9

66 8 0
                                    

Co ON robi w moim pokoju??

Sam jego widok mnie zdenerwował, więc bez zastanowienia wyskoczyłam z ukrycia.

- Czego tu szukasz? - warknęłam.

- A ty tu czego? Czy przypadkiem twój ukochany cię stąd nie wyrzucił? - zdziwił się.

- Może i tak, ale czego tu szukasz - powtórzyłam ostro.

- A tak sobie przyszedłem, żeby powspominać. - uśmiechnął się wrednie.

- Powspominać? Niby co?

- Na przykład twój upadek z okna. Z chęcią bym to powtórzył. - zaczął się do mnie zbliżać.

- Ja z chęcią też, ale z tobą w roli głównej.

- Ha! Możesz sobie pomarzyć. - chwycił mnie za ramiona i przywarł tuż obok okna.

- Nie zrobisz tego - wycedziłam przez zęby.

- Oj chyba mnie nie znasz w takim razie.

W tym momencie kucnęłam łapiąc go za nogi i wypychając za okno. Tego się nie spodziewał. W sumie to ja trochę też nie. No ale mnie wkurzył... Wyjrzałam na zewnątrz, a on leżał na plecach wpatrując się we mnie z mordem w oczach.

- A jeśli komuś powiesz, że tu byłam to zrobię to jeszcze raz. - powiedziałam na odchodne. Szybko stąd wyszłam i biegłam z powrotem do miejsca gdzie miałam dzisiaj spać.

Wbiegłam do dormu zatrzaskując za sobą drzwi i się o nie oparłam, gdy nagle poczułam na sobie czyjś uścisk. Był to Tae. Nie wiedziałam o co chodzi i dziwnie się poczułam. Dawno nikt mnie nie przytulał.

- Gdzieś ty była?! - krzyknął najciszej jak mógł, by nie budzić reszty. - Wiesz jak się martwiłem?

Ktoś się o mnie martwił? Jakie to dziwne uczucie. Nie czułam go od tak dawna. A przecież nawet się dobrze nie znamy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć...

- Nigdy więcej tak nie rób. Najpierw powiedz gdzie idziesz. - w końcu mnie puścił. - To gdzie byłaś?

- Ja... Musiałam znaleźć telefon. Znalazłam. Możemy się teraz wymienić numerami. - zrobiłam sztuczny uśmiech.

Jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Potem Tae poszedł się umyć i przebrać, a ja po nim zrobiłam to samo.

Razem siedzieliśmy w kuchni. Dziwnie czułam się w jego obecności. W żadnym stopniu nie przypominał mi moich dawnych znajomych. Był miły, zabawny, troskliwy, ale tyle słodkości naraz to dla mnie za dużo. Dawno się odzwyczaiłam.
Zauważyłam też, że Tae lubi dużo gadać. Miałam o czym słuchać choć często zmieniał tematy, a ja rzadko odpowiadałam. Dobra mam dość.

- Jestem już zmęczona. Może pójdziemy spać? - próbuję być miła.

- W sumie też się trochę zmęczyłem. Idę do siebie, a tobie przygotowałem spanie w salonie. - uśmiechnął się i skierował do pokoju.

Położyłam się na sofie i muszę przyznać, że była wygodniejsza niż moje dawne łóżko. Zasnęłam prawie natychmiast.

*

Obudziłam się tak jak najczęściej się budzę - około 7. W całym dormu było cicho co oznaczało, że chłopcy jeszcze spali. Nie przeszkadzało mi to ani trochę. Chciałam teraz przemyśleć parę spraw tak na spokojnie.

Co ja mam ze sobą zrobić? Czy pozwolą mi u siebie zostać? Czy powinnam chociaż jednemu o tym powiedzieć? Czy zaprzyjaźnić się z nimi? A może tak w tej chwili uciec?

Dobra za dużo tego. Odprężę się jak zazwyczaj czyli słuchając muzyki. Włączyłam pierwsza piosenkę z mojej historii. Jedna z tych, którą bardziej lubiłam, mianowicie „Dope". Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak po prostu wpadła mi w ucho. Podśpiewywałam sobie właśnie kwestię Jungkooka, gdy nagle właśnie on wszedł do salonu. Uśmiechnął się na to i jeszcze trochę zaspany przyłączył się do mnie. Razem zaśpiewaliśmy gdzieś z połowę piosenki, bo do pomieszczenia wszedł już przyszykowany Jin.

- Dajcie im jeszcze trochę pospać - zaśmiał się cicho.

- A nie macie dzisiaj wolnego? Czy zawsze tak wcześnie wstajecie? - spytałam ignorując jego wcześniejsze słowa.

- Ja tak wstaje, bo ktoś śniadanie musi im przygotować. - odpowiedział Jin.

- A ja wstałem, bo... w sumie to nie wiem... Ale skoro już nie śpię to chociaż się ubiorę. - Kookie wstał z kanapy i wyszedł.

Szybko wzięłam swoje rzeczy z torby i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i weszłam do kuchni. Usiadłam na tym miejscu co wczoraj. Chwilę później dołączył do nas maknae.

Dochodziła godzina 9. W kuchni siedziałam ciągle tylko z tymi dwoma. Nudziłam się tą długą chwilę i rozmyślałam. Postanowiłam, że przejdę się na krótki spacer. Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę głównych drzwi. Zaraz obok mnie znalazł się Jungkook.

- Gdzie idziesz? Mogę iść z tobą? - zapytał trochę nieśmiało.

- Chciałam się przejść... Tak możesz. - założyłam buty i cienką kurtkę.

Po jakichś 10 minutach byliśmy w parku. Usiedliśmy na jednej z ławek w cieniu drzewa.

- O czym rozmyślasz?

- O różnych rzeczach... Bardziej o tym co się działo po moim przyjeździe do Korei. - odparłam.

- A tak właściwie to jak długo tu już jesteś?

- Od około trzech lat. Chociaż byłam tu też dużo wcześniej. Mój tata stąd pochodził. - wtedy mnie olśniło. Ale ja jestem głupia. Przecież kiedyś tu mieszkaliśmy, a z tego co słyszałam to rodzice nie sprzedawali mieszkania. Chyba, że ktoś sam to sobie "przygarnął" lub mama sprzedała je nic mi nie mówiąc. Zawsze warto sprawdzić. Nie, zaraz chwila, to było tak dawno, a ja mam pamiętać gdzie to jest... Jestem nierozgarnięta. Wstałam z ławki i szłam w stronę jakiegoś budynku.

- Hej! Zaczekaj! - usłyszałam za sobą krzyk Jungkooka. Kurcze zapomniałam o nim. - Gdzie idziemy teraz?

- Wiesz... W sumie nie wiem. Chciałam sobie posiedzieć... A zresztą chodź za mną to zobaczysz.

Znów ruszyliśmy i skręciliśmy w jakąś ślepą uliczkę. Stanęliśmy przed drabinką.

- Co ty chcesz zrobić? - spytał przerażony.

- Skoczyć z tego dachu.

- Co?! Chyba sobie żartujesz?! Nie ma mowy!

Zaczęłam się trochę śmiać.

- Spokojnie żartuję. Ale i tak chcę tam wejść.

- Po co?

- Jak wejdziesz ze mną to zobaczysz. - zaczęłam wchodzić na górę.

- A nie możemy tam wjechać windą albo coś?

- Chcesz to wjedź sobie windą. Ja będę czekać na górze.

Budynek był bardzo wysoki, a mnie się zachciało tamtędy wchodzić po drabince. Byłam tam szybciej od mojego towarzysza. Siedziałam sobie prawie przy samej krawędzi. Wpatrywałam się w przecudowny widok przede mną. Chwilę później na miejscu znalazł się również on. Usiadł niepewnie obok mnie.

- Wow, ale ten widok jest piękny.

- No wiem. Często tak sobie wchodziłam ostatnio.

Zapadła między nami chwilowa cisza. Oboje położyliśmy się na betonie wpatrując się w lekko zachmurzone niebo. Było przyjemnie.

- Nie jest to dla ciebie za wysoko? - spytałam po chwili uśmiechając się.

- Może odrobinę. Ale jak nie patrzę w dół to jest okej. - zamyślił się na chwilę. - Wiesz co... Przypomniało mi się jak jakiś czas temu, nie w tym roku, policja goniła kogoś kto uciekał skacząc po dachach. - włożył rękę pod głowę, a drugą trzymał na brzuchu.

Momentalnie rozszerzyłam oczy. Naprawdę?! A myślałam, że nic o tym nie wiedzą. Zresztą to było dwa - trzy lata temu...

Follow your heart || BTSWhere stories live. Discover now