Rozdział 35

4.8K 191 25
                                    

Miłość jest popieprzona

RILEY

Stoję przed budynkiem, wybierając numer telefonu Cadena. Nie mam z kim o tym porozmawiać, ponieważ Ana wszystko wygadałaby swojej mamie, a ta z kolei porozmawiałaby z moją. Muszę pogadać z kimś, kto jej nie zna i kto nie będzie rozpowiadał moich tajemnic na prawo i lewo.

- Halo? – w słuchawce rozbrzmiewa lekko zdyszany głos mężczyzny.
- Hej – mówię niepewnie. – To ja.
- O, Riley. Przepraszam, nie spojrzałem kto dzwoni. Właśnie wróciłem z biegania do domu, telefon mam w opasce na ramieniu.
- Rozumiem... Możemy pogadać?
- Jasne, o czym tylko chcesz.
- Mam ochotę udusić własną matkę, Caden – wyrzucam z siebie na wydechu.
- Zabroniła ci zjeść deseru?
- Nie. I mówię poważnie jako ja, a nie zdesperowana i załamana trzynastolatka, która nie może ubrać ulubionych szortów do szkoły.
- Przepraszam. Co się dzieje, Riley? – pyta z troską, wyraźnie słyszalną w jego głosie.
- Nie mam do niej siły. Czasem mam wrażenie, że to ja jestem starsza od niej... Mój ojciec mami jej oczy swoimi słodkimi gadkami, ściemami i kłamstwami, a ona bezmyślnie we wszystko mu wierzy, zapominając co właściwie zrobił i że nie są już małżeństwem. Chciałam na nowo się z nim dogadać, wybaczyłam mu całą jego przeszłość, a on... Miał się trzymać od niej z daleka.
- Riley...
- Co?
- Musisz pamiętać o tym, że twoi rodzice to dorośli ludzie. I bez względu na to, co ty o tym myślisz, będą robić wszystko, co uważają za słuszne.
- Wiem... – wzdycham. – I to jest najgorsze. Gdybym miała jakikolwiek wpływ na nich, to już dawno zakazałabym im kontaktów. On robi jej sieczkę z mózgu, a ona ślepo we wszystko wierzy, bo nadal go kocha, choć wszystkim mówi co innego. Nie dziwię się jej, jest zmęczona, zapracowana, załamana. Uwierzy we wszystko. Ale potem będzie cierpiała jeszcze bardziej, a ja nie mogę na to patrzeć... Nie wiem co ja mam robić.
- Porozmawiaj z nią, Riley. Może to wszystko wygląda zupełnie inaczej niż ci się wydaje?
- Nie sądzę skoro zastałam ich obściskujących się w gabinecie mamy w jej pracy. Ojciec nigdy nie miał tu wstępu, a teraz prawie się gzili na jej fotelu – rzucam z frustracją.
- Przykro mi, mała. Chcesz się spotkać? Możemy iść na spacer, na ciastko, na colę. Cokolwiek, co pozwoli ci trochę odetchnąć, hm?
- Nie wiem... Teraz jedyne na co mam ochotę to ukrycie się pod kołdrą – wyznaję cicho.
- O nie nie. Tego na pewno nie będziesz robić. Jesteś w domu?
- Nie, przed biurowcem, w którym pracuje moja mama.
- Napisz mi smsa jak tylko wrócisz do domu. Przyjdę po ciebie i gdzieś pójdziemy.
- Pomyślę.
- Już zadecydowałem, gdybyś miała jakieś wątpliwości.
- Okej – odpieram z lekkim uśmiechem na ustach.

Kątem oka dostrzegam mamę, zmierzającą w moim kierunku.

- Muszę kończyć. Dzięki, Caden.
- Wiesz, że nie masz za co mi dziękować.
- Mam. Nawet nie wiesz jak bardzo – dodaję szeptem. – Na razie.
- Do zobaczenia, Riley.

Kończę połączenie i zwinnym ruchem dłoni chowam telefon do tylnej kieszeni dżinsowych szortów.

- Riley... – zaczyna cicho mama, gdy staje tuż obok mnie.
- Nie tłumacz się. Nie musisz, jesteś dorosła.
- Kochanie... Nie tłumaczę się, ale chcę z tobą porozmawiać. Szczerze.
- Nie wiem czy ja tego chcę.
- Chodź do auta, pojedziemy do domu i porozmawiamy, hm?

Wzruszam nonszalancko ramionami, niezbyt zachwycona jej pomysłem. Mimo wszystko ulegam, ponieważ tak czy siak musiałabym jakoś wrócić do domu, a w tym upale dużo wygodniejszą formą transportu jest auto niż autobus, który zapewne nie przyjechałby na czas.

Kiedy mama powoli wyjeżdża z parkingu, przez chwilę uważnie mi się przygląda, a zaraz potem ponownie skupia wzrok na drodze.

- Riley, posłuchaj...
- Mamo, naprawdę nie musisz się tłumaczyć. Mi jest cię po prostu szkoda, rozumiesz? Dajesz się wodzić za nos i nie widzisz w tym nic złego.
- To nie tak, kochanie. Posłuchaj, wiem, że zapewne w twoich oczach wygląda to zupełnie inaczej i jak najbardziej to rozumiem, ale przez ostatnie dni... trochę się zmieniło.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now