Bonus

778 117 62
                                    




Czuł wstyd... Autentyczny wstyd, ponieważ Kihyun przyszedł do jego mieszkania w takim, a nie w innym momencie jego życia. Nawet nie chciał myśleć, jaką łatkę przyczepił mu Yoo, widząc te wszystkie porozrzucane butelki, czy ogólny syf panujący w mieszkaniu. Przez chwile miał nawet ochotę ogarnąć w tym miejscu, ale po zebraniu zaledwie dwóch butelek, stwierdził, że to i tak nie ma już sensu. Kiuhyun widział już wszystko, co mógł zobaczyć.

-Masz tutaj... Ciekawie- rzucił, siadając kanapie, z której chwilę wcześniej spanikowany Minhyuk ściągnął swoje bokserki.

-Przepraszam za bałagan, ale nie spodziewałem się nikogo- mruknął zawstydzony, zabierając spod nóg Kihyuna pudełko po jedzeniu zamówionym do domu już dobre dwa tygodnie temu.

-Wiem, Wonho mi mówił- powiedział beztrosko.

Minhyuk, który aktualnie walczył z i tak już przepełnionym koszem na śmieci, momentalnie się zatrzymał i spojrzał zaskoczony na swojego gościa, który z jakimś dziwnym zadowoleniem stale wzrokiem zwiedzał jego mieszkanie. Serce Minhyuka ponownie zabiło szybciej, kiedy zobaczył lekki uśmiech na jego twarzy.

Jak mógł go tak zwyzywać? Czuł się naprawdę źle z tego powodu. Jednakże czy można było to jakoś naprawić? Nie było żadnego sposobu, by cofnąć wypowiedziane słowa i kazać Kihyunowi się nimi nie przejmować. Całkowicie zawalił relacje z tym chłopakiem przez swoją impulsywność, ale... To naprawdę go wtedy zabolało.

-Co powiedział?

-Że nie masz przyjaciół.

-To nie prawda!- Warknął zirytowany. - Mam wielu przyjaciół.

Kihyun spojrzał na niego tym swoim wzrokiem, który aż przepełniony był niedowierzaniem. On jakimś cudem wiedział jaka była prawda, ba! Chłopak jakimś sposobem zdawał się wiedzieć, że Minhyuk kłamie mu w żywe oczy, ale jeżeli trzeba było być szczerym, to chyba pierwszy raz czuł się źle z powodu kłamstwa. Nawet jeżeli było takie niewinne, to podświadomie naprawdę nie chciał okłamywać właśnie tej osoby.

-Prawie- mruknął zawstydzony. - Ale to nie znaczy, że nie mam ich w ogóle –warknął. - Jak się spotkam z tym uszatym kretynem, to mu wbije do głowy...

-Nie bij go- poprosił rozbawiony. - On naprawdę się o ciebie martwi, wiesz? Naprawdę się cieszył, kiedy tak często do nas przychodziłeś, a teraz mam wrażenie jakby zjadało go coś od środka.

-Może się we mnie zakochał?- Wzruszył ramionami.

-W tobie naprawdę łatwo jest się zakochać- Mruknął cicho,po czym natychmiastowo odchrząknął.

Minhyuk, który stał dobry kawałek dalej nie mógł usłyszeć tych słów, dlatego tylko spojrzał na Kihyuna marszcząc brwi.

-Mówiłeś coś?

-Przyszedłem tutaj, bo chciałem wyjaśnić z tobą to ostatnie zajście- lekki uśmiech szybko powrócił na jego usta.-Więc mógłbyś przestać już sprzątać i przyjść tutaj porozmawiać jak człowiek?

Jeżeli teraz się nad tym zastanowić, to Minhyuk naprawdę bał się podejść bliżej. Nie chodziło tu o to, że Kihyun jest straszny, czy coś... Po prostu Lee strasznie denerwował się w jego obecności. Miał ochotę przez to uważać na każde wypowiadane przez siebie słowo, czy choćby zważać na najmniejsze gesty, by tylko chłopak nie poznał tego jaki jest naprawdę. Tak, wstydził się tego jakim był człowiekiem i za wszelką cenę chciał to ukryć - swój prawdziwy charakter przed Kihyunem. Paradoksalnie, bał się, że go straci.

Mimo wszystko, nieco niechętnie, ale ostatecznie Minhyuk zajął miejsce zaraz obok swojego gościa. Cała ta idea rozmowy... To naprawdę nie było mu w smak, ale podejrzewał, że chłopak przyszedł tutaj porozmawiać właśnie o tym, bo przecież mógł naprawdę zostać zraniony tymi słowami. Dziwił się, że Yoo może po tym wszystkim się jeszcze do niego uśmiechać.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now