Rozdział 39

4K 167 34
                                    

*rozdział zawiera treści przeznaczone dla dorosłych czytelników*

Synchronizację mamy opanowaną do perfekcji

KATE

- James... Boże, James... – szepczę prosto w jego pełne, różowe usta, gdy na moim czole pojawiają się drobne kropelki potu.
- Kocham cię, Kate – odpowiada na jednym wydechu, zaciskając dłoń na moim nadgarstku nieco mocniej niż jeszcze chwilę temu. – Bardzo...

*

Budzę się w środku nocy zlana potem od stóp do głów. Gwałtownie podnoszę się do pozycji siedzącej, próbując opanować urywany oddech i zdecydowanie zbyt szybkie bicie serca. Co to, kurwa, było?

Delikatnie przeczesuję palcami wilgotne od potu włosy, próbując przywrócić się do rzeczywistości. Płuca aż bolą mnie od wstrzymywania oddechu i doprowadzania ich na skraj wytrzymałości. Oszalałam do reszty. Co się ze mną dzieje?

Rozglądam się po ciemnej sypialni, czując nieprzyjemny skurcz podbrzusza. Cholera jasna, jeszcze tego mi brakowało.

Spoglądam na zegarek, stojący na szafce nocnej. Druga dwanaście. Powinnam spać, a nie śnić o byłym mężu, w dodatku w tak płytkim kontekście. Biorę kilka głębokich wdechów i ponownie kładę się na lekko wilgotnej pościeli. Przez dobre kilka minut bezczynnie wpatruję się w śnieżnobiały sufit, myśląc wyłącznie o tym, co przed chwilą mi się przyśniło. Bardzo chciałabym wyrzucić tę myśl z głowy, jednak bez dwóch zdań nie potrafię tego zrobić. Usilnie trzyma się mojego umysłu i ani myśli o opuszczeniu tego lokum.

Ni stąd ni zowąd sięgam po telefon i z listy kontaktów wybieram numer Jamesa, czując kolejny ucisk żołądka. Nie wiem dlaczego właściwie to robię, bo on zapewne smacznie śpi, ale nie potrafię się powstrzymać.

Po dwóch sygnałach w słuchawce odzywa się niski, lekko zachrypnięty głos mężczyzny.

- Kate? – pyta wyraźnie zaskoczony, choć nie zaspany. Na moje oko jeszcze nie śpi.
- To ja – oznajmiam pewnie choć szeptem.
- Dlaczego nie śpisz?

Ponownie siadam na łóżku i przeczesuję włosy lewą ręką.

- Nie mogę spać. Właśnie się obudziłam.
- Miałaś zły sen? – pyta z nutą zaniepokojenia w głosie.
- Nie... – odpieram z automatu. – Zły nie.
- Wiesz... to tak jak ja – odzywa się po chwili o dziwo bardzo wygodnej ciszy.

Nie.

Czuję jak moje policzki zaczynają się czerwienić, gdy nieodpowiednie, zdecydowanie zbyt szczeniackie myśli wkradają się do mojego umysłu. Co ja do cholery wyprawiam, jestem w takim wieku, że już dawno powinnam wyzbyć się szalejących hormonów.

- Naprawdę? – dopytuję. – Co ci się śniło?

Może rozluźnienie atmosfery na coś się przyda.

- Ty – odpiera spokojnie, lecz nieco tajemniczo. – I ja. My. A tobie?
- Ja – mówię lekko łamiącym się tonem głosu, pozbawionym poprzedniej pewności siebie. – I ty.

Uśmiecham się pod nosem, kiedy słyszę niewyraźne i mocno stłumione westchnięcie mężczyzny wymieszane z cichym, krótkim śmiechem.

- Cóż – mówi niepewnie. – Synchronizację mamy opanowaną do perfekcji.
- Chyba tak...
- Podobał ci się? – rzuca nagle. – Twój sen oczywiście.

Gwałtownie nabieram powietrza w płuca, kompletnie nie spodziewając się takiego pytania. W tym samym momencie zalewa mnie nagła fala gorąca i niepewności wymieszanej z czymś w rodzaju wstydu.

- Kate? – ponagla. – Odpowiesz?

Matko, jestem starą babą po rozwodzie, a mój były mąż nadal doskonale wie w jaki sposób powinien do mnie mówić, żeby zmusić mnie do czegokolwiek czego by tylko zapragnął. Już dawno powinnam się z tego wyleczyć, ale... nie potrafię.

- Czekam... – przypomina się, przerywając moje rozmyślania.

Kolejny ucisk żołądka tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie powinnam odpowiadać.

- Bardzo... – szepczę najciszej jak tylko potrafię, słysząc, że mimo to mój głos ponownie się załamuje.
- Co teraz robisz? – ponownie kompletnie mnie zaskakuje.
- Co?
- Co teraz robisz? – ponawia pytanie, nie tłumacząc o co właściwie mu chodzi. Po prostu powtarza.
- Siedzę... – odpowiadam niepewnie. – Ale zaraz muszę iść się przebrać.
- Poczekaj – dorzuca stanowczo.

Z trudem przełykam ślinę, czując jak zdezorientowanie całkowicie mnie obezwładnia. O co mu u licha chodzi i do czego zmierza?

- Co? Na co? – pytam z nutą wątpliwości w głosie.
- Połóż się – poleca cicho.

*

- Pani Collins? – znajomy głos wyrywa mnie z kolejnego zamyślenia tego dnia.

Potrząsam delikatnie głową, czując jak moje policzki zaczynają się czerwienić na samą myśl o wszystkim, co się wydarzyło.

- Tak? – podnoszę wzrok znad biurka i w tym samym momencie dostrzegam sylwetkę Chada, stojącego w drzwiach mojego gabinetu.
- Przepraszam, że niepokoję. Ale jest już dwunasta. Musimy się zbierać, jeśli chcemy dojechać na czas i mieć jeszcze chwilę na przygotowanie – tłumaczy, ściszonym tonem głosu, pełnym zażenowania i niepewności.

Kolejny facet, który umie odczytywać moje myśli? Chyba wszyscy wokół mnie to potrafią. Poza mną.

- Tak tak, oczywiście. To ja przepraszam. Trochę się zamyśliłam. Pakuję komputer, teczki i mogę jechać – oznajmiam, posyłając mężczyźnie lekki uśmiech. – Za dziesięć minut będę na dole.
- Oczywiście.

Kiedy zostaję sama, ponownie przeczesuję włosy palcami i głośno wypuszczam powietrze z ust.

- Ogarnij się, stara babo – mówię do siebie w myślach z nadzieją, że to faktycznie pomoże.

Podnoszę się z krzesła i zbieram najpotrzebniejsze rzeczy do mojej czarnej, skórzanej aktówki.

Kiedy jestem już prawie gotowa do wyjścia, mój telefon sygnalizuje o nadejściu wiadomości. Bez wahania wyciągam komórkę z kieszeni żakietu i spoglądam na rozświetlony wyświetlacz.

James: miłej podróży. Zadzwoń, gdyby zaszła taka potrzeba ;)

Boże święty... Moje policzki ponownie oblewają się krwiście czerwonym rumieńcem. Nie powinnam znów o tym myśleć. Przecież nie to miał na myśli. Na pewno. Potrząsam delikatnie głową i od razu odpisuję.

Ja: może nie będzie takiej konieczności. Nie jadę sama. Ale dziękuję, mam nadzieję, że podróż będzie... bardzo przyjemna :)

Zagryzam delikatnie wargę, uśmiechając się do samej siebie. Przed samym wyjściem wysyłam jeszcze krótkiego smsa do Riley i Maxa z upomnieniem, aby nie zapominali o szkole i nie siedzieli do późna, a zaraz potem opuszczam swój gabinet i biurowiec.

********
Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEOù les histoires vivent. Découvrez maintenant