Rozdział 63

3.7K 185 64
                                    

Nie chcę tego słyszeć

KATE

Słyszę dzwoniący telefon. Dzwoni nieustannie od co najmniej dwudziestu minut. Nie chcę tego słyszeć. Nie jestem gotowa.

Po moich policzkach ponownie spływa wodospad łez, jednak w żadnym stopniu mi to nie przeszkadza. Siedzę na podłodze oparta o ramę łóżka i pogrążam się w smutku i myśli o Riley.

Nagle do sypialni wpada Kelsey. Zdenerwowana, zapłakana i zdezorientowana.

- Boże, Kate! – krzyczy, podbiegając do mnie.

Blondynka klęka tuż obok mnie i zdecydowanym ruchem chwyta moją twarz obiema dłońmi.

- Dlaczego nie odbierasz? Wszyscy do ciebie dzwonimy.
- Nie chcę tego słyszeć – mamroczę.
- Czego?

Wpatruję się tępo w przestrzeń, nawet nie zerkając na przyjaciółkę.

- Że Riley... że ona...
- Co? Kate, czy ty zwariowałaś?!

Jej stanowczy protest przywołuje mnie do rzeczywistości. Dopiero teraz zdobywam się na odwagę i spoglądam na przyjaciółkę.

- Riley żyje. I ma się dobrze. Przynajmniej fizycznie.

Zrywam się na równe nogi, nie dowierzając w słowa przyjaciółki.

- Gdzie ona jest? – pytam odruchowo, w pośpiechu się ubierając.
- W szpitalu. Tu niedaleko. Posiedzi tam do popołudnia i będzie mogła wrócić do domu.
- Jezus maria – mówię cicho. – Muszę tam jechać.

Przyjaciółka zwraca moją uwagę wymachując ręką.

- Poczekaj... – dodaje.
- Nie ma czasu, Kelsey. Zostaniesz z Ellie? Proszę.
- Zostanę. Tylko daj mi powiedzieć...

Ponownie przerywam przyjaciółce w połowie zdania.

- Muszę jechać. A James? Jest tam już? – pytam, wkładając najpotrzebniejsze rzeczy do torebki.
- Właśnie o niego chodzi... – dodaje niepewnie.

Ponownie zamieram, czując silny ucisk w żołądku. Nie, tylko nie to.

- C..co z nim?

Przyjaciółka milczy przez chwilę, odwracając ode mnie wzrok.

- On...
- Nie... – szepczę w odpowiedzi. – Nie, nie, nie!

Nie słuchając protestów przyjaciółki wybiegam z domu i wsiadam do samochodu. Całe szczęście, że James pojechał swoim.

- Kate! – słyszę wołanie przyjaciółki, jednak i to ignoruję. – Poczekaj!

Wyjeżdżam z podjazdu i co najmniej kilkukrotnie przekraczając dozwoloną prędkość, kieruję się w stronę szpitala.

*

Wszystko, co wydarzyło się na wejściu do szpitala stanowi teraz jedynie rozmyte wspomnienie, tkwiące w moim umyśle. Nie mam pojęcia dlaczego nie potrafię zebrać myśli, ale po wszystkim, co usłyszałam od lekarza, który przyjmował Riley na oddział omal nie straciłam przytomności. Na dokładkę James...

Siedzę przy łóżku córki, czując jak Luke uważnie mi się przygląda.

- Powinnaś odpocząć – mówi nagle.

Potrząsam głową.

- Nie. Muszę tylko iść się przewietrzyć. Zostaniesz z nią?
- Oczywiście – zapewnia bez chwili zawahania.
- Luke, zanim pójdę... możemy porozmawiać?

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEOnde histórias criam vida. Descubra agora