XXXII

922 162 54
                                    




Nie bardzo pamiętał, co działo się poprzedniego wieczoru, ani nocy... W zasadzie to naprawdę niewiele pamiętał, a każda próba przypomnienia sobie skutkowała bolesnym bólem głowy, który kompletnie zniechęcał Hoseoka do jakiejkolwiek dalszej aktywności dzisiejszego dnia. W efekcie czego tak jak obudził się , tak ani razu nie otworzył nawet oczu. Nie miał pojęcia, która jest godzina i tak w sumie to brakowało mu też pewności, czy kanapa na której zalegał na pewno należy do nich.

Mimo wczorajszego załamania, dzisiaj czuł się znacznie lepiej. Nawet jeżeli jego życie się od tego ani trochę nie zmieniło, to jednak zatopienie smutków w alkoholu w jakimś stopniu pomogło mu pogodzić się z nimi. Gdzieś przez myśl przemknęło mu, by uciekać się do tego rozwiązania znacznie częściej, ale nie chciał robić tego Kihyunowi, który wymiotował już na sam jego zapach.

Kihyun.

Szeroko otworzył oczy i podniósł się do siadu, co oczywiście poskutkowało kolejną salwą bólu, ale to w tamtej chwili nie było najważniejsze, bo... Jak mógł się upić, kiedy powinien czekać na jakiekolwiek informacje o stanie chłopaka? Szybko musiał znaleźć swój telefon i zadzwonić do Minhyuka, który na pewno będzie wiedział, co się dzieje aktualnie z Yoo.

Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że coś mu od samego początku nie grało. Ten dziwny uścisk na dłoni, który czuł od samego początku, rzeczywiście nim był. Jednakże kompletnie nie spodziewał, że osobą, z która go dzieli będzie... Hyungwon. Chłopak wyglądał jakby usnął siedząc na podłodze. Hoseok jeszcze raz spojrzał na ich splecione palce i zagryzł lekko wargę. Jak mógł zachować dobre zdrowie psychicznie, kiedy ciągle działy się tak nieoczekiwane rzeczy? Mimo wszystko naprawdę bardzo podobało mu się to, co widział... Kolejny raz musiał przyznać, że Chae jest niezwykle urodziwy. Naprawdę trudno było opanować chęć dotknięcia go. Jego pełne wargi wprost zachęcały do...

Jak mogli się znaleźć w takiej sytuacji? Co musiało się wydarzyć, by Hyungwon opuścił swoją bezpieczną strefę i postanowił spać tutaj? To wszystko przyprawiało Hoseoka o jeszcze większy ból głowy, ale to nie zmieniało faktu, że prędzej, czy później będą musieli sobie to wytłumaczyć. Tylko jak?

Ostatni raz spojrzał na ich dłonie. Nie chciał zmieniać tej pozycji, ale jednocześnie nie mogli w niej zostać. Był naprawdę wdzięczny, że pomimo tych wszystkich słów, to Hyungwon i tak pozwolił na ten niezwykły gest. Nawet jeżeli mogła to być zwykła zabawa, to właśnie w ten sposób Shin mógł się bawić.

Westchnął cicho i z wielkim żalem wyplątał swoje palce. Próbował to zrobić jak najdelikatniej, by przypadkiem nie zbudzić śpiącego chłopaka. Nadal miał mieszane uczucia względem niego, nie potrafił kompletnie zrozumieć jego zachowania, ale i tak wstając z kanapy postanowił już na dobre przy nim trwać. Nie ważne ile raz zostanie zraniony... Takie dzieło, którym był Chae trzeba było chronić za wszelką cenę. Jeżeli przynajmniej jeden z nich pozbędzie się swojego cierpienia, to będzie naprawdę dobrze. Z tym, że Hoseok zadecydował już kto to zrobi.

Życie wymagało poświęceń, jeżeli chciało się cenić osoby, które były dla nas w jakiś sposób drogie.

Nie myśląc za dużo nachylił się nad Hyungwonem, by tak jak ostatnio wziąć go na ręce. Dopiero wtedy zorientował się, że chłopak w drugiej ręce trzyma jego telefon. Dzisiaj już naprawdę nic nie mogło go zdziwić. W każdym razie przedmiot udało mu się odebrać dopiero za trzecim razem, po dwóch małych zawałach, przed którymi myślał, że Hyungwon się obudził.

-Nie dziwie się, że te drzwi są tak mocno zamknięte, jeżeli z taką samą siłą trzymasz też klamkę...- szepnął.

Trudno było uciszyć szalejące serce, kiedy podnosił Hyungwona z podłogi... Trudno było oprzeć się pokusie skosztowania jego warg, kiedy tak nieostrożnie lekko je rozchylał... Trudno było nie być nim zauroczony, kiedy śpiący wtulał się w jego klatkę piersiową. Przez chwile Wonho miał wrażenie, że chłopak usłyszy jak głośno bije mu serce, ale nic takiego się nie stało.

Żałował błędu, który wczoraj popełnił, bo czy w innej sytuacji, będzie jeszcze okazja, by być z nim jeszcze tak blisko? Odpowiedź na to pytanie już padła, ale Wonho przez własną głupotę musiał szukać jej na nowo.

Ostrożnie zaniósł chłopaka do jego pokoju, gdzie najdelikatniej jak umiał ułożył go na łóżku. Ostatnim razem, gdy robił coś takiego skończyło się to naprawdę źle, ale teraz wszystko szło zaskakująco dobrze. Hyungwon nawet na chwile się nie przebudził i nic nie wskazywało na to, by miał to zrobić. Choć ich relacja znowu była w gruzach, to ten moment napawał go jakąś dziwną nadzieją.

Trudno powiedzieć co mu strzeliło do głowy, ale zamarzył, by oglądać taki widok codziennie, dlatego też drżącymi dłońmi wyjął swój telefon, ukląkł przy łóżku Hyungwona i... Zrobił mu parę zdjęć, które w jego mniemaniu były warte więcej niż Mona Lisa. Chłopak niezaprzeczalnie był również bardziej tajemniczy niż sama kobieta z obrazu.

Ostatni raz dotknął jego dłoni, chcąc po prostu poczuć jego ciepło. Trwało to krótką chwilę, po której najciszej jak tylko umiał opuścił pokój chłopaka. Zamykając te drzwi sam godził się na izolacje z Hyungwonem, ponieważ tylko dzięki niej mogli do siebie dotrzeć.

Czy zatem znajdowali się na samym początku swojej znajomości? Twierdzenie tak byłoby naprawdę dużym błędem, ponieważ już stworzyli jakąś relacje i choć wczoraj doszczętnie ją zniszczyli, to jednak odwracając się za siebie nadal można było ujrzeć zgliszcza, które były najlepszym dowodem, że coś w przeszłości się tam znajdowało. Łatwiej jest odbudować ruiny niż zaczynać od samego początku, prawda?

Chodząc po mieszkaniu, szybko zorientował się, że w zasadzie było one jakimś dziwnym polem walki. Zaczynając od butów rzuconych na środku korytarza, poprzez jego pokój, który wyglądał jakby odbyła się tam jakaś walka, a kończąc na tabletkach przeciwbólowych na stole w kuchni z dołączonym do nich krótkim listem.

„Nigdy nie byłeś moją zabawką i nigdy nią nie będziesz. Przepraszam, że wielu rzeczy nie mam odwagi powiedzieć Ci prosto w twarz... Jeżeli naprawdę chcesz mnie opuścić, to śmiało, ale ja... Zawsze będę czekał pod drzwiami, by usłyszeć przynajmniej jak wracasz do domu."

Otaczała ich aura złożona z nieokazywanych uczuć i słów, które nie mogły przejść przez gardło. Jednak ta krótka chwila, w której Hoseok czytał słowa zapisane na kartce upewnił się, że należy podjąć walkę. Choć będzie trudno i zapewne nie przeżyje kolejnego zranienia, to... Serce tak bardzo cieszyło się na myśl o walce za tego chłopaka.

~~~

Pozwólcie, że na samym początku pozwolę sobie zacytować słowa mojej bety, które w moim mniemaniu idealnie opisują ten rozdział

ekhem~

"kacmorderca nie ma serca. Dzień dobry, witamy na oddziale wytrzeźwień"

Prawda, że bardzo trafne? :D

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale wbiliście 350 wyświetleń w bardzo krótkim czasie ^ ^ Nie wiem jak powinienem Wam dziękować za to, że tak często odwiedzacie "Roommate"~

Powinienem szykować już kolejny bonusik specjalnie dla Was? :D

Właśnie!

Ktoś spodziewał się takiej kontynuacji poprzedniego rozdziału?

Ja pewnie wybrałbym burdę stulecia czy coś, a tymczasem wszystko zdaje się układać, prawda?

*Dyskretnie zerka na swoje słowa spod poprzedniego rozdziału*

Tak!

Dziękuje, że postanowiliście mnie odwiedzić i tym razem! To bardzo wiele dla mnie znaczy :3

Żegnam się z Wami w tym miejscu, ale przy okazji zapraszam chętnych do porozmawiania ze mną w komentarzach, gdzie jak zawsze będę na Was wiernie czekał! ^ ^

Rozdział betowała imysgg

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now