LXXXIX

527 97 124
                                    

To miał być właśnie ten moment. Ich pierwsza i zapewne ostatnia randka. Hyungwon idący z boku, nawet na chwilę nie odważył się podnieść głowy, kiedy przemierzali zatłoczone chodniki, na których trudno było iść, by się z kimś nie zdarzyć, a mimo to jakoś im się udawało. Wonho z najwyższym priorytetem szukał czegoś we własnym telefonie, by ostatecznie nagle się zatrzymać, przez co Hyungwon, idący za jego plecami, wpadł prosto na niego.

-Już wszystko wiem, skarbie - powiedział chwilę po tym jak odwrócił się do swojego rozmówcy.

-S...Skarbie? - Zapytał, jakby chcąc się upewnić, czy aby na pewno dobrze usłyszał słowa wypowiedziane przez przyjaciela.

-No tak - odpowiedział, szeroko się uśmiechając.

To byłą ta chwila, miał tylko jedną szansę, by pokazać się z jak najlepszej strony przed Hyungwonem. Nie liczyło się teraz wszystko to, co razem przeszli, musieli zapomnieć absolutnie o wszystkim, by móc cieszyć się wspólnym wieczorem. Problem polegał na tym, że Wonho nigdy w życiu nie był na randce, a Chae miał roztrzaskane serce, ale to wcale nie przeszkadzało Shinowi w utrzymaniu optymizmu. Miał zamiar uczynić dzisiejszy dzień najlepszym w życiu Hyungwona. Jeżeli to miało się już nigdy więcej nie powtórzyć, to niech przynajmniej będzie przyjemne, dlatego musiał być silny.

Nawet szukał informacji o potencjalnych miejscach, w których mogliby spędzić miło czas, a w których nie było zwykle aż tyle osób. Miał tylko nadzieje, że stronki w internecie nie kłamały i faktycznie będzie tam jedynie garstka osób. Nie chciał forsować zbytnio Hyungwona.

-Co ci nagle z tym strzeliło?- Zapytał ostrożnie.

-Jesteśmy na randce, nie?

-Powiedzmy...- Mruknął.

-Nie powiedzmy, tylko jesteśmy - uparł się. - Dlatego powinniśmy choć przez chwilę zachowywać się jakbyśmy byli razem - powiedział entuzjastycznie.

-He?- Wymknęło mu się. - Oszalałeś? Przecież my nie jesteśmy razem...

Wonho westchnął ciężko.

-Nie możesz chociaż przez chwilę udawać, że tak jest?- Mruknął urażony. - Zależy mi na tym.

Hyungwon spojrzał swojemu przyjacielowi głęboko w oczy, jakby chciał stamtąd wyczytać jak powinien w tej sytuacji postąpić. Wonho doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo nie w smak było do Hyungwonowi, ale... Naprawdę chciał choć przez chwilę udawać i żyć w świecie z marzeń.

-No... No dobrze - powiedział ostrożnie. - Skoro tak ci na tym zależy...- Mruknął.

-Jesteś kochany - uśmiechnął się, łapiąc chłopaka za dłoń. - Chae Hyungwon, mój chłopak - wyrecytował. - Nie uważasz, że to nawet ładnie brzmi?

Chae jedynie się skrzywił.

-Przestań -poprosił. - To naprawdę dziwne.

-Wiedziałem, że to powiesz - zaśmiał się.

Z drugiej strony... Nie mogli tak naprawdę zrobić nic, co w pierwotnej wersji zamierzył Wonho. Marzył o tym, by Hyungwon również wspominał ten dzień naprawdę miło, a to oznaczało, że należało pójść na pewnego rodzaju ugodę z jego fobiami, dlatego takie rzeczy jak kino, czy lodowisko odpadało. Oczywiście mogą tam iść, ale nie jako para.

-Gdzie mnie ciągniesz? - Zapytał Hyungwon, kiedy trzymając się za rękę, przemierzali miasto. - Zaczynam myśleć, że się zgubiłeś...

-Nie zgubiłem się - zaręczył. - Doskonale wiem co robię - uśmiechnął się w jego kierunku. - Nie marudź, tylko mi zaufaj, dobrze?

Roommate #HyungwonhoTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon