T W E N T Y - S I X

3.6K 248 107
                                    

Wyszliśmy z pomieszczenia i udaliśmy się różnymi korytarzami i windami do miejsca, gdzie znajdowała się strzelnica i sala gimnastyczna połączona z siłownią.

- Zaraz ci wszystko wyjaśnię – oznajmił Hadrian. – Ile ty masz w ogóle lat? – spytał, skanując mnie wzrokiem.

- Osiemnaście – przyznałam niechętnie, bo nie lubiłam tego, że jestem taką gówniarą.

- Fajnie, masz dużo czasu na rozwój. Dobra, tor przeszkód. Robiłaś to już kiedyś?

- To chyba logiczne, pracuję w FBI od dwóch lat, przygotowania trwały kilka miesięcy – odparłam. – Jaki czas maksymalny?

- Pięć minut, jak na każdym torze, ale ten jest jednym z trudniejszych, więc lepiej się skup.

- Jasne – rzuciłam i położyłam się płasko na linii startu.

- Gotowa? – spytał, więc przytaknęłam skupiona, musiałam dać z siebie wszystko.

- 3...2...1... Start! – krzyknął mężczyzna, więc zerwałam się do biegu. Pokonywałam rożne płotki, liny, najwięcej trudności sprawiło mi chyba wyjście po siatce na podest, bo but mi się zaklinował, ale w końcu udało mi się nie stracić na tym za dużo czasu, dzięki umiejętnościom akrobatycznym, które później wykorzystałam. Już prawie dobiegłam do mety, ale niestety się potknęłam i prawie wywaliłam na twarz, ale w ostatnim momencie udało mi się zrobić pół obrót przez bark.

- Żyjesz? – spytał mnie chłopak, podając rękę.

- Tak – mruknęłam w odpowiedzi, rozmasowując ramię. – Jaki czas? – spytałam Hadriana, który patrzył na urządzenie lekko zdziwiony.

- Dwie minuty, czterdzieści siedem sekund – przeczytał. – Jeden z najlepszych czasów na tym torze. Nie spodziewałbym się tego po tobie. No, zaimponowałaś mi – powiedział ciągle w szoku.

- Zmęczyłam się – wysapałam, próbując uspokoić przyspieszone bicie serca, a on poklepał mnie po plecach.

- Odpocznij kilka minut i za chwilkę strzelanie, tylko się nie denerwuj.

- Akurat to jest relaksujące – rzuciłam z uśmiechem, a on popatrzył na mnie jak na psychopatkę. – No co? Lubię strzelać – mruknęłam.

Przeszliśmy do sąsiedniego pomieszczenia, a moim zadaniem było oddanie dziesięciu strzałów w tarczę. Sylwetka człowieka nie była daleko, dlatego też bez żadnego problemu oddałam pięć strzałów w pierś, a potem pięć w głowę po króciutkiej przerwie.

- Dobrze, nawet bardzo dobrze – rzucił Hadrian, patrząc na moje wyniki. – Chcesz walczyć, czy już nie masz siły? To nie jest obowiązkowe. – powiedział lekko troskliwie, co mnie rozbawiło.

- Nie jestem jakąś księżniczką – zaśmiałam się. – Może jestem zmęczona, ale nie przesadzajmy, okay?

- Już dobra, dobra, twarda jesteś, zrozumiałem. – podniósł ręce w obronnym geście. – Kto chce się bić? – zwrócił się do ludzi, kiedy przeszliśmy do kolejnego pomieszczenia, gdzie znajdowała się siłownia i mały ring.

- Z tobą? – zapytał ktoś z zebranych.

- Nie, z Nexy. – Hadrian pokazał na mnie ręką, a w sali nastąpił głośny wybuch śmiechu, na który tylko przewróciłam oczami, bo przyzwyczaiłam się do takich sytuacji. – Jesteście niemili dla koleżanki. Ty, chodź tu. – wskazał kogoś palcem.

Zobaczyłam wysokiego bruneta, który był cholernie napakowany. Kurwa, dzięki. Westchnęłam tylko cicho i weszłam na ring.

- Tylko sobie nic nie zróbcie, bo Dymberly mnie zabije – rzucił, a ja stanęłam przed chłopakiem. Poruszał się wolno, co było moją jedyną możliwością. Zaatakował jako pierwszy, a ja byłam na to przygotowana, więc zręcznie obroniłam ten cios. Wyprowadziłam kontrę, jednak została zablokowana. Próbowałam go jakoś rozgryźć i nie wymyśliłam nic lepszego, niż zaskoczenie go od tyłu. Po kilku ciosach nadarzyła się okazja, bo paker chciał mnie kopnąć frontem, a ja, ku jego zdziwieniu ruszyłam do przodu, w ostatniej sekundzie przesuwając nogę w bok. Tym sposobem znalazłam się prawie dokładnie za jego plecami i zanim zdążył ogarnąć, gdzie się znajduję, zdążyłam przywalić mu z całej siły łokciem w plecy. Dla normalnego człowieka ten ruch mógłby być śmiertelny, ale przy tej górze mięśni ledwo wystarczył do zwalenia go na podłogę. Usiadłam na nim szybko i unieszkodliwiłam ręce z tylu tak, jakbym chciała go skuć, więc się poddał i przestał rzucać.

Nexy Ross [zakończone]Where stories live. Discover now