Rozdział 41

4.7K 180 18
                                    

Moja dzieciata, czterdziestoletnia przyjaciółka bawi się w seks-telefony!

KATE

Podjeżdżam pod biurowiec, w którym mieści się moja kancelaria i zwinnie parkuję auto na jednym z wyznaczonych do tego miejsc.

- Dziś mnie nie będzie – oznajmiam współpracownikowi, gdy zbiera swoje rzeczy. – Muszę trochę odpocząć.
- Oczywiście, pani Collins.
- Chad, proszę cię, mów mi po imieniu. Dopilnuj proszę, aby Shawn zajął się tym swoim klientem, który ostatnio w ogóle nie może się z nim złapać. To musi być coś istotnego skoro dzwonił nawet do mnie.
- Oczywiście, tak zrobię.
- Super, w takim razie do jutra, Chad.
- Do jutra – odpowiada, opuszczając samochód.

*

Wraz z Ellie na tylnym siedzeniu powoli podjeżdżam pod kawiarnię, w której umówiłam się z Kelsey. Gdy docieram na miejsce, dostrzegam, że jej auto stoi jak zwykle krzywo zaparkowane, zajmując dwa osobne miejsca zamiast jednego. Biała linia namalowana na betonie biegnie tuż pod jej samochodem. Wzdycham, lekko się uśmiechając i zajmuję miejsce obok niej. Wysiadam z auta, wyciągam śpiącą córkę i przekładam ją do wózka, a zaraz potem szybkim krokiem kieruję się do środka jednego z lokali gastronomicznych.

- Hej – wita mnie z szerokim uśmiechem Kelsey. – Jak było?
- Cześć. W porządku. Zdecydowałam, że rozpoczniemy tymczasową współpracę, może będą z tego jakieś sensowne zyski.
- Kompletnie nie wiem o czym do mnie mówisz, ale jeśli się cieszysz to ja również. Ellie śpi?

Kiwam potakująco głową, ustawiając wózek w samym rogu tuż obok naszego stolika, po czym zajmuję miejsce naprzeciw przyjaciółki.

- Kate – zaczyna przyjaciółka. – Wszystko z tobą okej? Mam wrażenie jakbyś myślami była zupełnie gdzie indziej.
- Trochę jestem – przyznaję. – Mam mętlik w głowie. I w życiu.
- W życiu to ty masz mętlik odkąd pamiętam. I nie przypominam sobie, żeby choć na chwilę ustał czy zniknął.

Wykrzywiam usta w ironicznym uśmiechu.

- Bardzo śmieszne.
- Co się dzieje? – pyta, zerkając na mnie z troską.
- Nie wiem co mam robić, Kels...
- Co masz na myśli?
- Mnie i Jamesa, dzieci... Gubię się we wszystkim i w pewnym sensie sama nie wiem czego chcę. Riley zakochała się w jakimś chłopaku, który ewidentnie nie jest dla niej odpowiedni i teraz stwarza problemy, których nigdy bym się nie spodziewała, Max znów odizolował się od świata i nie chce z nikim rozmawiać, a ja... A ja nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić.
- A co cudowny James ma z tym wspólnego? – dopytuje ironicznie.
- No właśnie ma, Kels. Ja... Znam prawdę, wiem czemu odszedł. I... jest mi go żal, a z drugiej strony ostatnio mamy dość dobry kontakt i...

Przyjaciółka robi tak wielkie oczy, że o mało co gałki oczne nie wypadają z jej oczodołów. Odnoszę wrażenie jakby nie dosłyszała tego, co właśnie powiedziałam.

- Chcesz mi powiedzieć, że planujesz dać Jamesowi szansę? – wyrzuca z siebie z niedowierzaniem. – Nie mogę... Kate, czy ty zwariowałaś?

Wzruszam lekko ramionami.

- Być może... Ale tak, Kels. Chciałabym dać mu szansę. Tyle że mam świadomość, że to może nie być to samo, co kiedyś. Owszem jest miło, kiedy mam z kim porozmawiać, ale... Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Oczywiście, że nie! On was zostawił, Kate. Odrzucił rodzinę dla czegoś innego. Gdyby Luke wywinął mi taki numer, nie miałby po co wracać. Bez względu na to, o co by chodziło.
- Wiem, Kels. Ale w tej sytuacji... nie mogę się na niego złościć. Nie miał wyboru i dla niego to też było trudne.
- Akurat. Masz jakąkolwiek pewność, że wszystko, co ci sprzedał to prawda? Czy tylko wierzysz mu na słowo?
- Nie muszę go sprawdzać.
- A może powinnaś. Mało razy cię okłamał albo jak to on twierdzi „nie powiedział całej prawdy"? Masz prawo mieć wątpliwości. I obowiązek, żeby się upewnić czy jego słowa mają odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz