Bonus

880 153 74
                                    







Minhyuk podczas trwania swojego i tak krótkiego jeszcze życia, potrafił budzić się w naprawdę różnych dziwnych miejscach, więc fakt, że tym razem jakimś cudem znalazł się tylko na podłodze w swoim salonie przyjął jedynie z cichym jęknięciem spowodowanym bolącą głową.

Lekko uchylił powieki, by choć trochę rozeznać się w panującej dookoła sytuacji i momentalnie spostrzegł swój telefon tuż przed sobą. Teoretycznie wystarczyłoby jedynie wyciągnąć po niego rękę, ale w praktyce zatracone wspomnienia z ubiegłej nocy kazały mu leżeć w kompletnym bezruchu dla jego własnego dobra.

Czy często pił? Łatwiej byłoby odpowiedzieć, kiedy właściwie tego nie robił. Już dawno zdał sobie sprawę, że tylko to jest jedyną drogą do poradzenia sobie z koszmarami dręczącymi go każdej nocy. Koszmarami, w których staje się osobą, którą tak bardzo nie chciał się stać. Nawet jeżeli nie była to właściwa droga, to... Co mógł zrobić, kiedy jego los był z góry przesądzony? Hodowano go jak zwierze i tak naprawdę żaden z jego wyborów nie miał najmniejszego znaczenia. Nigdy nie był wolny, choć wolności zazdrościli mu wszyscy. Urządzał przecież imprezy w najdroższych klubach, wcale nie mając zamiaru się na nich pojawiać, wynajmował całą salę kinową chociaż film ani trochę go nie obchodził. Potrafił nawet zamówić cały stół potraw najdroższej restauracji, a potem nie tknąć choć kawałka. Ludzie, którzy go otaczali mieli go za rozpieszczonego dzieciaka. Zupełnie nie widzieli, że on po prostu w ten sposób chce pozbyć się pieniędzy, których naprawdę się brzydził. Im było ich mniej tym znacznie lepiej.

Dopiero za trzecim razem postanowił mimo bolącej głowy i złego samopoczucia sięgnąć po dzwoniący ciągle telefon. Z cichym jękiem i twarzą zanurzoną w poduszce na ślepo starał się odebrać połączenie.

-Czego?- Zapytał grzecznie.

-Huh? Nie jesteś jeszcze na zajęciach?- Wonho wydawał się być naprawdę zdziwiony.

-Wonho... Ja cię naprawdę zamorduje, wiesz? Czy w twoim nudnym i bezsensownym życiu nie masz nic ciekawszego do roboty, niż dzwonienie do mnie z samego rana?

-Jest trzynasta.

-Co?- Zapytał zmęczony.

-Mówię ci tylko, że jest już trzynasta, a to pod ranek raczej się nie kwalifikuje, nie?

Lee odsunął na chwile telefon od ucha, by przez kilka sekund poobserwować godzinę na wyświetlaczu. Shin faktycznie miał racje.

-Przysnęło mi się- mruknął niewinnie.

-Piłeś znowu?

-A co cię to obchodzi? -Warknął.- Zająłbyś się czymś pożytecznym... Dlaczego w ogóle do mnie dzwonisz, co?

W odpowiedzi usłyszał jedynie zmęczone westchnięcie. Pewnie, gdyby nie rozsadzana przez ból głowa i wirujący nagle świat, to mógłby to jakoś nieprzyjemnie skomentować, ale w obecnej sytuacji naprawdę wolał sobie darować.

-Dzisiaj wprowadza się do mnie nowy współlokator, ale na razie siedzę jeszcze sam i pomyślałem, że możesz wpaść, jeżeli chcesz.

-Znajdź sobie w końcu jakiś przyjaciół, co? Uczepiłeś się mnie i...- Przerwał na chwile.- Wpadnę.

-Serio?- Głos Hoseoka był mocno zdziwiony, najpewniej przez to, że Minhyuk ostatnimi czasy naprawdę bardzo rzadko go odwiedzał

-Czekaj w tej swojej melinie, dopóki nie przyjadę- westchnął.- Tylko ostrzegam, że najpierw muszę się zdrapać z podłogi... i posprzątać pod kanapą... o Jezu...

-Dobra będę czekał...

Fenomen Minhyuka polegał na tym, że jeżeli mu się chciało, to naprawdę nie miało znaczenia to jak się czuł. Nawet jeżeli miał ochotę sobie spokojnie umierać w samotności, to jeżeli tylko pojawił się cień szansy na to, by nie robić tego w samotności, to on zamierzał go wykorzystać. Nawet jeżeli do towarzystwa miałby kogoś takiego jak Wonho.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now