Rozdział 37

4.3K 183 51
                                    

A ty zachowałaś się fair?

RILEY

Wchodzę do pokoju, trzaskając drzwiami i bez słowa kładę się na łóżku, czując jak moje wnętrzności gotują się ze złości. Okej, przesadziłam, ale to nie powód, żeby zamykać mnie w domu. A już tym bardziej żeby zakazywać mi kontaktów z Cadenem. Jeśli mama myśli, że ot tak może to zrobić to grubo się myli.

Wyciągam telefon, podłączam go do ładowarki, a gdy wreszcie się włącza, odczytuję smsa od chłopaka.

Caden: i? Żyjesz?
Ja: ledwo. Szlaban.
Caden: przepraszam, to moja wina.
Ja: nieważne. Nawet nie chciała mnie słuchać.
Caden: przykro mi
Ja: a mi nie. Nie zamierzam się do tego stosować.
Caden: buntowniczka ;) podoba mi się.
Ja: to nie jest zabawne. Zostałam ukarana niesłusznie, więc nie zamierzam się do tego stosować :)

Odkładam telefon, czując kolejny nagły przypływ złości. Gdyby nie ten zepsuty samochód, wszystko byłoby okej. Jechaliśmy w stronę obrzeży miasta aż nagle samochód Cadena tak po prostu zatrzymał się na środku drogi. Przez pół godziny staliśmy tam i próbowaliśmy dodzwonić się do pomocy drogowej, ale bez skutku. O tej porze nikt nie raczył podnieść słuchawki.

Ostatecznie wszystko skończyło się tak, że wracaliśmy do miasta pieszo, a to z kolei zajęło nam trochę czasu. Nie uważam, żeby ukaranie mnie za to i nie pozwolenie mi na wyjaśnienie uprawniały mamę do uziemienia mnie w domu. Przecież to nie moja wina, że coś takiego się przydarzyło.

A zakaz spotkań z Cadenem? Co najmniej śmieszne. Dopiero teraz doceniam fakt, że profesor Miller nakazał mu przygotowanie mnie do olimpiady. Dzięki temu na spokojnie uda nam się spotykać w szkole, a mama o niczym się nie dowie.

Z rozmyślań wyrywa mnie specyficzny, systemowy dzwonek mojego telefonu. Szybkim ruchem chwytam komórkę w dłoń i przyjmuję połączenie, nie patrząc kto właściwie do mnie dzwoni. Jednak już po pierwszym słowie doskonale wiem kto próbuje się ze mną skontaktować.

- Na jak długo zostałaś uziemiona? – pyta wyraźnie rozbawiony.
- Nie wiem dlaczego aż tak cię to bawi. I nie wiem na ile. Zapewne do osiemnastki. Mama porządnie się na mnie wkurzyła.
- Martwi się o ciebie, to naturalne i zrozumiałe. W końcu wyszłaś gdzieś wieczorem z obcym facetem. Co innego miała sobie pomyśleć?
- Nie wiem, ale przestań ją bronić. Zachowała się nie fair w stosunku do mnie – komentuję.
- A ty zachowałaś się fair w stosunku do niej?

Pytanie chłopaka całkowicie mnie zaskakuje i wybija z rytmu.

- Caden, liczyłam na to, że będziesz mnie wspierać. A nie umoralniać.
- Nie umoralniam. Po prostu zadałem ci pytanie – odpowiada spokojnie. – Nie odbieraj tego jako atak, bo nie taki był zamiar.
- Okej, może i nie zachowałam się fair, bo mogłam zadzwonić do niej z twojego telefonu i uprzedzić, że będę później. Ale teraz nie ma to już żadnego znaczenia. I przestań już to drążyć.
- Okej, jak chcesz. Nie chcę ci matkować czy tatkować, ale moim zdaniem powinnaś docenić to, że się o ciebie martwi. Wiesz... ja nigdy nie miałem okazji doświadczyć jak to jest, kiedy rodzice dają ci szlaban... bo ich nie miałem. Może dlatego wydaje mi się, że każda taka sytuacja to wynik ich miłości.

Czuję lekki ucisk w żołądku na samą myśl o tym, co musiał przeżywać jako dziecko. W tym samym momencie zaczynam wstydzić się swojego księżniczkowatego zachowania. Caden ma rację. Mama bardzo się o mnie martwiła, odchodziła od zmysłów, a ja uznałam, że to nic takiego, bo przecież mogę czasem sama zadecydować o sobie.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now