XII

978 154 42
                                    




           

W myślach jednie przepraszał Hyungwona za wszystko co się zaraz stanie. Obiecał mu, że nikomu nie wyjawi tej tajemnicy, a jednak okazał się zbyt słaby, by zachować ją jedynie dla siebie. Czuł się przez to jeszcze bardziej podle, a żołądek zawiązywał się w supeł, kiedy sam siebie nazywał zdrajcą. Posłał ostatnie spojrzenie w kierunku drzwi chłopaka. Naprawdę miał nadzieje, że nie usłyszy on żadnego ze słów, które zostaną wypowiedziane.

-A więc?- Dopytywał się Wonho, kiedy wszyscy usiedli przy stole

-Hyungwon i ja... Znaczy on... My... Potem on sam... I... znowu... my...- Mruczał niezrozumiale pod nosem

-Do rzeczy- Warknął Hoseok- Hyungwon...

Minhyuk jedynie szukał pomocy w mimice Kihyuna, ale ten wydawał się być dzisiaj kompletnie nieczuły na błagalne spojrzenia, które mu posyłał. Naprawdę musiał go wczoraj skrzywdzić... Ta świadomość była jeszcze gorsza niż uczucie zdrady, które niczym ogień, trawiło go od środka. Czym sobie tak właściwie zasłużył?

-Poznaliśmy się jako dzieci-Zaczął w końcu- On i ja... Obydwoje byliśmy ofiarami chorych ambicji swoich rodziców... ale tylko mi udało się w porę wyrwać, by żyć własnym życiem- Zamilkł na chwile, zbierając słowa- Kiedyś taki nie był.... Pamiętam czasy, kiedy głośno się śmiał i żartował-Uśmiechnął się lekko na to wspomnienie- Był ulubieńcem tłumów i nie było dziewczyny, która by się w nim nie kochała. Nawet wszystkie moje ciocie go obsiadały, kiedy pojawiał się na horyzoncie. Zawsze byłem o to zazdrosny- Zagryzł lekko wargę ważąc następne słowa- Zadzwonił do mnie z jakiegoś obcego numeru, kompletnie nie wiedziałem jak znalazł do mnie kontakt, ale... To już nie był ten sam człowiek którego znałem, całkowicie się zmienił, a jego spojrzenie i uśmiech straciły całą barwę...- Urwał i chyba nikomu nie umknęły szklane oczy chłopaka. Wonho naprawdę miał ochotę to przerwać, ale musiał się dowiedzieć jeszcze więcej- Jak go zobaczyłem... Ja nie mogłem mu od tak odmówić, rozumiecie? -Ożywił się nagle, jakby chciał usprawiedliwić sam siebie- Przyszedł do mnie, zwierzył się i zaufał, ponieważ byłem ostatnią osobą na jego drodze, która mogła mu pomóc. Każda osoba zniknęła lub nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a ja... poczułem się jakbym w końcu był coś warty. Byłem dla niego ostatnią nadzieją- Jego wzrok pociemniał, a Minhyuk milczał do momentu, w którym Kihyun delikatnie ujął jego dłoń- Zamknięcie w pokoju miało być tylko chwilowe, naprawdę-Zaręczał- Ale szybko przekonaliśmy się, że to jedyna droga, by Hyungwon miał choć trochę spokoju

-Ale dlaczego? Dlaczego musi się tam chować?- Wonho naprawdę długo hamował się, by nie zadać tych pytań

-Ktoś kiedyś stwierdził, że lepiej, jeżeli Hyungwon będzie zachowywał się jakby był już martwy...-  Jego głos brzmiał niezwykle ponuro w tamtym momencie

-Kto?- Dopytywał

-Nie mogę ci powiedzieć...

-Dlaczego?- Warknął zdenerwowany- Miałeś wszystko opowiedzieć, a mimo to nadal masz coś do ukrycia, jesteś poważny?

-Po prostu zrozum, że nie mogę tego robić...- Zagryzł wargę ze zdenerwowania

-Od kiedy to trwa?- Zmienił temat-  Kiedy to wszystko się zaczęło- Próbował przynajmniej dowiedzieć się coś na tym polu, skoro Minhyuk i tak nie zamierzał powiedzieć wszystkiego

-Rok- Odpowiedział bez jakiegokolwiek wahania

-To wszystko trwa już rok- Powtórzył ślepo

-Powinieneś sobie odpuścić Wonho-Zaczął nagle- Im bardziej próbujesz się do niego zbliżyć, tym bardziej go to boli... Został już tyle razy zdradzony i oszukany przez ludzi, których uważał za przyjaciół...

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now