LXXXIII

491 92 80
                                    

           

-Wyjedźmy razem - rzucił.

Hyungwon jedynie zaśmiał się na te słowa, kręcąc głową na boki, co jedynie sprawiło, że twarz Wonho wykrzywiła się w grymasie zirytowania.

-Ja wcale nie żartuje - burknął.

Chae zatrzymał na nim swój wzrok. Siedzieli już znacznie bliżej siebie niż na początku, uparcie twierdząc, że w ten sposób będzie im choć trochę cieplej. W momencie, w którym czekali już całą godzinę na zewnątrz, odmrażając tyłek, to rzeczywiście trzeba było ratować się wszystkim, co było pod ręką... A pod ręką Hyungwona w zasadzie był tylko Wonho. Poza tym... Obydwoje czuli, że to była być może ostatnia chwila, w której mogli cieszyć się swoją obecnością, bo w którymś momencie to Hyungwonowe „pojadę następnym" w końcu się skończy i chłopak naprawdę odjedzie. Zostawiając Wonho samego sobie.

-Nie możesz ze mną jechać- powiedział spokojnie, kiedy z twarzy swojego przyjaciela wyczytał, że ten naprawdę mówi poważnie.

-A co? Zakażesz mi? Jestem dorosły- wypiął dumnie pierś, jakby bycie dorosłym było największym honorem, jaki go kiedykolwiek spotkał.

-Nie, ale...-Zamilkł, po czym westchnął po chwili. - Masz własne życie,Wonho. Nie możesz go porzucić i zniknąć.

-A ty możesz?- Zdenerwował się.

-Różnica między nami polega na tym, że ty masz ludzi, którzy będą za tobą tęsknić... Masz dom.

-Nie...

-Nie zaprzeczaj, przecież wiesz jaka jest prawda- uśmiechnął się lekko. - Możesz być zdenerwowany na Kihyuna, czy Minhuka, ale doskonale wiesz jak im na tobie zależy.

Wonho milczał.

-Masz zbyt wiele do stracenia, by odejść.

-Jeżeli odjedziesz, to te wszystkie rzeczy i tak nie będą miały już sensu- powiedział cicho. - Ponieważ dla mnie liczysz się tylko ty i... Nie będę miał nic do stracenia, jeżeli nie będę mógł oglądać twojej twarzy, bo w tej chwili martwię się jedynie o ciebie.

-Wonho...- Starał się mu przerwać.

-Nie! Słuchaj mnie teraz- warknął zdenerwowany, czym zaskarbił sobie bardzo nieprzychylne spojrzenie pewnej pani, która postanowiła akurat w tym momencie ich mijać- Nie mogę pozwolić... Nie chce pozwolić na to, żebyś znowu byłsam... Ja... Ja pójdę za tobą, czy będziesz tego chciał czy nie, rozumiesz? W całym swoim życiu nie zrobiłem niczego sensownego, więc pozwól mi być po prostu obok siebie.

Jeżeli kiedykolwiek był poważny to właśnie w tym momencie. Sama myśl o tym, że Hyungwon naprawdę znowu mógłby zostać sam, sprawiała, że momentalnie robiło mu się niedobrze i... Jak mógłby zasnąć każdej nocy? Wszystkie jego myśli krążyłyby wówczas wokół tego, czy Chae na pewno jest bezpieczny i nie płacze w tym momencie. Życie bez tego wkurzającego i cichego chłopaka byłoby już po prostu niemożliwe.

To co chciał zrobić Wonho w rzeczywistości było zbyt porywcze, nieprzemyślane, ale naprawdę był gotowy na wykonanie tego kroku. Nie musiał się zastanawiać. Wiedział, że jedyne miejsce w jakim będzie spokojny to właśnie to obok Hyungwona. Wymagało to oczywiście pewnego poświęcenia, ale czym ono w zasadzie było? Wonho poświęcał siebie już wiele razy, więc dla niego to nie jest nic nowego... Zrezygnować z czegoś.

-Kocham cię Hyungwon- powiedział, patrząc prosto w oczy chłopaka, które pod wpływem tych słów stały się momentalnie większe. - Zrobię wszystko co będzie trzeba, żebyś nie był już więcej samotny...

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now