30

47 7 5
                                    

Mini maraton 3/3

======

Pocałował mnie!

Byłam tak zdziwiona, że nie mogłam się ruszyć. Nie odwzajemniłam tego ani nie odsunęłam się. Po prostu stałam.

- Chciałem to zrobić chociaż ten jeden i ostatni raz. - powiedział jakby to było normalne.

Zostaliśmy tam kolejne pół godziny. Ja nadal nic nie mogłam z siebie wydusić, on też się nie odzywał. Poszliśmy też do parku, a potem dopiero do domu. Przez cały ten czas było cicho. Dzisiaj nie miałam już ochoty nigdzie wychodzić. Siedziałam w pokoju Youngjae na fotelu i patrzyłam się w wyłączony ekran telefonu.

- Co ci jest? - usłyszałam nad sobą jego głos.

- Czemu myślisz, że coś mi jest?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Mów.

- Na pewno chcesz wiedzieć?

- Tak. No dawaj.

- Byłam na spacerze, potem pogadałam z Hye o tej sprawie, poszliśmy się przejść, a on mnie pocałował.

- Co zrobił?! Ten Hye? Nie przyśniło ci się?

- Nie. I nie opowiem ci o tym. Idę spać.

- Już? Jest dopiero siedemnasta.

- Wiem, ale jestem zmęczona.

Zasnęłam prawie natychmiast. Obudziłam się w nocy, jakoś po trzeciej. Spojrzałam zaspana na telefon. Nowe wiadomości, pewnie od chłopaków. Sprawdziłam.

Od Tae
Soo, proszę wróć do nas. Jakoś tu pusto bez ciebie. Nie mogę zasnąć ostatnio, a gdy już mi się udaje to widzę cię jakbyś tu była i się budzę.
Proszę odpowiedz ...

Ale on mnie denerwuje. Pomimo tego odpisałam.

Do Tae
Niestety nie mogę. Ale jeśli możesz spotkajmy się dzisiaj.

Od Tae
Tak! Dziękuję! O której?

Do Tae
A o której możesz?

Od Tae
Nawet teraz, bo z podniecenia nie zasnę

Po przeczytaniu tego zaczęłam się cicho śmiać.

Do Tae
Niech będzie
Wiesz gdzie ;;

Po cichu wstałam i przebrałam się. W jakieś 15 minut byłam gotowa. Dziwię się, że o takiej godzinie chce mu się wychodzić, ale nie wnikam.
Byłam na miejscu po kilkunastu minutach. Gdy weszłam na górę zobaczyłam, że on już czeka.

- Szybki jesteś.

- Chciałem jak najszybciej cię zobaczyć. - zrobił swój słodki uśmiech i mnie uścisnął. - Teraz mów, czemu nie możesz wrócić?

- Jin ci nie mówił? Nie chcę tego znowu powtarzać... - trochę posmutniałam.

- To co chciałaś powiedzieć?

- Nie musicie już wychodzić, żeby mnie szukać.

- Czyli nic ci nie jest. Nie zamierzasz wracać? Robisz coś złego? Co mam powiedzieć chłopakom? A Jinowi? Napiszesz jeszcze? - co za panikarz.

- Spokojnie, nie robię nic złego. Mam pewien plan. Możliwe, że będziecie musieli mi pomóc.

Zdradziłam mu go, a on słuchał uważnie. Na początku się nie zgodził, bo wydawał mu się dziwny, ale w końcu dał się przekonać.
Siedzieliśmy jeszcze kilka minut. Zobaczyłam, że Tae już tam zasypia na co zachichotałam.

- Lepiej cię zaprowadzę, bo jeszcze zaśniesz po drodze. - pomogłam mu wstać.

- Nie musisz. Nie zasnę. - ziewnął i przeciągnął się.

- Taa... Wolę nie ryzykować. Jeszcze ktoś cię porwie i co wtedy?

- Martwisz się o mnie?

- Pff no co ty. Ale i tak pójdę z tobą.

Widziałam jak się uśmiechnął.
Szliśmy spokojnie. Wcale nie dlatego, że Tae już prawie zasnął mi na ramieniu, wcale.
Zostawiłabym go przed dormem, żeby sam wrócił, ale on już spał. Musiałam wejść do środka. Naprawdę próbowałam być cicho, ale wlekąc za sobą kogoś to raczej trudne.
Jeny, który to jego pokój? Położę go na kanapie w salonie. Chociaż już spał to i tak się pożegnałam.
Wróciłam szybko, abym i ja nie zasnęła. Zmęczyło mnie to. Dopóki miałam siły przebrałam się w piżamę i położyłam.

Następnego dnia, to znaczy po obudzeniu się, czułam, że nareszcie się wyspałam. Była 8:54. Dziwne, że nikt mnie nie obudził. Dzisiaj mają wolne czy co? Przygotowałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie było, wszędzie cisza. Uśmiechnęłam się do siebie. Rozejrzałam się raz jeszcze i podbiegłam do drzwi. Już złapałam za klamkę, ale wtedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. No pięknie.

- A ty dokąd? Chyba nie myślałaś, że zostawię cię tu samą?

- To już nawet wyjść nie mogę?

- Możesz, ale nie sama. No i wiem, że chciałaś uciec.

- Wiesz co? Czuję się jakbyście mnie tu przetrzymywali, a przecież sama się na to zgodziłam. Nawet nie wiem dlaczego. I tak nic nie zrobicie. - odwróciłam się w jego stronę z obojętna miną.

- Jesteś tego pewna? W takim razie pokaże ci, że zrobimy. - złapał mnie i wyszliśmy. - Teraz mam to gdzieś czy będziesz posłuszna czy nie. Będziesz na to patrzeć i nic nie zrobisz. - najwyraźniej się denerwował.

- Z chęcią popatrzę na to jak będziecie próbować. Wiem, że nie stać was na to.

- Ach tak? - teraz naprawdę się wkurzył. - To patrz. - wyciągnął pistolet z kurtki i strzelił na ślepo.

- Ha, nie trafiłeś. - na całe szczęście. Bardziej złym już chyba być nie można. Zaśmiałam się w myślach.
Mój plan zaczyna działać. Ciekawe jak idzie chłopakom.

======

No i wszystkiego naj naj dla naszego BamBama ❤️❤️

Follow your heart || BTSWhere stories live. Discover now