X

1.2K 168 150
                                    



Czy jego życie od samego początku było taką porażką? Czy w całym jego życiu był moment, w którym był cokolwiek warty? Czy chociaż przez godzinę definiowało go coś innego niż pieniądze rodziców? Był kiedyś po prostu człowiekiem, a nie bankomatem? Czy ktoś widział w nim człowieka? Była jedna taka osoba, ale w końcu i ona go zdradziła...

Teraz, kiedy jakiś kompletnie przydatkowy chłopak obmacywał go i pocałunkami kreślił wilgotną drogę od nagiej szyi, szczękę, aż po kąciki zeschniętych ust. Powinien być tym podniecony, zawsze go podniecały takie drobne pieszczoty, ale tym razem było kompletnie inaczej. Chciał się odprężyć i zapomnieć, a zamiast tego odczuwał w środku jakieś przejmujące zimno, a jego oczy raz za razem szkliły się, kiedy w myślach znowu stawał przed nim... Musiał być kompletnie pijany, albo najzwyczajniej w świecie oszalał.

Dawno już przestał liczyć ile drinków wypił, a także ile czasu spędził w barze z kompletnie nieznajomymi mu ludźmi. Nie potrafił nawet zliczyć tych wszystkich razy, kiedyś ktoś położył łapę na jego tyłku.

W pewnym momencie już kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością, więc nie potrafił nawet stwierdzić w jakiej konkretnie pozycji się znajduje. Jedynie przez chwile zdawało mu się, że ktoś bawi się jego paskiem od spodni i trzyma rękę niebezpiecznie blisko krocza. Potem już poczuł silny ucisk na nadgarstku i chwile potem chłodne powietrze, bez cienia litości walnęło go w twarz, kiedy znaleźli się kawałek od klubu

-Kih...- Wybełkotał- Nie... To nie ty- Zrezygnowany usiadł na chodniku, kiedy zdał sobie sprawę, że jego wybawicielem nie jest osoba, którą chciał w tej chwili zobaczyć najbardziej na świecie

-Spójrz na siebie- Poprosił- Jesteś definicją tego co nazywacie żałosnym, albo dnem

Minhyukowi chwile zajęło, by spojrzeć na swojego rozmówce. Białowłosy o pięknej porcelanowej twarzy, której pozazdrościć mu mogli sami greccy bogowie, a także Minhyuk jako bóg dzisiejszych barów i kolorowych drinków. Obcy patrzył na niego kompletnie pustym i beznamiętnym wzrokiem, który potrafił zmrozić krew. Minhyuk choć kompletnie pijany, poczuł dziwny respekt przed tym osobnikiem. Było w nim coś skrajnie niepokojącego.

-Jesteś aniołem?- Zapytał z dziecięcą naiwnością w głosie

-Aniołem? To chyba ostatnie czym mogę być- Przyznał beznamiętnie, wyjmując z kieszeni pozłacany zegarek. Minhyuk miał wrażenie, że nawet z takiej odległości słyszy jego tykanie. Choć to w żaden sposób nie było możliwe.

-Wyglądasz trochę jak przyjaciel mojego dawnego przyjaciela, wiesz?- Stwierdził w pewnej chwili, ale szybko zamilkł, kiedy wzrok nieznajomego wręcz wgniótł go w chodnik- Albo nie- Ponownie usiadł na brudnym chodniku- Jestem pijany, nie słuchaj mnie, ale... Naprawdę wyglądasz jak on... Changkyun pewnie nadal płacze za nim... Głupi Chang...

-Spóźnia się-Mruknął kompletnie ignorując słowa swojego rozmówcy

-Chcesz mnie teraz zgwałcić?- Powiedział głosem pełnym obawy- Kihyun cię pobije jeżeli to zrobisz- Ostrzegł go- Każe mu to zrobić i będzie z tobą kiepsko- Bełkotał dając się podnieść, a następnie prowadzić bez chociażby najmniejszego oporu

Ale białowłosy wcale nie zamierzał dobierać się do Minhyuka. W zamian doprowadził go do najbliższych pasów, gdzie wściekle czerwony kolor ostrzegał przechodniów, by pod żadnym pozorem nie wchodzili teraz na jezdnie. To właśnie tam Minhyuk po raz ostatni usłyszał dźwięk szczęku trybików.

***

Przetarł zaspane oczy i ziewnął przeciągle. Szybko zdał sobie sprawę, że musiał usnąć, kiedy tak dzielnie wartował pod drzwiami Hyungwona, by w razie czego znowu przybyć mu z pomocą. Cóż mimo bolącego ciała chyba spełnił swoje zadanie, więc mógł być z siebie jak najbardziej dumny.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now