T W E N T Y - F I V E

4K 298 185
                                    

Daj ⭐️ dobry człowieku ☺️ (zły też daj)

Siedziałam z chłopakami w stołówce i śmialiśmy się z czegoś. Aktualnie nie było nic do roboty, a w zasadzie pewnie było, ale my się opieprzaliśmy.

- Ej! Wypiłaś mi prawie całą kawę! – oburzył się Mike.

- No to zrób sobie kolejną? – zaśmiałam się, odbierając mu kubek i wlewając resztki napoju do ust.

- Co ja z tobą mam... – westchnął.

Rozbawiona siedziałam tak, gdy poczułam wibrowanie telefonu w kieszeni. Wyciągnęłam go, zastanawiając się kto chce czegoś ode mnie i jedyne co zobaczyłam, to nieznajomy numer.

Odebrałam.

- Słucham? Nexy Ross z tej strony – rzuciłam obojętnie.

- Dzień dobry Nexy. Tu John Dymberly. Mam do ciebie małą sprawę... - zaczął, ale ja w tym samym momencie prawie wyplułam kawę na stolik, a chłopcy posłali mi zdziwione spojrzenia.

Dzwonił do mnie szef FBI do cholery!

- Kurwa – mruknęłam. – Przepraszam na chwilkę, ale prawie pana nie słyszę – powiedziałam i odsunęłam telefon od ucha. – Morda w kubeł wszyscy, natychmiast! – wydarłam się i usłyszałam głośny śmiech Johna. Przypadkiem wcisnęłam pieprzony głośnomówiący. Super. Wyłączyłam szybko tę funkcję. – Bardzo przepraszam – mruknęłam do ciągle rozbawionego faceta.

- Nic nie szkodzi, widzę, że masz autorytet – zarechotał. – Sprawę mam do ciebie, młoda. Przylatujesz do Waszyngtonu. Pomożesz mi na jednej z akcji, Hetfield przekaże ci szczegóły – powiedział dyrektor FBI.

- Chwila, CO?! – zdziwiłam się mocno. – Ja do Waszyngtonu? Akcja z dyrektorem FBI? To są jakieś żarty? – otwarłam szeroko buzie, ale raczej nie mógł tego zobaczyć.

- Przecież mówiłem ci, że jak będę cię potrzebował to zadzwonię. No to dzwonię – rzucił, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Mam nadzieję, że trafisz jakoś sama z lotniska, bo niestety nie mam zbytnio jak cię odebrać, ani kogo wysłać. Mam dużo roboty, młoda, więc idź do porucznika, on ci wszystko powie, no i do zobaczenia.

Rozłączył się.

Tak po prostu.

A do mnie dalej nie docierało to, co się właśnie odpierdala.

Schowałam telefon do kieszeni, a potem mechanicznie usiadłam na krześle, nie przyjmując żadnych bodźców z otoczenia.

Dlaczego John mnie potrzebuje? Jestem zwykłym szarym trybikiem i istnieje mnóstwo agentów lepszych ode mnie. W ogóle agentów.

- Nexy, do chuja, kontaktujesz? – Ryan potrząsnął mnie za ramię, więc wybudziłam się z transu. – Pytam czwarty raz, czy coś się stało?

- Nie – mruknęłam. – Znaczy tak. Dzwonił do mnie John Dymberly – wyrzuciłam na jednym wdechu.

- Kto? – Mike otworzył oczy ze zdumienia i wypluł swoją kawę opryskują stolik. Fuj. Wcale nie zrobiłam przed chwilą tego samego.

- Dyrektor FBI, który chce mnie widzieć w Waszyngtonie, bo jestem mu do czegoś potrzebna – wyjaśniłam, sama nie wierząc w te słowa.

- Nie wkręcaj nas...

- A wyglądam jakbym żartowała? – westchnęłam. – Idę do Asha ogarnąć o co chodzi.

Wyjechałam na odpowiednie piętro i skierowałam się do gabinetu porucznika wchodząc tam bez pukania. Przy biurku siedział jakiś zestresowany praktykant, a po drugiej stronie znudzony nim porucznik.

Nexy Ross [zakończone]Where stories live. Discover now