Rozdział 31

4.1K 206 47
                                    

Jeden sposób

JAMES

Kompletnie nie taki był plan wczorajszego wieczora. Miałem przyjechać, zabrać dzieci i wrócić do domu, a wydarzyło się... to. Nie wiem nawet jak powinienem to nazwać.

Kiedy doszło między nami do kłótni, w głębi duszy czułem, że wcale nie chcemy tego robić, a przemawiają przez nas jedynie niewypowiedziane emocje, niebezpiecznie kłębiące się w naszych głowach od dłuższego czasu.

Kate wybuchła, wyrzucając mi w twarz porzucenie na rzecz innej kobiety, a ja widziałem w jej oczach ból, smutek i żal. Czyli to, co widywałem w nich za każdym razem, gdy się spotykaliśmy od dnia naszego rozwodu i mojego powrotu do kraju. Zapomniałem już jak wygląda jej uśmiech, gdy z radością zajadała się śniadaniem czy kiedy w zabawny sposób tłumaczyła Maxowi jak rozwiązać zadanie z matematyki. Zapomniałem jak śmieją się jej oczy, ile ciepła i miłości z nich bije. Zapomniałem jak to jest być blisko niej. Zapomniałem o wszystkim, bo nic z tego nie jest już dla mnie przeznaczone.

Przypomniał mi o tym ten jeden maleńki, ledwo zauważalny błysk w jej oku zaraz po tym jak wykrzyczałem, że nikogo nie mam, bo nie istnieje osoba, którą byłbym w stanie ją zastąpić. Trwało to zaledwie kilka sekund, a ja już wtedy wiedziałem, że jest to coś, czego brakowało mi przez ostatnie dwa lata. To właśnie to popchnęło mnie do wszystkiego, co wydarzyło się wczorajszego wieczora. Nie wiem jeszcze czy postąpiłem właściwie, zdając się na własne emocje, ale wtedy kompletnie o tym nie myślałem. Liczyła się chwila i postanowiłem wykorzystać ją najlepiej jak się da.

Leżąc w łóżku obok nadal śpiącej Kate, wsłuchuję się uważnie w dźwięk padającego za oknem deszczu. Uspokajające, miarowe uderzanie kropel wody o zewnętrzny parapet pozwala mi na krótką chwilę relaksu, dzięki której mój umysł mimowolnie lawiruje między wspomnieniami z okresu, gdy wszystko było tak, jak być powinno. To właśnie w tym łóżku budziłem się co rano, pełen werwy i energii do działania. Otwierałem oczy, spoglądałem na najpiękniejszą i najsilniejszą kobietę w moim życiu, a zaraz potem przybiegały dwie kolejne najbliższe mi osoby, za które bez wahania oddałbym życie. Byłem szczęśliwy, niczego mi nie brakowało i po raz pierwszy czułem, że jestem tu, gdzie powinienem być. Z czasem wszystko się zmieniło, a ja na własne życzenie porzuciłem rodzinne ciepło, które nadawało sens mojemu istnieniu. Byłem pewien, że robię dobrze, że dzięki temu unikną cierpienia, ale patrząc na wszystko, co się potem działo, dochodzę do wniosku, że bardzo się myliłem. Powrót do miejsca, w którym rozpoczynałem każdy kolejny, szczęśliwy dzień uświadamia mi ile błędów popełniłem na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Jedyne, co mi pozostaje w tej sytuacji to naprawienie tychże błędów i błaganie o wybaczenie. Ale do tego może dojść tylko w jeden sposób. Muszę wreszcie wyjawić jej całą prawdę...

********
No to co? Myślicie, że to pora na wyjawienie prawdy? Czy James faktycznie zdobędzie się na ten ruch czy jednak ponownie stchórzy i posunie się do kłamstwa? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now