Rozdział 25

4.5K 195 25
                                    

Może to znak, że przyszła pora, aby zapomnieć i zacząć wszystko od nowa?

RILEY

Początkowo byłam zła i nie chciałam go znać. Miałam żal, czułam się potwornie, jak człowiek gorszego sortu. Ale kiedy wysłuchałam co ma do powiedzenia i dlaczego dopuścił się czegoś takiego – wszystkie negatywne emocje zniknęły. Zrobiło mi się go nawet trochę żal, myśląc o tym ile czasu spędził w tak potwornym miejscu jakim jest więzieniem. Aż dziwne, że po tym wszystkim wrócił do normalnego życia i jakoś sobie radzi.

Przez to wszystko spojrzałam łagodniej na całą kwestię tego, że rozwiódł się z mamą i zostawił nas samych. Jakby błędy z przeszłości tłumaczyły każde złe zachowanie. Nie umiem racjonalnie tego wyjaśnić, ponieważ ani trochę się to ze sobą nie łączy, ale właśnie tak było. W zaledwie kilkanaście minut wybaczyłam mu wszystko, co dla normalnego, przeciętnego człowieka byłoby wręcz karygodne i godne potępienia. Być może dlatego, że po raz pierwszy poczułam w niewypowiedziany sposób jak bardzo żałuje tego, co się wydarzyło. Na moment zapomniałam nawet o kobiecie w towarzystwie której miałam okazję go zobaczyć.

Może to znak, że przyszła pora, aby zapomnieć i zacząć wszystko od nowa? Może to właśnie ten czas, w którym jestem gotowa, aby zmierzyć się ze wszystkim i pozwolić temu odejść, rozpoczynając nowy bieg codzienności? Czy to faktycznie możliwe? Nie wiem, ale zrodziła się we mnie pewnego rodzaju nadzieja na to, że jeszcze wszystko wróci do normalności. I choć zapewne rodzice już nigdy nie będą wieść wspólnego życia, ani ja ani Max ani Ellie nie będziemy na tym cierpieć. Obietnica taty, że postara się naprawić relację z Maxem też zapaliła we mnie płomyk nadziei, a jednocześnie zapewniła, że wciąż jesteśmy dla niego ważni.

Spoglądam na zegarek i dostrzegam, że dochodzi godzina jedenasta. Już dawno powinnam spać, ponieważ jutro z samego rana muszę stawić się na dodatkowych zajęciach z matematyki, które mają przygotować mnie do tej nieszczęsnej olimpiady. Przez chwilę całkiem o tym zapomniałam i było mi z tą myślą dużo przyjemniej.

Niechętnie wstaję z łóżka i przechodzę do pokoju brata. Gdy wchodzę do środka, zastaję Maxa siedzącego przy biurku i odrabiającego lekcje.

- I jak? Bardzo boli?

Nastolatek kręci przecząco głową, nie odrywając wzroku od zeszytu.

- Max... - zaczynam niepewnie. – Pogadamy?
- O czym?
- Wiem wszystko. I jeśli chcesz to... powiem ci to samo, co usłyszałam. Uważam, że też powinieneś znać prawdę. Może choć trochę zmienisz zdanie.
- Nie, Riley. Nie chcę niczego wiedzieć. Dla mnie wszystko jest jasne.
- Nie wygłupiaj się – ciągnę. – Chociaż posłuchaj. Skrócę wszystko jak się da, a jeśli kiedyś stwierdzisz, że chciałbyś wiedzieć więcej, będziesz mógł do mnie wrócić i powiem ci wszystko.
- Po co? Po co to wszystko? – tym razem chłopak odrywa wzrok i podnosi go ku mnie. – Mam udawać, że nic się nie stało? Ciebie tak szybko przekonali?
- Nie, Max. Nikt mnie nie musiał przekonywać. Zresztą, nikt nawet nie próbował. Sama odłożyłam złość na bok i postanowiłam posłuchać i spojrzeć na sprawę na chłodno. I tobie też to polecam.
- Nie mam na to ochoty.

Wzdycham ciężko i siadam na brzegu łóżka brata.

- Wiem, że cię to boli, Max. To wszystko, czego doświadczyłeś w szkole i to, że wszystkie plotki okazały się prawdą – zaczynam. – Mnie też to zabolało. Już wtedy, kiedy cię wyśmiałam i uznałam, że coś sobie wymyśliłeś. Dziś, gdy powiedziałeś mi wszystko, a potem poszperałam trochę w internecie, też było mi przykro. Ba, nawet trochę się załamałam. Poczułam się gorsza, winna... Nawet pomyślałam o tym, że niepotrzebnie się urodziłam.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now