T H I R T Y - N I N E

3.1K 184 57
                                    

Prawie zapomniałam, że dziś środa 😱

To było dość głupie, co robiłam, ale zdecydowałam się iść na te cholerne wyścigi, na które zaprosił mnie Hedges. Byłam po pracy, aktualnie było jakoś koło północy i dobrze wiedziałam, że będę jutro tego żałować, ale nie przejmowałam się. Jednak byłam tam na neutralnym gruncie, bo nie zamierzałam łamać prawa, ścigając się, ani też zamykać nikogo za jego złamanie. Po prostu zwykły obserwator, z czystej ciekawości.

Wjechałam na teren wyścigów, czując się tak podekscytowana tym wszystkim i gdy tylko zobaczyłam te piękne samochody, moje obawy o to, czy dobrze robię, po prostu zniknęły. Zaparkowałam sobie obok innych aut i wysiadłam z wielkim bananem na twarzy. Odparłam się o maskę i obserwowałam otoczenie.

- Nazwisko. - usłyszałam obok, więc popatrzyłam na jakiegoś chłopaka, który kierował te słowa do mnie.

- Na cholerę ci moje nazwisko, skoro nie biorę udziału?

- Albo powiesz, albo wyjazd stąd - zirytował się.

- Hej, hej, spokojnie Trix, znam ją - rzucił znajomy mi głos i kurwa, naprawdę cholernie się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Arthura. Tak, tego pieprzonego kutasa z mojej klasy. - Co ty tu robisz? - spytał, odchodząc trochę na bok.

- Mogłabym zadać to samo pytanie - warknęłam.

- Jesteś pieprzonym psem, wyjazd stąd zanim ktoś to zwęszy i mam nadzieję, że w ramach wdzięczności przemilczysz fakt, że tu jestem - rzucił poważnie, a ja się roześmiałam.

- Gówno mi możesz zrobić, bo nigdzie się nie ruszam. - prychnęłam.

- Nexy, posłuchaj mnie do chuja, jeżeli ktokolwiek dowie się, że jesteś z FBI, to cię po prostu zabiją - odparł. - O nie, idzie pogromca Waszyngtonu, jeżeli on coś zwęszy to jesteś martwa.

- Rudzielec jednak się zjawił. - usłyszałam głos Hedgesa, więc odwróciłam się z uśmiechem, a on przytulił mnie na przywitanie. - Mam nadzieję, że nie przyjechałaś służbowo?

- Nie no, po prostu nie mogłam się powstrzymać, ale będę tylko oglądać, wiesz, że nie mogę nic więcej - westchnęłam.

- Ty to jesteś ten, Arthur, ty prowadzisz zapisy jak zawsze, nie? - Sharon skierował wzrok na mojego znajomego ze szkoły.

- Tak, już cię zapisałem - mruknął lekko zdezorientowany. - Znacie się?

- Jak mógłbym nie znać tego uroczego pieska - zaśmiał się Hedges, mierzwiąc mi włosy.

- Spadaj - rzuciłam, ale on znów mnie przytulił i zaczął jeździć rękami po moich plecach, co może wyglądało jak zwykła pieszczota, ale tak naprawdę szukał podsłuchu. Poddałam się temu, bo nie miałam nic do ukrycia.

- Dobra, masz tylko gnata, naprawdę jesteś czysta, to mi się podoba. Nie przekonam cię do wyścigu?

- Nie, Sharon, mogłabym mieć za duże problemy w pracy.

- No trudno, może kiedyś. Dobra, to co, idę się przygotować, widzimy się potem.

- Znasz go i wie, że jesteś z FBI?! - rzucił Arthur, niedowierzając.

- Tak, owszem, więc zejdź mi z oczu, a jeszcze kiedyś porozmawiamy o tym co ty tu do chuja robisz - warknęłam. - Zawsze wiedziałam, że coś z tobą nie tak. - prychnęłam i sobie poszłam. Pochodziłam sobie trochę pomiędzy autami i podziwiałam wszystkie te piękne ulepszenia.

- Hedges, pokaż swój sprzęt. - uśmiechnęłam się i podniosłam jego maskę. - Oh, jaki piękny widok - jęknęłam.

- Jęki może zostaw na ciekawsze okazje - zaśmiał się, łapiąc mnie za pośladek.

Nexy Ross [zakończone]Where stories live. Discover now