Rozdział 24

4.5K 203 26
                                    

Dlaczego to zrobiłeś?

KATE

Wiedziałam, że ten moment kiedyś nadejdzie. Nie byliśmy w stanie ukrywać tego przed nimi w nieskończoność. Ale nigdy nie sądziłam, że stanie się to tak szybko i w tak nieodpowiednim momencie, gdy cała nasza rodzina będzie w kompletnej rozsypce.

- Riley! – wołam, gdy staję pod drzwiami od pokoju córki. – Riley, proszę otwórz.
- Nie! Idź stąd! – krzyczy.
- Riley, porozmawiajmy...
- Teraz?! Był na to czas!
- Nie, Riley. Nie było. Na takie kwestie nigdy nie ma odpowiedniego czasu - przyznaję bardziej sama przed sobą niż przed nią. – Porozmawiajmy.
- Nie!

Po chwili obok mnie wyrasta sylwetka Jamesa, który spogląda na mnie pytająco.

- Max wyrzucił mnie z pokoju – oznajmia ze spokojem.
- A Riley nie chce ze mną rozmawiać – dodaję prawie szeptem.
- Chyba wszystko spieprzyliśmy, Kate.
- Nie chyba tylko na pewno.

Słyszę ciche westchnięcie mężczyzny, gdy opiera się o ścianę i delikatnie puka w drzwi od pokoju córki.

- Riley... – mówi spokojnie. – Otwórz.
- Nie!
- Riley, porozmawiajmy. Jak dorośli ludzie. Wydaje mi się, że chcesz znać prawdę.

Tym razem to ja posyłam mu pytające spojrzenie. Naprawdę chce powiedzieć jej całą prawdę? Wiem, że pakowanie się w kolejne nieścisłości i kłamstwa to okropny pomysł, ale Riley zdecydowanie nie może poznać całej prawdy.

Odpowiada nam jedynie głucha cisza.

- Riley... – kontynuuje James. – Jesteś prawie dorosła, rozsądna i odpowiedzialna. Wiesz, że zamykanie się w pokoju i robienie sceny w żaden sposób nam wszystkim nie pomoże. Dlatego otwórz i pozwól nam ze sobą porozmawiać.

Ku mojemu zaskoczeniu po kolejnych kilku minutach Riley otwiera drzwi, prowadzące do jej pokoju i pozwala wejść nam do środka.

Gdy oboje zajmujemy miejsca na brzegu jej łóżka, szatynka wpatruje się w nas oskarżycielskim, pytającym spojrzeniem.

- Słucham – mówi wyczekująco. – Bez kłamstw. Jak dorośli.
- Kochanie... – zaczynam. – To...

Dziewczyna przerywa mi w połowie zdania.

- Jedno najważniejsze pytanie. To prawda, tak?
- Tak – odpowiada James. – Skąd o tym wiesz?
- Od Maxa.
- A on?
- Od kolegów w szkole. Którzy szykanowali go z tego powodu – syczy.
- O czym ty mówisz, Riley? – pytam z lekkim niedowierzaniem w głosie.
- Pamiętasz tą sytuację ze złamaniem koledze ręki? Już wtedy to wszystko trwało. Wyzywali go od dziecka kryminalisty, mówili, że nie zasługuje na to, żeby chodzić po ulicy, że jest zagrożeniem, że powinien być odizolowany od społeczeństwa, bo na pewno jest taki sam jak ojciec, mówili mu, że powinien zdechnąć jak szczur. Znęcali się nad nim fizycznie i psychicznie.

Czuję jak mój żołądek zaciska się boleśnie. Max przechodził szkolne piekło, a ja nie miałam o niczym pojęcia. Co ze mnie za matka...

- Aż doszło do tego pobicia – kontynuuje Riley. – Było ich dwóch, o ile powiedział mi prawdę. Obu nie znał, mówił, że byli starsi. Jeden w moim wieku, drugi mocno starszy.
- Wiesz coś jeszcze? – pyta niepewnie James. – Jak wyglądali? Gdzie poszli?

Córka kręci przecząco głową.

- Nie. Nic więcej mi nie powiedział. Uciekli. Był tam jego kolega, Will. Może on im się przyjrzał. Ale jak sobie przypomnę jaki był spanikowany, gdy do mnie dzwonił, to szczerze mówiąc wątpię.
- Trzeba go dopytać - mówię.
- Max się na to nie zgodzi – oponuje szatynka. – Powiedział, że jak ktokolwiek się dowie to wrócą i znów mu coś zrobią.
- Trzeba coś z tym zrobić, Kate – dodaje James. – Nikt nie może ot tak atakować bezbronnego nastolatka na ulicy.
- Ale co? Mam zgłosić tą sprawę pomimo sprzeciwu Maxa? Czy szukać tych dzieciaków na własną rękę?
- Może i tak. Trzeba dowiedzieć się kto to był, a potem grzecznie z nimi porozmawiać i przedstawić konsekwencje prawne jeśli nie odpuszczą. No i iść do szkoły, żeby się tym zajęli skoro tam się to wszystko zaczęło.
- Nie – mówi pewnie Riley. – On się załamie, a oni wszyscy nie dadzą mu spokoju. Nie możecie zgłosić tego w szkole.
- Riley, nie mamy wyjścia – tym razem to ja zabieram głos. – Jeśli nie zajmie się tym ktoś, kto ma piecze nad tym, co dzieje się w szkole, nic się nie zmieni. Wiem, że Max się boi, bo nie chce żeby jeszcze bardziej się na nim wyżywali, ale tak właśnie będzie jeśli nie zareagujemy.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz