Rozdział 38

4K 175 54
                                    

Nie będzie niczego, bo nie pozwolę ci skrzywdzić dziecka

IVY

- Naprawdę nie wiem czego tu szukam – warczę, trzymając telefon lewym ramieniem, jednocześnie przeglądając kolejny segregator.
- Skup się – poleca niski głos. – Proszę...
- Mam tego dość. Ile jeszcze to potrwa? Nie chcę dłużej grać w twoje gry, rozumiesz? Chcę wrócić do swojego względnie spokojnego życia.
- Ivy, to już nie potrwa długo. Zbieram coraz więcej informacji. Brakuje mi tylko oficjalnego potwierdzenia. Od ciebie.
- Nie wierzę ci, już to słyszałam. A nadal grzebię jakiejś kobiecie w prywatnych rzeczach.
- Nie jakiejś kobiecie tylko tej kobiecie.
- Po co chcesz się mścić, hm? – pytam zrezygnowana, patrząc na kolejne przezroczyste koszulki wypełnione rachunkami.
- Nie chcę. Ale muszę. Za wszystko, Ivy. Dla zasady.
- Nadal nie rozumiem. Chcesz się mścić, ale w jakiś dziwny, niezrozumiały dla mnie sposób.
- Chcę uderzyć w najczulszy punkt. W najgorszym momencie. Jak ona się ma?

Biorę głęboki oddech, po czym głośno wypuszczam powietrze z ust. Naprawdę nie chcę brać w tym udziału. Nie czuję się dobrze ze świadomością, że uczestniczę w procesie niszczenia życia kobiecie, która już i tak nieźle dostała po dupie od swojego byłego męża. Odnoszę wrażenie jakbym robiła coś bardzo złego, choć w rzeczywistości wcale tak nie jest, ja tylko przekazuję informację. To nic złego... Prawda?

- Nienajlepiej – odpieram bez emocji, odkładając segregator na półkę. – Jak zwykle.
- Nie pomagasz. Szczegóły, szczegóły, szczegóły. Błagam cię.

Zagryzam nerwowo wargę.

- Jest lepiej niż ostatnio – odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Co? – Słyszę wzburzenie w głosie, znajdującym się po drugiej stronie słuchawki. – Jak to lepiej? Żartujesz?
- Nie. Chyba znów się spotyka z tym swoim mężusiem. Co prawda teraz dzieci dają jej popalić, ale mimo to ma jakiś lepszy nastrój.
- Kurwa! No to po ptakach, Ivy. Trzeba wymyślić coś nowego. I rozwiązanie jest jedno.

Marszczę pytająco brwi.

- Jakie? – pytam, czując, że za chwilę będę żałować tego pytania.
- Dziecko.

Zamieram, nie dowierzając w to, co mówi.

- Nie ma mowy – protestuję bez chwili zawahania. – Nie ma, kurwa, mowy. Nie wplączesz mnie w akcje z dzieciakiem, rozumiesz? Nie zamierzam gnić w pierdlu.
- Ivy.
- Nie. Nie ma takiej opcji. Jeśli podejmiesz jakikolwiek krok w tym kierunku, odchodzę. Nie będzie informacji, nie będzie grzebania w brudach. Nie będzie niczego, bo nie pozwolę ci skrzywdzić dziecka. To idzie zdecydowanie za daleko. Masz obsesję, musisz się leczyć.

Przez chwilę nie słyszę nawet najmniejszego szmeru po drugiej stronie telefonu.

- Okej – odpowiada niski głos po chwili namysłu. – Dzieciak będzie miał spokój. To faktycznie idiotyczne.
- Alleluja, kurwa – warczę. – Zapanuj nad tą chorą rządzą zemsty zanim całkiem wypierze ci mózg. Postaram się coś znaleźć, będę obserwować.
- Obserwuj. Czekamy na najlepszy moment jej życia.
- Co? – rzucam całkowicie zdezorientowana. – Przed chwilą polepszenie się było tragedią, a teraz chcesz czekać na najlepszy moment?
- Tak. Wtedy zaboli najbardziej.

Wzdycham ciężko, czując jak moje skronie zaczynają nieprzyjemnie pulsować.

- Będę węszyć – rzucam do słuchawki. – Muszę kończyć, pa.

********
Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now