Rozdział 42

4.4K 172 21
                                    

Brak jakiejkolwiek dyscypliny i zorganizowania

RILEY

Wracam do domu w nieco gorszym nastroju niż jeszcze chwilę temu. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że czeka mnie dość poważna rozmowa z mamą o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Ale szczerze mówiąc, nie do końca wiem jak powinnam się za to zabrać. Nie chcę wyskakiwać z głupim „przepraszam", które niewiele zmieni. Chciałabym wszystko jej wytłumaczyć, kładąc nacisk na fakt, że wcale nie chciałam łamać danego jej słowa.

Kiedy docieram pod dom, zsuwam plecak z jednego ramienia, a zaraz potem dostrzegam auto mamy zaparkowane na podjeździe. Byłam pewna, że wróci nieco później. No cóż, trudno. Pora wziąć się w garść.

Wchodzę do środka i już od wejścia słyszę głośny, piskliwy śmiech mojej siostry. Uśmiecham się do siebie mimowolnie, po czym ściągam sandały, odstawiam plecak na małą, pikowaną pufę w przedpokoju i niepewnym krokiem ruszam w kierunku salonu.

Gdy dostrzegam mamę z Ellie na rękach, czuję jak mój żołądek zaciska się boleśnie. Raz od wielkiego święta ma dobry nastrój, a właśnie za sekundę jej go zepsuję.

- Ktoś chyba powinien iść już na drzemkę – mówi wesoło, całując Ellie w czubek głowy. – Nie wiem skąd w tobie tyle energii, bobasie, ale pora spać tak czy siak.

Kiedy się odwraca i spogląda w moim kierunku posyła mi spojrzenie mówiące tylko jedno – „poczekaj, zaraz wrócę".

*

- Przepraszam – mówię, gdy kobieta siada na kanapie tuż obok mnie. – Wiem, że powinnam zrobić to jakoś inaczej, nawet o tym myślałam, ale to nie ma sensu. Zachowałam się jak rozwydrzony bachor.
- Cieszy mnie, że wreszcie to do ciebie dotarło, Riley. Naprawdę bardzo się o ciebie martwiłam.
- Wiem, mamo. Po prostu... zezłościłam się, bo nie dałaś mi niczego wytłumaczyć i... odbiło mi – przyznaję, ściszając ton głosu.
- Riley, nie dałam ci się wytłumaczyć, bo w tamtym momencie myślałam tylko o jednym. Byłam przekonana, że ktoś zrobił ci krzywdę i że już nigdy więcej cię nie zobaczę, rozumiesz? A jak wróciłaś potrzebowałam chwili na uspokojenie się, nie chciałam słuchać żadnych wyjaśnień, bo po prostu cieszyłam się, że jesteś w jednym kawałku.

Spuszczam wzrok na puchate klapki wsunięte na moje stopy.

- Wiem... Dlatego przepraszam. Możesz mi nie wierzyć, zrozumiem, ale obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
- Mam nadzieję. Ale nie licz na to, że cofnę szlaban. Do wakacji siedzisz w domu – zastrzega.

Kiwam potakująco głową.

- Byłam dziś na policji – mówi nagle.

Podnoszę wzrok i spoglądam na szatynkę z zaskoczeniem.

- Po co? Coś się stało?
- Zgłosiłam, że ktoś podejrzany kręci się w tej okolicy. Powiedzieli, że zwiększą ilość patroli w tej dzielnicy, szczególnie wieczorami. A jeśli zauważą kogoś podejrzanego, podejmą odpowiednie kroki – tłumaczy z cichym westchnięciem.
- Naprawdę wierzysz, że to się wydarzy? Przecież oni mają takie rzeczy gdzieś.
- Riley, przypominam, że większość z nich mnie zna. Często się widujemy. Zajmą się tym. A jak nie to ja zajmę się nimi – mówi.
- Od ciebie to jednak lepiej trzymać się z daleka. Wszystkich najchętniej posłałabyś do więzienia albo bawiła się w pozwy.
- Riley – gromi mnie wzrokiem. – Jeśli ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków albo łamie prawo to oczywiście, że tak.
- Pójdę już. Jutro jest ta nieszczęsna olimpiada, jedyny plus jest taki, że odbywa się w naszej szkole, nie będę musiała dojeżdżać w inne miejsce. A teraz przepraszam, ale muszę się jeszcze trochę pouczyć.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now