T W E N T Y - F O U R

3.8K 261 121
                                    

Jesteście niesamowici, naprawdę ♥️ Nabiliście 60 gwiazdek w zaledwie trzy godziny, a mieliście na to 24h. Aktualnie jest ponad 80 gwiazdek i wow tyle nie było pod żadnym rozdziałem, oprócz prologu, a wiecie co to znaczy?

Że tak naprawdę jest was tu dużo, tylko jesteście leniwe krowy, które nie chcą gwiazdkować 🤣

Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział, ale zawsze możecie mnie odpowiednio zmotywować 😉

Miłego czytania 😘

Następnego dnia na hiszpańskim usiadłam obok chłopaka, bo to była nasza pierwsza lekcja i stwierdziłam, że to dobra okazja na rozmowę.

- Się masz, Tom? Jak tam wczoraj? – zagaiłam.

- Hej Ness. – uśmiechnął się. – Jakoś żyję, matka trochę pokrzyczała i jej przeszło. Myślałem, że nie pozwoli mi zrobić imprezy, ale wspólnie z ojcem stwierdzili, że w zasadzie za te narkotyki ukarze mnie sąd, więc nie będą już nic mi dokładać i mają nadzieję, że się czegoś nauczę.

- To w sumie dobrze. Miałeś w zasadzie pecha. – wzruszyłam ramionami. – Nalot był nastawiony na mnie, a ty i Rick zahaczyliście się przypadkowo.

- Jak to na ciebie? – zdziwił się.

- No a jak myślisz? Że ktoś podrzucił mi narkotyki i dziwnym zbiegiem okoliczności akurat w ten sam dzień wbiła do klasy policja?

- Nie pomyślałem – rzucił.

- Ale Rooker jeszcze tego pożałuje. Kutas jeden. Załatwię go jego własną bronią – mruknęłam.

- Nie masz pewności, że to on.

- Mam pewność, tylko nie mam dowodów, więc muszę to załatwić po swojemu, a nie oficjalnie.

- Tylko nic mu nie zrób, bo wylądujesz w więzieniu obok mnie – westchnął przybity.

- Ej Tom, weź się w garść, przecież nie pójdziesz siedzieć. Ash stoi po twojej stronie, a to najlepsze co mogło cię spotkać w tej sytuacji. Jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że skończysz z zawiasami. To tylko posiadanie. – przewróciłam oczami.

- Łatwo ci mówić, bo to nie ty możesz skończyć w pierdlu.

- Przecież można się odwołać od wyroku. A nawet, jeśli w najgorszym wypadku cię skarzą, to odsiedzisz i wyjdziesz. Nie panikuj.

- Nawet tak nie mów – mruknął. – Nie poradziłbym sobie w więzieniu.

- Nie rozmawiać – skarciła nas nauczycielka, więc posłusznie zamilkliśmy.

Po skończonej lekcji wyszłam z klasy, a przed salą zauważyłam tego wkurzającego Arthura, który siedział na parapecie. Chciałam go olać, ale on miał trochę inne plany, bo gdy tylko mnie zobaczył, zeskoczył i do mnie podszedł. Od razu przewróciłam oczami, nie chcąc go słuchać.

- Zanim zaczniesz się do mnie przypierdalać, mam ważną sprawę – rzucił bardzo poważnie, więc zeskanowałam go zdziwionym wzrokiem, bo nie wyglądał, jakby żartował. – Masz teraz czas?

- Zależy o co chodzi – mruknęłam.

- Potrzebuje małej pomocy – wyznał niechętnie.

- Ode mnie? – zaśmiałam się cynicznie, idąc przez korytarz. – Gościu, czemu miałabym ci pomagać, czy ty masz nierówno pod sufitem?

- Kurwa, rozumiem, że mnie nie lubisz, ale wiem o tobie trochę więcej niż myślisz – rzucił.

- Ile wiesz? – zapytałam chłodno, zatrzymując się.

Nexy Ross [zakończone]Where stories live. Discover now