6

88 8 0
                                    

Wybiegłam zapłakana z 'domu' wbiegając do parku i na kogoś wpadając. Gdy się otrząsnęłam pomógł mi wstać i wtedy zobaczyłam jego. Ten sam chłopak, na którego spadłam dwa lata temu. Stał przede mną z żalem w oczach jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Otarłam policzki i spoważniałam. Patrzył się na mnie jakoś dziwnie nic nie mówiąc, więc chciałam odejść, ale wtedy złapał mnie za rękę.

- Zaczekaj. Co się stało? - odwrócił mnie w swoją stronę.

- Mi? Nic. Nie widzisz, że wszystko jest dobrze? Zostaw mnie już. - spojrzałam na jego rękę, którą wciąż mnie trzymał.

- No właśnie jakoś nie bardzo. Chciałbym ci jakoś pomóc o ile to możliwe...

- Niemożliwe. Puść mnie.

Ciągle wlepiał we mnie ten swój wzrok. Zapadła chwilowa cisza. Łzy przestały mi lecieć, a on wciąż mnie nie puszczał. Wiedział, że ucieknę, gdy to zrobi.

- Chyba już cię gdzieś widziałem... - wow gościu, ale masz refleks.

- Wydaje ci się.

Zamknął na chwilę oczy po czym je otworzył i od razu powiedział:

- Ty jesteś tą dziewczyną sprzed paru lat. Tą, która na mnie spadła. - na jego twarzy zawidniał szeroki kwadratowy uśmiech.

- I co zamierzasz z tym zrobić? Bo ja nic. Puść mnie, bo chce już sobie iść. - warknęłam.

- Nigdzie cię nie puszczę. - powiedział stanowczo, lecz jakby trochę przestraszony.

W tym momencie nie wytrzymałam. Wyrwałam się i pobiegłam w przeciwną stronę. On zaczął za mną biec, ale jak widać potem zaczął nie nadążać i został w tyle. Zatrzymałam się pod jakimś sklepem i weszłam do środka. Poczułam w sobie tą chęć, aby coś ukraść, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Stanęłam na zewnątrz za rogiem i oparłam się o ścianę. Zjechałam w dół i chowając głowę w kolanach, znów zaczęłam płakać.

Minęło około 5 minut, gdy usłyszałam przed sobą zdyszanego chłopaka. Szybko otarłam policzki i wstałam.

- Czego ty ode mnie chcesz? - spytałam znowu.

- Pomóc ci.

- Nawet nie wiesz o co chodzi.

- To mi powiedz. Chętnie wysłucham. -   ciągle się uśmiechał jakby od tego zależało jego życie.

Raz już komuś powiedziałam wszystko. Teraz wolę nie ryzykować. A co jeśli bym mu zaufała zbyt szybko, a on by tak po prostu odszedł? O nie na to za wcześnie.

- Weź ty się odczep.

- Nie. Pójdziesz ze mną. - złapał mnie za rękę i ciągnął w stronę znajomego mi miejsca.

Przez całą drogę się nie odzywaliśmy. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Zobaczyłam to samo co dwa lata temu. Ulubione miejsce SeoYuna. Na sam widok zachciało mi się płakać, ale nie zrobiłam tego, tylko zaszkliły mi się oczy. Chłopak to zobaczył, a wielki jak dotąd uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Czy coś nie tak?

- Nie, wszystko dobrze.

- Jakoś nie wygląda, ale niech ci będzie. ... To jest miejsce, w którym lubię sobie pomyśleć na spokojnie. Tutaj możesz mi opowiedzieć coś o sobie. - no to super.

- No nie wiem... - uniosłam jedną brew.

- No proooszę. Co ci szkodzi? - zrobił minkę szczeniaczka.

Oj żebyś wiedział, że dużo mi szkodzi.

- Nie chcesz wiedzieć... - Zamyśliłam się na chwilę. - No dobra, trochę ci powiem.

- A więc słucham. - znów się wyszczerzył.

- No, więc zacznę od tego, że mój tata pochodził z Korei, a moja mama z Polski. Niestety, gdy miałam około 8 lat mój tata zginął w wypadku. Z mamą straciłam kontakt, a potem zatrudniłam się u znajomego rodziców, aby zarobić. W końcu, gdy miałam z 15 lat udało mi się i razem z moją sąsiadką przyleciałam z powrotem do Korei, która przyleciała w celach służbowych. - może wydać to się dziwne lub bezduszne, ale nawet nie chciało mi się płakać. Po prostu tyle razy opowiadałam tą historię.

Chłopak się zamyślił. Wiem, że to co zrobiłam mogło być błędem, choć z drugiej strony on nie wyglądał na takiego co by się tym przejął i miał mnie zostawić. Siedział na trawie rozmyślając nad tym co powiedziałam. To nie jest raczej jedna z wielu rzeczy jakie się słyszy codziennie. Położyłam się na trawie obok niego i zamknęłam oczy. Myślałam, że gdy je otworzę to go tam nie będzie, jednak on tam był i patrzył na mnie... tak... miło, słodko, z troską i... aż mi się zrobiło ciepło w środku.
W końcu postanowił przerwać ciszę.

- To musiało wymagać odwagi, żeby powiedzieć komuś obcemu o czymś takim. - znów się zamyślił. - Ale to właśnie chce zmienić. Chcę, abyś mnie poznała. I mam nadzieję, że ja poznam też ciebie. - położył się kładąc ręce na swoim brzuchu.

Czułam w nim coś... czego mi nie powiedział. W sumie to ja też nie powiedziałam mu wszystkiego, ale jak widać to mu wystarczyło.
Po dłuższym leżeniu i wpatrywaniu się w czyste niebo postanowiłam w końcu wstać. Chłopak zrobił to zaraz po mnie. Już miałam odejść (choć nawet nie miałam teraz dokąd), ale jeszcze na chwilę przystanęłam i odwróciłam się w jego stronę.

- Jestem SooRin. - powiedziałam otrzepując się. Nawet zdobyłam się na lekki uśmiech.

- W takim razie SooRin, czy masz coś jeszcze do robienia czy może chciałabyś się ze mną przejść? - ukłonił się lekko wyciągając rękę w moją stronę na co cicho się zaśmiałam.

- Z chęcią. - złapałam za torbę i zrównałam z nim krok.

*
Doszliśmy do jakiejś kawiarenki. Zajęliśmy miejsca prawie na samym końcu. Mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Nie lubiłam przebywać zbyt długo w obecności tylu ludzi.
Oboje zamówiliśmy po jakimś ciastku i kawie. Oczywiście to on uparł się, aby zapłacić. Udawałam, że mi to nie pasuje, żeby nie było, ale przecież ja sama i tak niczego bym nie kupiła.

Po przyniesieniu naszych zamówień zaczęliśmy rozmawiać na ten poważniejszy temat.

Follow your heart || BTSWhere stories live. Discover now