44 (104)

419 52 11
                                    

Ah ci nasi ulubieńcy.

Pora coś z nimi zrobić.

------

  Tsunade raz co raz zagryzała swoją wargę, dopóki nie poczuła metalicznego, obrzydzającego ją smaku krwi. W tamtym momencie wyprostowała się szybko i, nie dbając o śnieżnobiały kolor swojej szaty Hokage, starła czerwoną ciecz rękawem. Odetchnęła ciężko, wstając z fotela i chodząc w kółko.

  Było ciemno, zimno, w dodatku szalała burza. Ona zdecydowanie nie miała dobrego humoru, a wszystko podpowiadało jej, że Grupa Poszukiwawcza już nie funkcjonuje. Naprawdę nie miała pojęcia co robić, dopóki za oknem nie zauważyła dwóch postaci.

- Temari. - Szepnęła do siebie, po czym szybko wyszła z gabinetu. Minęła się z mocno zaspaną Shizune, mruczącą coś pod nosem, jednak tylko powiedziała coś końcu pracy i pędziła dalej. Na schodach potknęła się o swoją szatę i koziołkując przez całe piętro, wykrzykiwała coraz to różniejsze przekleństwa. Cholera, nawet złamana ręka jej w tej chwili nie powstrzyma!

  Przebiegła przez korytarz tak rozpędzona, że nogi ponownie zaczęły plątać się jej w szacie. Zdecydowanym ruche nałożyła na głowę kapelusz Hokage, chroniący ją odrobinę przed ciężkim, mocnym deszczem i wiatrem.

- Temari! - Krzyknęła głośno, stając w miejscu. Drobna postać trzymająca za rękę nieco postawniejszą osobę chowającą się pod parasolem, z ociąganiem się obróciła. Tsunade wykonała parę długich kroków w stronę dwójki. Widziała jak blondynka była grubo ubrana. Szczerze mówiąc nawet się zdziwiła, jednak po zastanowieniu zrozumiała, że w Sunagakure raczej nie występowały takie pogody, a w ciągu ostatnich lat również nie nadażały się takie w Konohagakure. Przeniosła wzrok na drugiego człowieka.

  Była z Narą Shikamaru?

- Hokage-sama. - Szybko się pokłoniła sprawiając, że bordowy szal lekko się jej odwiązał. Poprawiła go zdecydowanie za nerwowym ruchem ręki, co również ją zdziwiło. Czyżby czegoś się obawiała? Na to wyglądało.

  Tsunade zilustrowała kobietę wzrokiem. Nie mogła zapominać o tym, że na karku miała już dwadzieścia, może nawet dwadzieścia jeden lat i nie należało myśleć o niej jak o dziecku. Teoretycznie była jedynie trochę słabsza od żyjących w tej wiosce Jinchūriki. W dodatku panowała nad wachlarzem, co nie było spotykane w tych rejonach świata, znała również potężne techniki. Na jej bladej twarzy pojawił się mimowolnie strach, na co Senju westchnęła. Cholera, a może ta dziewczyna już się spodziewała tego, o co chciała ją poprosić? Shikamaru skłonił głowę wyraźnie dając jej znak, że jest zbyt leniwy na cokolwiek innego.

- Czy... Czy coś zrobiłam, Tsunade-sama? - Szepnęła.

  A więc o to jej chodziło. Hokage uśmiechnęła się z politowaniem w swoich myślach, lekko kręcąc głową.

  Sprawa z przyjętymi Sakryfikantami i nią, na początku nie była taka bajkowa. Ludzie mimo wszystko trochę się obawiali, szczególnie że cała grupa była znana z Kasai, czyli organizacji której przewodniczył Namikaze; osoba obiecująca wybić całą wioskę. Nie kryto się również z tym, że po prostu byli... inni. Zachowywali się dosyć cicho, unikali niemal wszystkiego, najczęściej chodzili nocą, lub pod Henge. W dodatku gdy ktoś chciał od nich jakiejkolwiek pomocy, na przykład przy noszeniu zakupów, reagowali dosyć żwawo, chorobliwie. Jakby chcąc ich przekonać, że są jak najbardziej mili, choć wyglądało to dla zwykłych mieszczan przerażająco.

  Największy problem był z Radą Starszych. Cholera, nadal pamiętała ich miny, gdy oznajmiała im, że już przyjęła do wioski tych ludzi! To przerażenie! Ta nienawiść! Oburzenie! Czasem, głównie gdy była pijana, podśmiewywała się z tego. Cóż, na pewno nie powinna tak reagować, ale... Jak tak nad tym teraz pomyślała, nie było żadnego wytłumaczenia. Zachowywała się tak bez większego powodu, choć była to z pewnością jedna z najpoważniejszych spraw wioski w ostatnich latach.

Ten Ostatni//Naruto ffNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ