S I X

4.9K 231 251
                                    

       

Porucznicy wyszli z pomieszczenia, a ja zostałam, bo chciałam jeszcze pogadać z tym Nickiem.

- Przyłóż sobie coś zimnego, bo będziesz miał limo – zaśmiałam się wskazując na jego oko.

- Ah, nic mi nie będzie. – uśmiechnął się. – Nie sądziłem, że możesz być niebezpieczna.

- Pozory mylą – rzuciłam lekko zmieszana. Co się dzieje? Czemu on ma taki rozpraszający uśmiech?

- Facet powiedział do ciebie Nexy. To twoje imię?

- Tak, jestem Nassy, Nassy Ross. Znajomi mówią Ness, albo właśnie Nexy – przedstawiłam się, wyciągając dłoń.

- Nicolas Horst. Nie będę bawił się w kotka i myszkę. Zapytam prosto z mostu. Chciałabyś może gdzieś ze mną pójść, albo chociaż dać mi swój numer? – spytał po chwili.

- W sumie... Czemu nie? Chyba mamy jeszcze czas do akcji, prawda? Możesz mnie gdzieś zabrać – stwierdziłam rumieniąc się lekko. Ness, wyluzuj do cholery!

- Tylko się przebiorę. – uśmiechnął się i poszedł do szatni. – Mówiłem już, że jesteś piękna? – dodał, gdy był przy drzwiach, a ja parsknęłam.

Po kilku minutach wyszedł ze sportową torbą, ubrany tak, jak widziałam go w windzie. Bawił się kluczykami do samochodu.

- Zabiorę cię do najlepszej knajpki w tym mieście – rzucił wesoło.

Wyszliśmy z pomieszczenia i różnymi korytarzami doszliśmy do głównych drzwi. Zauważyłam, że stało tam kilka osób od nas.

- Nexy, a gdzie ty się wybierasz? – spytał swoim prawie rodzicielskim tonem Ash.

- Jadę z Nickiem. Wrócimy na czas.

- Gdzie jedziecie? – zaczął Ryan.

- Nie znasz go! To niebezpieczne – dodał ktoś inny.

- Ness, zwariowałaś?! On może cię ogłuszyć i zgwa...

- Stop! – krzyknęłam. – Po pierwsze Nick tu stoi, a po drugie jestem pełnoletnia, uzbrojona i nieobliczalna kochani. Wrócę na akcję! Obiecuję – roześmiałam się wychodząc z budynku.

Podeszłam z moim nowym kolegą do jego czarnego pickupa.

- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł. Pół tuzina agentów chciało mi przed chwilą wydrapać oczy za to, że w ogóle koło ciebie stoję – powiedział pół żartem, pół serio.

- Wyluzuj... Są nadopiekuńczy i zazdrośni. – machnęłam ręką. – Po drugie pracują w FBI. Spóźnimy się minutę, a będzie za tobą wysłany list gończy – parsknęłam, ale chyba to nic nie dało. No nie umiem pocieszać ludzi.

- Chyba nie chciałbym ci podpaść – westchnął odpalając silnik.

- Na razie się na to nie zanosi. – uśmiechnęłam się lekko.

Po jakiś dziesięciu minutach chłopak zaparkował samochód przed małą restauracją. Byliśmy w Vegas i rzeczywiście pomimo swoich rozmiarów, w tym miejscu czułam się jak w mieście kasyn i bogactwa.

Sala była dość przestronna. Okrągłe stoliki, najczęściej dwu lub czteroosobowe zapełniały wnętrze. Wszystko było utrzymane w nienagannie eleganckim stylu. Design oparty był na białym drewnie i dużej ilości luster optycznie powiększających pomieszczenie. Białe obrusy z wieloma zielonymi i złotymi dodatkami dodawały charakteru, a małe lampki na ścianach kreowały atmosferę. Kelner uśmiechnął się do nas i gestem wskazał, abyśmy zajęli miejsca, które odpowiadają nam najbardziej.

Nexy Ross [zakończone]Where stories live. Discover now