Rozdział 46

4.1K 176 34
                                    

Musisz urwać z nim kontakt

RILEY

Siedzę na szkolnym korytarzu, czując jak serce omal nie wyskakuje mi z piersi. Do szkoły właśnie dotarły wyniki olimpiady, a profesor Miller zapoznaje się z nimi w gabinecie dyrektora. Choć teraz powinnam myśleć tylko o tym, co założę na jutrzejsze zakończenie roku szkolnego, w tym momencie umieram ze stresu, obawiając się o ocenę stażu Cadena.

- Hej, spokojnie – zagaduje niepewnie, siedzący obok mnie mężczyzna. – Na pewno poszło ci wspaniale.
- Nie wiem... Gdyby udało mi się zająć jakieś lepsze miejsce, Miller już by tu był. Pewnie jestem ostatnia albo przedostatnia i dlatego tyle tam siedzi – panikuję.
- Riley, skup się i nie twórz zbędnych historii. Nawet jeśli, to co z tego? Kurczę, dziewczyno, jesteś jednym z piętnastu najlepszych umysłów ścisłych w okolicznych szkołach. I nawet zajęcie ostatniego miejsca będzie powodem do dumy. Większość uczniów naszej szkoły nie potrafi poprawnie pomnożyć ułamków czy pierwiastkować.

Krzywię usta w wymuszonym uśmiechu.

- Jakoś mnie to nie pociesza – dodaję.
- A powinno.

Naszą rozmowę przerywa dźwięk otwieranych drzwi.

- Oczywiście, panie dyrektorze – rzuca Miller, zamykając za sobą drzwi.

Próbuję wyczytać cokolwiek z twarzy profesora, jednak jest to wręcz niemożliwe. Nie uśmiecha się ani nie złości. Jest denerwująco spokojny i neutralny.

- Panno White – zaczyna.

Podnoszę się z drewnianej ławki i szybkim krokiem podchodzę do nauczyciela.

- Tak?
- Cóż... – urywa, doprowadzając mnie do skrajnego zdenerwowania.

Nie musi mówić nic więcej. Zawaliłam i jestem tego pewna.

- Gratuluję zajęcia pierwszego miejsca. Naprawdę nie spodziewałem się takiego wyniku, szczególnie po przygotowaniu przez... tego pana – mówi, rzucając Cadenowi pobłażliwe spojrzenie.

Zamieram, nie dowierzając w jego słowa. Może się przejęzyczył? Może to ja usłyszałam to, co chciałam? Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale słowa grzęzną mi w gardle i ostatecznie nie wyduszam z siebie ani słowa.

- Panno White? – dopytuje profesor. – Nie cieszysz się?
- A..ale... – zaczynam. – Pan profesor mówi poważnie...?
- Nie widzę żadnego celu, żeby mówić nieprawdę. Jutro na uroczystości zakończenia roku szkolnego wręczymy nagrodę.

Mam ochotę skakać i piszczeć, a jednocześnie z całej siły uściskać Cadena, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Tak mało zostało do końca szkoły i nie mogę teraz zrobić takiej głupoty.

- O matko... – wzdycham z szerokim uśmiechem na ustach.
- W przyszłym roku chciałbym żebyś spróbowała ponownie na wyższym poziomie. Kolejne punkty tylko wzbogacą twoją aplikację na studia. Przemyśl to, Riley – dodaje, uśmiechając się po raz pierwszy od dłuższego czasu. – Naprawdę gratuluję.
- Dziękuję.
- A pana zapraszam ze mną – zwraca się do Cadena poważnym tonem głosu. – Wypełnimy dokumenty stażu, zapozna się pan z moją oceną i wspólnie złożymy wszystko u dyrekcji.
- Oczywiście – odpiera z automatu. – Gratuluję, Riley.

Uśmiecham się jeszcze szerzej, choć w gruncie rzeczy to nie do końca możliwe. W tym samym momencie rozlega się głośny, drażniący uszy dźwięk dzwonka szkolnego, a na korytarz wypływa fala zarówno podekscytowanych uczniów, którzy właśnie teraz kończą zajęcia jak i tych niezadowolonych, którzy muszą zostać tu jeszcze na najbliższe dwie czy trzy godziny.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now