LIV

693 127 30
                                    







Czy dzisiejszego dnia naprawdę nic nie mogło iść po jego myśli? Nie dość, że chcieli go wydalić z uczelni, to jeszcze problem związany z Changkyunem i tym całym śmiesznym spotkaniem zdawał się być jedynie tykającą bombą, która tylko czekała, by wybuchnąć mu prosto w twarz. Autentycznie robiło mu się słabo na samą myśl o tym, co tak właściwie zrobił, godząc się, by pojechać do Lima. Jeżeli Minhyuk się dowie...

Stał teraz przed drzwiami do własnego mieszkania i... Po prostu czekał, ponieważ jakiś dziwny stres i poczucie winy nie pozwalało mu sięgnąć po klamkę. Obawiał się, że wyczytają z jego twarzy całą winę. Nie było to oczywiście możliwe, ale jakiś dziwny niepokój sprawiał, że coraz bardziej miał ochotę gdzieś uciec.

Changkyun może był jaki był i jego motywy nadal w większości pozostawały niejasne, ale trzeba mu przyznać, że dokładnie wiedział, co jego rozmówca chce usłyszeć, by przekonać go do dalszej konwersacji. Z Wonho niestety nie było inaczej i ze wstydem do samego siebie musiał przyznać, że nieumyślnie dał się wciągnąć w grę, którą specjalnie dla niego wykreował Lim. I choć nie zadał praktycznie żadnego pytania, to zdecydowanie wiedział już więcej niż powinien, ale Hoseok również zdołał wyciągnąć od niego pewne informacje. Takim sposobem zdołał się dowiedzieć nieco o Hyungwonie i... Powodzie nienawiści Lee i Lima. Okazało się, że sprawa wygląda znacznie gorzej niż można by było zakładać na samym początku.

Skoro nic tego dnia nie szło po jego myśli, to oczywiście zamek, który sprawiał mu problemy nieprzerwanie przez te wszystkie lata, akurat teraz zechciał z nim współpracować i to jeszcze w dzień, w który Hoseok naprawdę marzył, by pozostać za drzwiami chwilę dłużej.

-Wonho...- Nawet nie odwrócił się do niego przodem, a ten już zdążył wychwycić jego obecność.

-Tak, Minhyuk?– Czuł, jak serce podchodzi mu do gardła, ale mimo wszystko, odwracając się do swojego przyjaciela, przylepił na twarz przyjazny uśmiech.

Widok człowieka, który w normalnych okolicznościach mógłby cię zabić spojrzeniem, w fartuchu kuchennym zdecydowanie nie był tym, na co był gotowy przez ten czas Hoseok. Momentalnie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jego wszystkie obawy wyprawowały, a zastąpiła je seria pytań.

-Co ty masz na sobie?- Parsknął, nie mogąc już dłużej powstrzymać śmiechu.

-Chyba życie ci nie miłe, co?

Wonho momentalnie spoważniał, choć jego oczy nadal zdradzały rozbawienie faktem, że Minhyuk postanowił ponownie zajrzeć do kuchni. Oczywiście, nie było tajemnicą, że Lee posiadał jakieś tam umiejętności kulinarne... I choć ograniczał się jedynie do robienia ramenu, to ten w jego wykonaniu był istnym majstersztykiem wśród ramenów. Oczywiście jak za wszystkimi nietypowymi zachowaniamiMinhyuka i za tym kryła się historia z przeszłości ich obydwu, bo przecież co mogło niegdyś jako jedyne przejść przez gardło kompletnie zdołowanego Shina? Ramen. Do dzisiaj pamięta, jak bardzo jego przyjaciel był zawzięty, by nauczyć się gotować tą jedną potrawę.

Na jego ustach momentalnie pojawił się czuły uśmiech. Takie niewinne skojarzenia przypominały mu jak długą drogę musieli przebyć, by dzisiaj móc mieszkać razem i zajadać się ramenem. Patrząc wstecz, zdecydowanie żaden z nich nie zakładał, że przyszłość będzie tak wyglądała, bo choć niewątpliwie była ona na swój sposób ciężka, to gdyby Wonho miał przedmiot manipulujący czasem, to zdecydowanie nie użyłby go, by zmienić swoje życie.

Mimo problemów i burz. Było dobrze tak jak jest.

Jednak...

Dzisiaj wyjątkowo nie mógł cieszyć się smakiem tej potrawy, ponieważ podnosząc wzrok. Widział spokojną twarz Minhyuka. Nareszcie znał jego tajemnicę, która budziła w chłopaku obrzydzenie do samego siebie i choć wiedział, że rozkład jego złotego rycerza tak naprawdę zaczął się od wewnętrznego rozpadu jego rodziny, to... Dzisiaj, po rozmowie z Limem wiedział już zdecydowanie zbyt wiele.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now