Rozdział 34

5.8K 207 35
                                    

Przyłapani

KATE

Wychodzę spod prysznica, doskonale wiedząc, że już dziś kończy się mój krótki urlop od dzieci. W pracy czeka na mnie jedna rozprawa w sądzie, spotkanie ze stałym klientem, spotkanie z potencjalnym klientem i tona papierkowej roboty, która jest istnym pochłaniaczem czasu. A jednocześnie najgorszą stroną w pracy adwokata. Bądź co bądź jeśli chcę prowadzić wszystkie sprawy i odpowiednio dbać o interesy klientów, muszę także zajmować się czarną robotą, czyli krótko mówiąc segregacją dokumentów, papierów, wszelkich pism wysłanych czy otrzymanych, odpowiednim ustawieniem i wypełnieniem segregatorów, teczek, koszulek i innych możliwych przedmiotów, służących do dbania o porządek.

Z rozmyślań wyrywa mnie cichy, nieco zaspany głos Jamesa.

- Która godzina?
- Piąta dwadzieścia siedem – oznajmiam, wyciągając z szuflady jeszcze nierozpakowaną parę rajstop, która już dawno temu powinna znaleźć się w garderobie, ale dziwnym trafem tak się nie stało.
- Oszalałaś? Co ty robisz o tej porze?
- Może na przykład szykuję się do pracy?
- Pracujesz od ósmej czy tam od dziewiątej.
- Tak, ale ostatnio trochę zaniedbałam pracę, bo nie miałam do tego głowy. Muszę nadrobić. I czeka mnie masa papierkowej roboty. Tyle, że nie ma kto mi tego zrobić, więc muszę zająć się tym sama.
- Nie może zrobić tego jakiś aplikant czy inny parobek?
- Nie, nie u mnie, James. Każdy aplikant, stażysta czy praktykant zajmuje się rzeczami, które podniosą jego czy jej kompetencje. Piszą pisma, wysyłają je, spotykają się z klientami, uzupełniają różne dokumenty, chodzą na potocznie mówiąc wycieczki do sądów czy zakładów karnych. Oczywiście, dbają o porządek, ale w zakresie własnych spraw, nie cudzych.
- To może pora kogoś takiego zatrudnić – burzy się.
- Dam sobie radę.

Wychodzę z sypialni i przechodzę do garderoby, gdzie w szybkim tempie zamieniam przemoczony ręcznik na jedną z moich ulubionych, eleganckich sukienek. Siadam na małej pufie w rogu garderoby i nieco się denerwując, wciągam na nogi cieliste rajstopy. Boże, kto wymyślił to dziadostwo i po co?

- Dla kogo w tej pracy się tak stroisz? – słyszę znajomy głos, a zaraz potem dostrzegam sylwetkę Jamesa, opierającą się o futrynę w wejściu do pomieszczenia.
- A dla takiego jednego prawnika, bardzo fajny gość – odpieram nonszalancko. – Nawet parę razy zaprosił mnie na obiad i przynosił kawę.

Zirytowane, lekko rozzłoszczone spojrzenie Jamesa jak na zawołanie poprawia mi humor i sprawia, że kąciki moich ust unoszą się w lekkim uśmiechu.

- Dla siebie – dodaję. – Zresztą, nie stroję się tylko elegancko ubieram. Gdybym miała wybór to poszłabym tam w dresie.
- Nic nie stoi na przeszkodzie – zauważa. – To twoja kancelaria.
- Tak. Ale wizerunek firmy jak i pracowników zachęcą bądź odstrasza klientów. Na logikę, który prawnik będzie według ciebie godniejszy zaufania, taki w dresie czy w drogim, idealnie dopasowanym garniturze?
- Dobra, już się nie wtrącam.
- A ty się nie wybierasz do pracy?
- Rzuciłem ją – mówi jak gdyby nigdy nic.
- Co? Czemu?
- Znudziło mi się. Miałem dość traktowania mnie jak taniej siły roboczej, której nie trzeba płacić na czas. W piątek po południu zostawiłem wypowiedzenie na biurku szefa.
- I co teraz? – dopytuję, rozczesując włosy przed dużym lustrem.

Brunet wzrusza ramionami, jakby kompletnie nie obchodził go fakt, że aktualnie jest bezrobotny i nie będzie miał za co żyć.

- Nic – dodaje. – A co ma być? Może coś znajdę, może nie. Nie ma tutaj roboty dla kogoś takiego jak ja.
- Co? O czym ty mówisz? Co masz na myśli mówiąc „dla kogoś takiego jak ty?" – robię cudzysłów palcami, przyglądając mu się uważnie.
- To, co mówię. Dobrze zrozumiałaś, Kate. Ktoś taki jak ja nie ma przyszłości. Nie mam wykształcenia, mam dość nieciekawy wpis w teczkach. Nikt mnie nigdzie nie chce lub nie może mnie zatrudnić.
- Nie mów tak, na pewno coś się znajdzie.
- Ta... praca śmieciarza albo sprzątacza. Świetna perspektywa. Już chyba wolę być bezdomnym, śmierdzącym żulem. Jedno i to samo.
- James...
- Nie zaprzeczaj, Kate. Próbowałem. Naprawdę próbowałem. Po powrocie do miasta złożyłem CV wszędzie, gdzie tylko się dało. Wiesz ile miejsc pracy odpowiedziało? Zero. Tą pracę udało mi się dostać tylko dzięki temu, że mam znajomości. Nie chcieli mnie nawet na zmywak w restauracji – mówi z rezygnacją.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα