Rozdział 6

5.1K 204 61
                                    

Czy może być jeszcze gorzej?

RILEY

Wbrew moim obawom cała sobotnia impreza urodzinowa Ellie minęła bez zbędnych awantur. Mama, o dziwo, nie wytykała tacie błędów, które popełnił, a on starał się jej nie denerwować i nie wymądrzać się à propos naszego wychowania. Jedyne, co bardzo mnie zmartwiło, to fakt, że Max nie zszedł na dół nawet na kilka minut. Wiem, że to, jak traktują go w szkole mocno na niego wpływa, a sam fakt, że dopuszcza do siebie myśl o ojcu kryminaliście wcale mu w tym nie pomaga. Max od zawsze miał lepszy kontakt z tatą i to on był jego autorytetem. W jego oczach był idealny, wszystko umiał, nie miał wad. Nawet kiedy od nas odszedł, brat próbował go usprawiedliwiać. Bez względu na to, co się działo, ojciec nadal był dla niego wzorem do naśladowania i pewnego rodzaju super bohaterem.

Podejrzewam, że teraz, kiedy wokół niego krążą tak okrutne plotki zrozumiał, że ojciec nie jest nikim wyjątkowym i ma tak samo wiele wad jak masa innych ludzi. A to z kolei jest dla niego bolesne i sprawia duży dyskomfort.

Z rozmyślań wyrywa mnie cichy głos mamy, dochodzący z jej sypialni.

- Cholera jasna...

Wstaję z łóżka i powolnym krokiem kieruję się w stronę lekko uchylonych drzwi.

- Kurwa, kurwa, kurwa... - mamrocze pod nosem, grzebiąc w jednej z szuflad w komodzie.
- Mamo? – zagaduję, wsuwając głowę w szparę pomiędzy drzwiami a futryną. – Wszystko okej?
- Tak, nie, tak – mówi chaotycznie.
- Co jest?
- Zapomniałam o cholernej opiekunce – wyrzuca z siebie, posyłając mi przepełnione zmęczeniem spojrzenie. – Nie znalazłam nikogo na dzisiaj.

Przechodzę przez próg i siadam na brzegu ogromnego, idealnie zaścielonego łóżka.

- To może zadzwoń do babci? Ucieszy się, że może pomóc.
- Dziś nie da rady. Rozmawiałam z nią o tym na przyjęciu. Ma jakąś ważną wizytę u lekarza. W klinice daleko stąd.
- I co teraz? Zostajesz w domu?
- Nie wiem, Riley. Nie taki był plan. Mam dziś spotkanie z potencjalnym, bardzo ważnym klientem. Jeśli je odmówię, nie wezmę tej sprawy i stracę okazję do zarobienia naprawdę konkretnych pieniędzy – tłumaczy. – Wzięłabym Ellie ze sobą, ale moi współpracownicy z pewnością nie będą zadowoleni z obecności płaczącego dziecka. Nie wiem co robić, Riley.
- To może wrzuć jakieś ogłoszenie do Internetu? Wiadomo, że na dziś nikogo nie znajdziesz, ale może na jutro czy pojutrze zgłosi się jakiś chętny – proponuję.
- Przypomnij mi o tym jak wrócę z pracy. Trudno, na najbliższe dni wezmę wolne, ale dziś... nie mam pomysłu.

Po krótkiej chwili ciszy, mama ponownie na mnie zerka i zaczyna mówić.

- Riley... Zrobisz coś dla mnie? – pyta niepewnie.
- Co?
- Zadzwoń do ojca.

Otwieram szerzej oczy, nie dowierzając w to, co właśnie usłyszałam.

- Jesteś pewna?

Do tej pory stroniła od jego pomocy jak tylko mogła. Ani razu nie zadzwoniła do niego pierwsza, prosząc, żeby się nami zajął czy cokolwiek dla nas zrobił. Ostatnio zgodziła się tylko dlatego, że to on do niej zadzwonił. Gdyby się nie odezwał, najpewniej zostałaby w domu lub zadzwoniła po babcię. Wszystko byle nie tata.

- Nie mam wyjścia. Muszę być dziś w pracy. To jedyna osoba, która może nam teraz pomóc. Schowam dumę do kieszeni, zagryzę zęby i jakoś damy radę.
- Okej. Jeśli jesteś pewna to zadzwonię.

Szatynka kiwa potakująco głową.

- Jestem pewna.
- O której ma być? – dopytuję, wyciągając telefon z kieszeni.
- Wpół do ósmej najpóźniej. Muszę odwieźć was do szkół, a potem zasuwać do kancelarii.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now