XXIV

977 156 96
                                    




Nie bardzo wiedział jak powinien się za to wszystko zabrać. Już od co najmniej godziny siedział na swoim łóżku z kocem w ręku i... Czuł się nieco winny, że praktycznie przez całą noc on i ten koc byli praktycznie nie rozłączni. Naprawdę trudno było to wytłumaczyć, ale Hoseok otoczony tym zapachem naprawdę się odprężał, a wszystkie te okropne myśli z poprzedniego wieczora zdawały się nie mieć kompletnie żadnej wartości emocjonalnej. To było takie piękne uczucie, że Shinowi co rusz na oczy cisnęły się łzy. Naprawdę pragnął czuć się w ten sposób znacznie częściej, ale jednocześnie wiedział, że będzie to niemożliwe jeżeli Hyungwon pozostanie za zamkniętymi drzwiami.

-Wyglądasz na szczęśliwego- Zagadnął Kihyun, który pośpiesznie szykował dla siebie śniadanie- Uśmiechasz się- Zauważył- Stało cię coś?

-Nie...- Mruknął zażenowany

No bo... Miał wyznać mu całą prawda? Sam był sobą zażenowany w tamtym momencie i ostatnim na co miał ochotę to zwierzać się z tego Kihyunowi. Nie to, żeby nie ufał przyjacielowi, ale trudno zaprzeczyć jego bliskim relacjom z Minhyukiem, a Wonho zdecydowanie wolał, aby Lee nigdy nie poznał prawdy. Wziąłby go za jakiegoś kompletnego wariata i jeszcze odseparował od Hyungwona

-Robisz sobie śniadanie?- Zapytał siadając do stołu

-Prawda, że to dziwne?- Zaśmiał się krótko- Nigdy tego nie robiłem, ponieważ uważałem to za kompletnie zbędne, a teraz zastanawiam się która wędlina będzie smaczniejsza- Wyglądał jakby sprawiało mu to radość

-Skąd taka zmiana?

-Minhyuk suszył mi o to głowę cały  wieczór, więc postanowiłem spróbować- Wyznał- Nawet nie wiesz jaki potrafi być straszny, kiedy czegoś chce

-Mogłem się spodziewać, że to on maczał w tym palce

-Hm? Co masz na myśli?

-Często robisz to o co on cię poprosi- Wytłumaczył

-Ymm... Cóż... Tak jakoś wychodzi- Speszył się

Wonho lekko się uśmiechnął widząc taką reakcje przyjaciela. Z każdym dniem upewniał się, że tę dwójkę łączy ze sobą naprawdę potężne uczucie, do którego oni sami chyba nie chcąc się przyznać. Oczywiście nadal pamiętał te wszystkie momenty, w których MInhyuk ranił ich wspólnego przyjaciela, ale... Wonho naprawdę chciał wierzyć, że robił to w naprawdę dobrej wierze. Zupełnie tak jakby te ostre słowa miały działać jak kubeł zimnej wody. Paradoksalnie Kihyun zawsze wydawał się po czymś takim znacznie... Szczęśliwszy? Jeżeli można było to w ten sposób nazwać, to tak. Był szczęśliwszy.

- Jak Ci idzie z Hyungwonem?- Zapytał przysiadając się do chłopaka

Naprawdę musiało dziać się z nim coś dziwnego, ponieważ jedynie na dźwięk imienia tego niepozornego chłopaka. Jego serce ponownie ruszyło w bieg, a dziwna fala gorąca zalała całe jego wnętrze. Nie potrafił tego jeszcze zdefiniować, ale pozwoli zaczynał domyślać się o co może w tym wszystkim chodzić, bo patrząc na Kihyuna i Minhyuka było można naprawdę wiele się nauczyć. Szybko postarał się uspokoić, by Yoo nie poznał się, że coś jest nie tak.

-Wczoraj był bardzo ciężki dzień... dla nas wszystkich chyba

-Słyszałem od Minhyuka- Uśmiechnął się lekko- Jestem z ciebie dumny, że tak dobrze sobie poradziłeś i jednocześnie jest mi przykro, że nie jestem w stanie wspomóc cię w tej walce...

-Umm... Nic nie szkodzi Kihyun- Posłał mu lekki uśmiech- Gdyby nie ty to pewnie nadal nie rozmawiałbym z Minhyukiem i nie napisał listu do Hyungwona. Zrobiłeś dla nas naprawdę dużo

Roommate #HyungwonhoDove le storie prendono vita. Scoprilo ora