F I F T Y

2.6K 165 41
                                    

Miałam dzisiaj wolne w pracy, a że ostatnio jakoś tak za mało się wyszalałam, to wzięłam i poszłam po prostu do klubu, sama. Nic szczególnego. Chciałam się zwyczajnie upić, bo miałam na to ochotę. Po prostu.

- Mam złotą kartę, więc daj mi tego cholernego drinka - wybełkotałam do barmana, po... No właśnie, iluś tam shotach. Alkohol szumiał mi już w głowie, ale przecież nic mi się nie stanie po kolejnym.

- Jesteś już pijana, może ci wystarczy? - rzucił, ale przyciągnęłam go za kołnierzyk koszuli tak, że prawie rozwalił dwie szklanki i przywalił torsem w blat.

- Dawaj, kurwa, albo stracisz zęby - mruknęłam i nagle zostałam odciągnięta przez ochroniarza. Szybka reakcja, chłopcy.

- Dziewczynko, zaraz stąd wyjdziesz, ile ty w ogóle masz lat? - prychnął.

- Nie interesuj się - rzuciłam, a ten mnie szarpnął.

- Do widzenia - powiedział stanowczo.

- Dajcie mi spokój! Chcę się tylko napić, co... Co w tym dziwnego? - zatoczyłam się lekko. - Przecież zapłacę - wymruczałam.

- Ciszej bądź. - prychnął mężczyzna. - Wychodzimy - dodał, próbując mnie wyprowadzić.

- Nigdzie nie nie ruszam, jestem w klubie i chcę pić! - powiedziałam i zaczęłam się szarpać i drzeć.

Co ty, kurwa, w ogóle robisz, Ness?

Dostałam mocnego sierpowego, który trochę mnie otrzeźwił, bo złapałam się za policzek i udawało mi się normalnie utrzymywać na nogach. Jednak teraz to się wkurwiłam. Co to za traktowanie klientów?

- Słuchaj ty karaluchu... - powiedziałam ze zmarszczonymi brwiami, co musiało wyglądać dość zabawnie w sumie.

- Co tu się dzieję? Co to za krzyki na środku sali, chcecie mi rozjebać opinię? - prychnął jakiś znajomy głos.

- Próbujemy wyprowadzić to zalane w trupa dziecko przed klub, zaraz się z nią uporamy, szefie - rzucił ochroniarz, ciągnąc mnie za włosy.

- Chwila... Przecież to Nexy - powiedział, więc podniosłam wzrok. - Zajmę się już nią - rzucił i wziął mnie na ręce, więc oparłam głowę o jego ramię.

- Twoi pracownicy są niemili! - rzuciłam jak dziecko.

- Ale ty dla nich też - zaśmiał się, podrzucając mnie lekko.

- Uhm, Hedges - szepnęłam. - To urocze, że się mną zaopiekujesz - wybełkotałam. - Chcesz mnie wypieprzyć? - zaśmiałam się i położyłam rękę na jego torsie, gładząc go. Był taki twardy, wysportowany...

- Chętnie, ale może jak wytrzeźwiejesz, co? - uśmiechnął się i zrzucił mnie na kanapę w swoim biurze, przykrywając kocem. - Ogarnij się trochę, żebyś nie rzygała. - pogłaskał mnie po głowie i wrócił do swoich papierów.

- Jesem przecież praawie trzeźwa - mruknęłam przeciągle, ale w tym momencie przywaliłam niechcący ręką w stół. - Kurwa! Co za debil to tu postawił...

- Jeśli jesteś trzeźwa, to ja pracuje w policji. - wywrócił oczami.

- Nie truj - rzuciłam, masując skroń, bo zaczęła boleśnie pulsować. - Brzuch mnie boli... Myślisz, że to okres?

- Chyba za dużo alkoholu, ruda - odparł. - Dam ci coś na wzmocnienie - powiedział i poszedł na dół, a potem przyniósł mi jakiś zielony płyn. - Wypij.

- Nie, bo mnie naćpasz i zgwałcisz! - odparłam z przypływem chęci do walki, jeśli byłoby to konieczne.

- Już mógłbym to zrobić bez najmniejszego problemu, bo jesteś pijana w trzy dupy. - wywrócił oczami i złapał mnie za podbródek. - Pij, Ross.

Nexy Ross [zakończone]Where stories live. Discover now