F I F T Y - O N E

2.8K 180 91
                                    

UWAGA BĘDZIE MARATON, WSZYSTKIE ROZDZIAŁY DODAM DZISIAJ, ALE Z PRZERWAMI, TAKŻE CZEKAJCIE.

ZACZYNAMY MARATON FINAŁOWY!!!

Niech posypią się gwiazdki, napisałam to wszystko w jakieś 3 dni 😉

1/3

Siedziałyśmy z Camilą na moim łóżku i dziewczyna właśnie robiła mi paznokcie.

- Dobrze ci idzie - rzuciłam, patrząc na jedną rękę, gdzie miałam już piękny szmaragdowy, matowy lakier. Cudo. Dzisiaj był jedyny wieczór, od dość dawna, w którym postanowiłam wczuć się w życie normalnej nastolatki, które powoli się kończyło, bo wkraczałam w dorosłość i chciałam po prostu cieszyć się takimi głupotami.

- Nie ruszaj się, kurwa! - powiedziała Cama, więc zastygłam, śmiejąc się z jej frustracji.

- Nie ciesz się, bo zaraz ty robisz paznokcie mi, a jak ci nie wyjdzie, to cię zapierdolę - rzuciła, ale z lekkim uśmiechem. - Jestem trochę podekscytowana.

- Ja w sumie też i mam nadzieję, że jakoś to będzie między mną i Ryanem - odparłam.

- Na pewno będzie dobrze. - poklepała mnie po ramieniu. - Dobra, pod lampę i gotowe - nakazała, biorąc małe urządzenie.

Po chwili wzięłam się za ręce dziewczyny i ona postawiła dzisiaj na dość delikatny granat. Było całkiem nieźle.

Jak nam nie wyjdzie w FBI, rozkręcamy paznokciowy biznes.

Nie ma bata, żeby się nie udało.

Kolejnym krokiem były fryzury. Starałyśmy się zrobić jakieś spoko upięcie na włosach mojej siostry i chyba wyszło całkiem nieźle. Ja oczywiście po prostu miałam swoje rude kłaki rozpuszczone i trochę wcześniej zadbałam tylko, żeby dzięki dziesiątkom odżywek i lakierów wyszły z nich jak najlepsze loki, bez buszu na głowie. Makijaż też wyszedł całkiem przyzwoicie, nie powiem.

Niedługo później stałyśmy już w swoich sukienkach i szpilkach przed lustrem w korytarzu. Ja w swojej czarnej, do ziemi, a ona w trochę krótszej, granatowej z cekinami.

- Faith pisze, że jadą już na plażę na zdjęcia - rzuciła Cama, sprawdzając telefon. - Jedziemy?

- Trzeba mieć jakieś wspomnienia z tego przeklętego liceum. - uśmiechnęłam się, zmieniając na razie buty na płaskie i wzięłam kluczyki, a niedługo później byłyśmy na miejscu.

Przywitałyśmy się z dziewczynami i zrobiłyśmy sobie parę zdjęć.

- Jedziemy na lunch? - zapytała Faith i chciałam odmówić, ale stwierdziłam, że mogę się z nimi socjalizować ten ostatni raz.

Poszłyśmy do jednej z uroczych restauracji i zamówiłyśmy jakieś wegańskie żarcie, co nie przeszkadzało mi zbytnio. Lubiłam normalnego, prawdziwego kurczaka, ale na różne inne, nowe smaki też nie narzekałam.

- Nexy, może w końcu po tych wszystkich latach zdradzisz coś więcej o sobie? - uśmiechnęła się blondynka, patrząc na mnie. - Jak to się stało, że pracujesz w tym całym FBI? - spytała, na co się zaśmiałam.

- To akurat dość długa historia, ale chyba po prostu to jedyna rzecz, w której jestem dobra. - wzruszyłam ramionami. - Zawsze byłam indywidualistką, bo tak było bezpieczniej, tylko Camila o wszystkim wiedziała. Wiecie, możemy się kiedyś przejść na wspólną imprezę, będzie miło wspólnie się wstawić i potańczyć - przyznałam.

- Super pomysł. - uśmiechnęła się i zaczęły gadać o czymś innym.

Zjadłyśmy lunch i wróciłyśmy do mnie, bo nie zostało już wiele czasu do balu.

Nexy Ross [zakończone]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon