10/08

3.1K 455 303
                                    

Jezu moje życie to żart.

Wyjechaliśmy sobie na biwak, ale bez mamy, bo mamy tylko pięć miejsc w aucie. Oboje z tatą stwierdzili, że i taki męski wyjazd lepiej nam zrobi.

Przez godzinę musiałem słuchać tych ich idealnych głosów, więc w końcu założyłem słuchawki, ale po chwili jedną z nich wyjął mi Jungkook i szepnął mi do ucha, że szkoda, że nie chcę go słuchać, bo śpiewał dla mnie. Nie wiem co się ze mną zadziało ale przeszły mnie ciarki po plecach i chyba zrobiłem się czerwony. Boże on przesadza.

Jak dojechaliśmy na miejsce to rozbiliśmy namioty i wszyscy poszli się kąpać. Oczywiście wszyscy oprócz mnie, więc wyciągnąłem książkę, którą polecił mi Jimin i zacząłem czytać. W końcu z wody wyszedł Jungkook i zaproponował, że nauczy mnie pływać, ale się nie dałem. Nie chcę umieć pływać. W niczym mi się to nie przyda. W końcu odpuścił i wrócił do reszty, a mi mimo wszystko było trochę smutno, bo lubię jak jest koło mnie.. Bo to na prawdę dobry przyjaciel!!

Tak czy inaczej dzień minął jakoś tak szybko i dziwnie w sumie bo nie odzywaliśmy się do siebie z Jungkookiem. Jimin nie wychodził cały dzień z wody, a Hoseok cały czas rozmawiał z tatą, który wieczorem uczył go łowić ryby. Wszyscy, we czterej z resztą, siedzieli razem do nocy łowiąc te cholerne ryby i nie przejmując się tym, że ja nienawidzę ryb. Jedyną osobą, która pamiętała o moim istnieniu był Jimin, który przychodził co kilkanaście minut pytając się czy nie czuję się źle, siedząc cały dzień samemu i czy ma ze mną nie zostać. Za każdym razem kazałem mu iść do nich. Nie czułem się źle, czułem się zajebiście. Wkurzało mnie wszystko. To, że przyjechaliśmy w to miejsce, to że nie miałem co robić, to że nikt nie zwracał na mnie uwagi i to, że cholerny Jungkook złowił wielką rybę, bo przecież w tym też musi być dobry.

Kiedy wszyscy poszli spać, ja oczywiście nie mogłem zasnąć, bo irytowały mnie jakieś okrutne komary i świerszcze i byłem jak "no kurwa co jeszcze?". Wyszedłem z namiotu i poszedłem usiąść na pomoście.

Chyba pierwszy raz w życiu widziałem gwiazdy i to aż tyle. W mieście w ogóle ich nie widać. Położyłem się więc na tym pomoście i leżałem licząc gwiazdy, żeby poczuć zmęczenie. Nie wiem ile minut minęło, ale nagle ktoś koło mnie usiadł. Strasznie się przestraszyłem bo byłem jak w transie licząc te gwiazdy. Okazało się, że to Jungkook. Przeprosił mnie za to, że wyjazd mi się nie podoba. Czy on zawsze musi przepraszać, nawet jeśli to nie jego wina? Ja też go przeprosiłem za moje humorki, a on powiedział, że on zawsze będzie wszystko znosił i wtedy wydarzyło się coś czego w życiu bym się nie spodziewał... On mnie pocałował.. a ja się popłakałem, serio. Powiedziałem mu że chyba wszystko zniszczył i wróciłem do namiotu, który dzieliłem na szczęście z tatą i Jiminem.

Ryczałem jak baba przez chyba pół nocy i obudziłem Jimina. Spytał o co chodzi, ale powiedziałem mu tylko, że nie chcę budzić taty i odwróciłem się do niego tyłem. Oczywiście Jimin przytulił mnie i powiedział, że wszystko się ułoży, chociaż ja już nie jestem tego taki pewien.. Tak czy inaczej cały następny dzień zachowywałem się jakby nic się nie stało, ale z Jungkookiem nie gadałem o tym co się stało w nocy. Przepraszał mnie kilka razy ale nic mu na to nie odpowiedziałem. Jiminowi również nie powiedziałem czemu płakałem, więc cały dzień wszyscy we trójkę chodziliśmy milczący. Hoseok z tatą to zauważyli i stwierdzili, że chyba pora wracać. Zgodziliśmy się i już wieczorem byliśmy w domu.

Siedzę teraz, piszę to, ale nic nie pomaga. Wciąż zbyt wiele myśli mnie przytłacza. Czuję, że to chyba koniec tej przyjaźni. Nie wiem co czuję do Jungkooka. Nic chyba, to mój przyjaciel i tak powinno było zostać.. Nie jestem przecież gejem.

tae

a/n przestaliście komentować to macie wielkie kombo emocji

lonely boy » vkook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz