LXVII

650 119 126
                                    


Jęknął cicho, kolejny raz lekko uderzając czołem o stół. Kihyun i Minhyuk wymienili ze sobą jedynie porozumiewawcze spojrzenia, ale i tak jeszcze przez chwilę postanowili obserwować zachowanie swojego przyjaciela, który już od samego rana zachowywał się jakby poważnie się czymś struł.

Nawet jak na niego, to nie było zbyt normalne.

-Jestem kretynem- jęknął, unosząc wzrok na przyjaciół. - Zwyczajnym kretynem.

-My wiem...

-Co się stało Wonho?- Zapytał spokojnie Kihyun, przy okazji posyłając ostre spojrzenie swojemu chłopakowi.

W jego oczach zalśniły łzy, co jedynie potwierdziło ciche obawy Kihyuna.

-Powiedziałem wczoraj Hyungwonowi naprawdę wiele dziwnych rzeczy- mruknął zawstydzony. - Że jest dla mnie ważny... że będę go chronił i...

-Ty? Chronił kogoś?- Wtrącił się Minhyuk. - Większej bzdury nie mogłeś wymyślić?

-Minhyuk...- Zaczął zirytowany Kihyun. - Jeżeli chcesz przeszkadzać, to dlaczego nie pójdziesz sprawdzić, czy nie ma cię w innym pokoju, co? Nie uważasz, że to nie czas na takie zgryźliwości?

-Wszyscy jesteście jacyś wrażliwi ostatnio -burknął. - Dobra, jak nie chcecie mojego towarzystwa, to nie będę wam przeszkadzał gołąbeczki. - Warknął, zabierając swój kubek i udając się prosto do sypialni. Jeszcze po drodze coś tam mruczał pod nosem, ale obydwoje to zignorowali.

-Więc? Co się tak dokładnie stało?- Zapytał, uśmiechając się zachęcająco.

-Ostatnio wszystko szło nam naprawdę świetnie, wiesz? Wydawało mi się, że robimy jakieś postępy po tym jak wyznałem mu swoje uczucia i postanowiłem być po prostu obok, ale... Wczoraj Hyungwon znowu dał mi do zrozumienia, że tylko udawał i, że tak naprawdę to wcale nie ruszyliśmy z miejsca.

-Nie możesz tak myśleć...

-Ale kiedy to prawda -jęknął. - Staram się jak tylko umiem, żeby jakoś mu pomóc, ale on kolejny raz ma to gdzieś! Ja naprawdę nie chcę się poddawać, ale nie wiesz jak strasznie to boli, kiedy on kolejny raz widzi we mnie jedynie problem... Kiedy przez moją obecność, sam obwinia się jeszcze bardziej.

Yoo przymknął na chwilę oczy.

-Co zamierzasz zrobić?

-Myślisz, że gdybym to wiedział, to siedziałbym tu teraz?- Pociągnął nosem. - Chciałem być silny, wytrwały... Chciałem, żeby mógł się na mnie oprzeć, ale jak widać nawet do tego się nie nadaje...

Kihyun jedynie pokiwał głową zawiedziony, podchodząc do swojego załamanego przyjaciela i kucając przy nim.

-Nie mów tak -poprosił. - Jesteś znacznie silniejszy niż ci się wydaje i mogę cię zapewnić, że w normalnych okolicznościach, każdy inny człowiek, by się już poddał, dlatego nie wierzę, że jesteś obojętny dla Hyungwona. Jestem nawet pewien, że w tej chwili czeka tylko, aż do niego przyjdziesz i znowu zaczniesz mu marudzić.

-Wczoraj powiedział, że się o mnie martwi- powiedział cicho, tak jakby próbował sam siebie przekonać. - Między innymi dlatego nie chce mnie mieć przy sobie.

-On się po prostu boi, że zranisz się, kiedy będziesz się starał zebrać wszystkie kawałki jego rozbitego serca.

Wonho milczał, ale tylko dlatego, że w głowie jeszcze raz układał sobie te wszystkie myśli. Na nowo analizował fakty i zastanawiał się jak znalazł się ponownie w tym miejscu, nie wierząc w siebie. Obiecał, że będzie silny i zamierzał dotrzymać danego słowa. Zdążył już się przekonać jak ciężka okaże się ta misja, ale... Z każdym kolejnym upadkiem będzie lepiej przygotowany na kolejny.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now