Rozdział 30

4.3K 219 75
                                    

Szczyt absurdu i bezczelności

KATE

- Cześć, Kate – mówi cicho, przez chwilę uważnie mi się przyglądając, a zaraz potem spuszcza wzrok na ziemię.

Cholera! Całkowicie zapomniałam o tym, że James miał zabrać Riley i Maxa do siebie na weekend.

Ostatnimi czasy bardzo się poprawił, a ja w pewnym sensie zaczęłam z nim współpracować, co pozytywnie wpłynęło na jego relacje z dziećmi. Riley od początku nie miała nic przeciwko i sama postanowiła odbudować kontakt z ojcem pomimo wszelkich rewelacji, o których się dowiedziała, jednak z Maxem szło dużo ciężej. Początkowo stale odmawiał spotkań, nie słuchał, gdy go namawiałam, w żaden sposób nie szło go przekonać. Na szczęście niecały miesiąc temu wreszcie się przełamał i po raz pierwszy od dłuższego czasu towarzyszył Riley na spotkaniu z tatą.

Sam James też nieco się poprawił w stosunku do dzieci. Częściej wpadał na spontaniczne spotkania, zabierał ich w różne miejsca czy do siebie. Ostatnio uzgodniliśmy nawet, że jeśli będą chcieli to w niektóre weekendy mogą u niego nocować.

I dziś właśnie wypada ten weekend. Tyle że ja kompletnie zapomniałam o jego odwołaniu. Propozycja Kelsey pojawiła się tak nagle, że mocno mnie zaskoczyła, a jednocześnie wiedziałam, że nie mogę odmówić. Dzieci by mi tego nie wybaczyły, a w szczególności Max, który po prostu uwielbia Luka. Mają mnóstwo wspólnych tematów, razem grają w te same gry, lubią oglądać te same mecze. Czasem mam wrażenie, że kompletnie nie odczuwają między sobą różnicy wieku i traktują się jak prawdziwi przyjaciele.

Spoglądam nerwowo na zegarek, zapięty na lewym nadgarstku. Dwudziesta. Jest idealnie o czasie.

- Hej – odpowiadam lekko zmieszana. – Wiem, że będziesz wściekły i z góry przepraszam, ale dzieci nie ma. Zapomniałam cię poinformować.
- A gdzie są?
- Riley i Max pojechali z Lukiem, Kelsey i Aną do ich rodziny, a Ellie pojechała z twoimi rodzicami na działkę nad jezioro.
- Ou...

Prostuję się i przestępuję z nogi na nogę, czując się coraz bardziej niekomfortowo.

- Przepraszam - zaczynam. - Dosłownie wczoraj dowiedziałam się o pomyśle Kelsey, a znasz dzieci... nie mogłam im odmówić. Powinnam cię poinformować, ale kompletnie wypadło mi to dziś z głowy.
- Nie szkodzi. Na szczęście jechałem tu tylko kilka minut. W takim razie, pójdę już.
- Okej. Jeśli chodzi o ten tydzień... to bez zmian. Dzieciaki wracają w poniedziałek popołudniu albo wieczorem.
- Jasne, dzięki – mówi spokojnie. – Zmieniłaś fryzurę.

Czuję delikatny ścisk żołądka, gdy tylko James kończy swoją uwagę. Co jest u licha?
Wygładzam dłońmi brzeg sukienki, próbując skupić swoją uwagę na czymś innym.

- Tak, to prawda.
- Pasuje ci. Ślicznie wyglądasz – wypala. – Znaczy...
- Dzięki – odpieram z lekkim uśmiechem.

Decyzja o samotnym spożywaniu napoju alkoholowego była jedną z lepszych decyzji tego wieczoru. Po raz pierwszy od długiego czasu nie czuję się aż taka spięta jak na co dzień, a wszystko wokół wydaje się prostsze i mniej wymagające. Ale głównym plusem, który dostrzegam to większa pewność siebie i odwaga. Choć wypiłam zaledwie kilka małych łyczków, czuję ogromną różnicę pomiędzy tym jak czułam się wcześniej, a jak czuję się teraz. A co najważniejsze, nie robię z siebie słabej, zapłakanej idiotki w oczach Jamesa.

- Wszystko okej? – dopytuje.
- Tak. A co miałoby nie być okej? Zmiana fryzury? Nie, to po prostu spontaniczna decyzja.
- Skoro tak twierdzisz. Pójdę już, nie będę zabierał ci wolnego wieczoru. Dobranoc, Kate.
- Dobranoc, James.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now