L

717 135 96
                                    







Czy naprawę to właśnie tego dotyczyły wszystkie jego dzisiejsze złe przeczucia? To skąd brał się jego cały lęk, który odczuwał na zajęciach, czy drodze do domu? A jeżeli tak, to czy w jakiś sposób można było temu zapobiec? Gdyby można było tylko w jakiś sposób cofnąć czas, by Wonho nie porozmawiał wtedy z Changkyunem... Wszystko byłoby nadal normalnie, a on teraz nie musiałby czekać, aż Minhyuk znajdzie odpowiednie słowa, by ubrać w nie swoją złość.

-Co ty sobie wyobrażasz?!- Krzyknął dosłownie chwilę po tym, jak obydwoje znaleźli się w ich mini salonie

Wonho momentalnie skulił się w sobie. Nie wiedział co dokładnie zrobił źle, ale... Mimo wszystko czuł się tak strasznie winny. Minhyuk musiał mieć poważne powody, by się tak zachowywać.

-O- o co ci chodzi?- Zapytał ostrożnie.

-O co mi chodzi? O co mi chodzi?! Czy ty do reszty zwariowałeś kretynie?!- Minhyukpodszedł do niego niebezpiecznie blisko. - Co mu powiedziałeś?- Syknął.

-Nic mu nie powiedziałem.

-Kłamiesz!- Oskarżył go- gadaj co mu powiedziałeś, albo naprawdę nie ręczę za siebie...

-Minhyuk, ale ja mówię poważnie.

Czym był właściwie ten ból w sercu, który odczuwał w tej chwili? Czym był ten strach, co chwila przebijający się przez wściekłość oczu Minhyuka? Ostatnio życie stawia na ich drodze tyle problemów, że naprawdę zaczyna im wszystkim brakować czasu na ich rozwiązanie, a kiedy już pomyślą, że być może zdążą, to nagle z nieba spada na nich kolejny grad... Wszystko odnosi się tylko do jednego, krótkiego pytania: „Dlaczego?" Czyją winą były te wszystkie problemy? Minhyuka? Kihyuna? Wonho? A może... A może tego skrzywdzonego chłopaka zza drzwi, który jedyne, co chciał w życiu to po prostu być sobą?

- Znam was obydwu –warkną. ł- Ciebie i Lima, więc nie mydl mi oczu- mówił zdenerwowany. - Po co pokazał ci to zdjęcie, co? O co pytał? Tylko nie kłam...

Nagle przed oczami znowu stanęła mu scena, która wydarzyła się zaledwie chwile temu. To spojrzenie Lima utkwione w powoli opadające fragmenty zdjęcia. Te łzy... Zupełnie jakby za jednym zamachem ktoś zniszczył jego najcenniejsze wspomnienia. Jak miał wierzyć, że ten człowiek może przynieść im jakiekolwiek nieszczęście, kiedy jego reakcje były takie szczere?

-On...On tylko szukał ciebie, a potem...- Mówił skruszony.

-Szukał tylko mnie? Wonho...

-Py...pytał czy mam kontakt z Hyungwonem- wymamrotał niewyraźnie. -Ale ja mu nic nie powiedziałem!- Zaznaczył szybko. - On się po... po prostu jakoś domyślił.

-Ja w ciebie nie wierze... Czy ty wiesz...

-Nie przesadzasz trochę?- Odezwał się pewniej.

-Co?- Minhyuk zaledwie przez chwile wydawał się być zdziwiony. - Ty nic nie rozumiesz, nie wiesz, dlaczego on stanowi dla nas zagrożenie.

-Właśnie! Nic nie wiem, bo nic mi nie mówisz –warknął- Skąd mam wiedzieć, jak mam się zachować, kiedy tak naprawdę błądzę jak dziecko we mgle? Dlaczego się na mnie wściekasz, kiedy to twoja wina.

-K-krzyczysz na mnie?- Warknął z niedowierzaniem.

-Tak, bo mam już dość tych wszystkich tajemnic i tego, że stale mnie wyzywasz, kiedy tylko coś wspomnę o Hyungwonie - zacisnął dłonie w pięści.

Czy był zdziwiony ciosem, który wymierzył mu chwilę później jego najlepszy przyjaciel? Czy łzy, które zalśniły w jego oczach, kiedy zdezorientowany upadał na ziemie były spowodowane swego rodzaju rozczarowaniem? Minhyuk patrzył na niego zły, bez choćby cienia skruchy...

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now