje gratulacje…

Spojrzałam do nosidełka. Dziecko było pulchniutkie, miało błękitne oczy i blond włosy. Uśmiechało się. Puściłam dłoń Justina i złapałam je za rączkę. Uśmiechnęło się do mnie.

-Śliczne macie dziecko… Same dobre geny się skrzyżowały…  Pewnie Jimmy, będzie przystojny po tatusiu, no bo tatuś, wygląda niczego sobie…- Ellis wytrzeszczyła oczy, a ja oblukałam Hazzę. Justin złapał mnie za rękę i szepnął: Chodź już. Ellis była zaskoczona, że mówię tak przy moim chłopaku.- No ale mamusia, coś nie wygląda po porodzie…- udałam zmartwioną.

-Grace, możesz przestać…- powiedział Harry.

Spojrzałam na Loczka i kontynuowałam.

-Przytyłaś mocno, nie powinnaś być w stroju w miejscu publicznym… Odstraszysz jeszcze kogoś… Ale mam dla ciebie radę… W centrum jest taka genialna siłownia, mogę ci wysłać adres, miałam tam trening z prywatnym trenerem, ciacho na maxa…  Od razu siły wracają…

Harry spojrzał na Justina, a mój „chłopak” powiedział głośniej: Grace, idziemy. Na co mu odpowiedziałam: spieszysz się gdzieś? Justin machnął ręką i poszedł.

-…wracając…

-Grace… - zaczęła Ellis.

-Nic nie mów kochana…- powiedziałam z uśmiechem.- Prześlę ci numer. A wiecie co…- spojrzałam na ich synka.- Jimmy wcale nie jest podobny do was… W szczególności do ciebie Harry…

-Kurde, Grace skończ.- powiedział Harry.

-Co się unosisz, kotku… Nigdy nie byłeś taki nerwowy… Pewnie przez to, że zerwałeś ze mną, taki się zrobiłeś, a Ellis, cię nie zaspokaja… Biedny…

Obydwoje otworzyli szeroko oczy.

-No… Będę już szła… Miłego popołudnia…

Zabrałam się i poszłam, byłam już w połowie drogi, gdy usłyszałam głos Harry’ego za mną.

Change Me (Harry Styles Fanfiction)Onde histórias criam vida. Descubra agora