12/02 pt.2

2.5K 388 156
                                    

- Nie rozdzielajcie się. Ostrożnie z ogniskiem. Nie chodźcie do lasu po ciemku. Pamiętajcie, żeby wyłączać gaz i zamykać domek. Nie wchodźcie na lód na jeziorze. Nie chodźcie za późno spać. Uważajcie na dzikie zwierzęta. Odbierajcie telefony. Codziennie wieczorem piszcie, że żyjecie. Każdy z was. Nie rozmawiajcie z nieznajomymi. Nie pijcie alkoholu. Nie palcie. Jedzcie dobrze. Ubierajcie się ciepło, no i bez żadnych głupich pomysłów. Ufam, że jesteście na tyle dojrzali, że tam nie umrzecie.

- Mamo - jęknął Taehyung, co rozbawiło pozostałych. - Daj nam już jechać bo nie dojedziemy przed zmrokiem.

- Ależ ja wam nie zabraniam jechać, synu. Muszę was jednak przestrzedz przed pewnymi rzeczami.

Stali w piątkę przed autem Yoongiego, gdyż tata Taehyunga został pilnie wezwany do pracy. Mieli już spore opóźnienie, bo rodzicielka najmłodszego z nich nie mogła puścić syna w świat bez wcześniejszej rozmowy z całą czwórką. Taehyung miał wrażenie, że jej wykład nigdy się już nie skończy.

- Yoongi, masz prawo jazdy, prawda?

- Oczywiście pani Kim - powiedział najstarszy z nich, posyłając kobiecie swój firmowy uśmiech.

- No dobrze, dobrze. Jedźcie już, bezpiecznie i Taehyung zadzwoń do mnie jak dotrzecie na miejsce.

- Spokojnie mamo, zadzwonię - mruknął czerwonowłosy, po czym przytulił mamę i otworzył tylne drzwi auta.

- Ah i Jungkook.

- Tak?

- Opiekuj się moim synem - uśmiechnęła się kobieta, a twarz chłopaka rozjaśnił wielki uśmiech.

- Niech się pani nie martwi. Będę go strzec jak oka w głowie, a nawet i bardziej.

Po tych słowach matka Taehyunga uspokoiła się i pożegnała wszystkich uściskami, po czym stanęła przy drodze i patrzyła wraz za odjeżdżającym autem tak długo aż nie zniknął jej z pola widzenia.

————

- Cieszę się, że nie jestem jedyną osobą w tym aucie, która nie umie śpiewać - powiedział głośno Taehyung, nachylając się do Yoongiego, próbując przekrzyczeć śpiewającego obok niego Jungkooka i równie głośnego Jimina na przodzie.

- Ale Yoongs umie wiele innych rzeczy, a ty nic frajerze - zaśmiał się Jimin, przestając śpiewać.

- Tae umie fajnie całować - mruknął Jungkook, czym zarobił uderzenie w ramię, przez siedzącego obok chłopaka.

- Jesteś okropny.

- A co, mam kłamać? - zaśmiał się starszy, a Taehyung mimo wszystko się uśmiechnął.

Jechali już drugą godzinę, jednak droga mijała im bardzo przyjemnie. Przez pierwszą godzinę tylko rozmawiali, a później zaczęli konkurs na najlepszy wokal, który nie został rozstrzygnięty (chyba wiadomo czemu).

Zostało im tylko pół godziny drogi nad jezioro, gdy Taehyung zaczął jęczeć

- Zatrzymajmy się. Muszę siku.

- Niedługo będziemy na miejscu. Nie wytrzymasz? - zapytał Jungkook, patrząc przez okno na gęsty las, w który wjechali parę minut wcześniej i który wydawał się nie mieć końca.

- Nie. Trzymam już długo - powiedział młodszy, po czym westchnął. - Yoongi, proooszę.

- Chyba możemy - mruknął tamten. - Tyle, że tu nigdzie nie ma żadnego zjazdu czy zatoczki.

- Stań na awaryjnych - podpowiedział Jimin, a Jungkook westchnął.

- To słaby pomysł. Jest już ciemno, jesteśmy w gęstym lesie, a do tego nie ma żadnego zjazdu.

- Wyluzuj - powiedział Taehyung i spojrzał na chłopaka lekko się uśmiechając. - Nikt mnie przecież nie porwie czy zabije. Nie odejdę od samochodu.

Chwilę później, już wysiadał z auta, zmierzając w stronę jakiegoś drzewa.

- Masz minutę - powiedział Jungkook, po czym z kolejnym westchnięciem oparł głowę o drzwi auta.

- Za bardzo się stresujesz Jeon - odwrócił się do niego Yoongi. - Taehyung ma rację. Musisz wyluzować, bo oboje nie wypoczniecie na tym wyjeździe.

- Wiem, ale po prostu się o niego boję. To zabawne, ale ostatnio miałem kilka snów pod rząd, że Taehyung gdzieś znika, albo, że coś mu się dzieje.

- Prawdopodobnie dlatego, że właśnie myślisz i zastanawiasz się nad takimi rzeczami. Taehyung jest zdrowy, bezpieczny i szczęśliwy przy tobie. Wszystko będzie dobrze, tylko nie myśl nad negatywnymi rzeczami, a skup się na tych pozytywnych.

Chwilę potem drzwi do auta otworzyły się, a do środka wsiadł jak zwykle wyszczerzony w uśmiechu Taehyung.

- To jak ekipa? Lecimy?

Jungkook uśmiechnął się na ten widok i odepchnął od siebie złe myśli. Yoongi miał rację. Musiał wyluzować.

———
a/n dziękuję za wszystkie komentarze, bo każdy kolejny sprawia, że się uśmiecham i mam ochotę pisać dalej, kocham was

lonely boy » vkook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz