T W E N T Y

3.8K 193 68
                                    

Był poniedziałek. Weekend minął wręcz znakomicie i można było się domyślić, na co zeszło nam najwięcej czasu. Nick właśnie podwiózł mnie pod szkołę i zsiedliśmy z maszyny.

- Będę tęsknić za tobą rudzielcu. – wplótł dłoń w moje włosy.

- Nie udawaj, że tak będzie. – przewróciłam oczami rozbawiona.

- Nie kłamię! – oburzył się. – Bardzo, bardzo cię lubię – rzucił, po czym mnie pocałował. Odwzajemniłam pieszczotę z uśmiechem.

- Hej gołąbeczki – zaśmiała się Camila, stukając mnie w ramię, na co przewróciłam oczami.

- Zawsze się wpieprzasz jak nie trzeba – fuknęłam.

- Wyluzuj. Będę już spadał, wpadnij do Vegas kiedyś Ness. – przytulił mnie mocno. – Weekend był zajebisty, musimy jeszcze to kiedyś powtórzyć. – uśmiechnął się nonszalancko.

- Ty zboczeńcu jeden! – walnęłam go rozbawiona w ramię.

- Pa dziewczyny. Camila, też musisz kiedyś wpaść do nas. – zwrócił się do dziewczyny. – Oh, chodź tu diabełku. – popatrzył znów na mnie, więc pocałowałam go ostatni raz. – Trzymaj się młoda. – pomachał mi wsiadając na ścigacza i odjechał.

Westchnęłam i spojrzałam na Camilę, która szczerzyła się jak głupia, patrząc na mnie wyczekująco.

- Podsumuje ci to tak. Miałaś rację, bóg seksu. – uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam do szkoły, kiedy dziewczyna zaczęła piszczeć i dogoniła mnie po chwili. Miała totalny napad, bo skakała koło mnie rozemocjonowana.

- Masz mi wszystko opowiedzieć w szczegółach! Idziemy na piwo wieczorem – rzuciła stanowczo.

- Nie ma szans, nie było mnie cały weekend, Ash mnie do nocy nie wypuści. Znasz go.

- No wiem. Ale ja mam wolne lamusie – zaśmiała się.

- Ale nie spędziłaś całego weekendu w łóżku i to jeszcze nie sama. – wystawiłam jej język.

- Oh, szczęściaro. Chodź na matmę... - rzuciła, więc wspólnie skierowałyśmy się w tamtym kierunku. Weszłam do klasy, gdzie praktycznie wszystkie ławki były już pozajmowane. Co to dzisiaj jakieś święto, że wszyscy są? Cama zeskanowała wzrokiem pomieszczenie i udała się do Matta, którego przywitała przytulasem.

Nie no, kurwa, z tego będą dzieci.

Zobaczyłam jedną wolną ławkę obok pewnej wkurwiającej istoty, ale nie miałam innego wyjścia, więc się tam udałam.

- O, hejk... – zaczął, ale popatrzyłam na niego groźnie.

- Spierdalaj – mruknęłam i zignorowałam go, rozpakowując się.

- Czemu jesteś dla mnie taka niemiła? Czy ja ci coś zrobiłem? – zmrużył oczy, a ja westchnęłam teatralnie.

- Nie wiem, no oddychasz tym samym powietrzem, wystarczy Adam?

- Arthur jestem – mruknął.

- Cokolwiek, kurwa. Morda w kubeł – mruknęłam.

Przeciągnęłam się na krześle, a moja bluza podniosła się trochę. Kurwa. Chłopak koło mnie popatrzył się na moje biodro, gdzie wystawała ledwo widoczna spluwa. Zsunęłam od razu ubranie, a on tylko przeniósł niewzruszony wzrok na moją twarz.

Przecież na sto procent widział tego glocka.

Co jest, kurwa?

Nie zrobiło to na nim wrażenia, a to nie jest normalne.

Nexy Ross [zakończone]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora