(WAŻNE INFO) 60 - Epilog

907 130 36
                                    

Naprawdę ważna wiadomość:

Witajcie moi drodzy czytelnicy. Jak widzicie po tytule, jest to epilog tej oto części książki. Jeśli nie czytaliście do końca opisu opowiadania, to wam coś wytłumaczę.

Książka jest podzielona na trzy części, ale w tej samej... em witrynie? Nie wiem jak to w tej chwili nazwać.

Gdy wstawię pierwszy rozdział drugiej części, będzie on jako następny rozdział tutaj. Zmieni się tytuł tej opowieści, oraz okładka, ale opis nie. Po prostu to będzie znak, że jestem w następnym etapie drogi, do zakończenia tego oto niesamowitego, cudownego, depresyjnego opowiadanka.

Także jak ktoś jest ciekawy tytułu, to niech zajrzy do opisu.

A! Następny rozdział dodam po odpowiedniej ilości gwiazdek. Jako, że jest to epilog, musi być to spora liczba. Niestety wam jej nie podam, będę po prostu czekać, aż ona dobije.

Mam nadzieję, że pierwsza część książki wam się podobała. (Ja tam jestem zadowolona)

Druga i trzecia... Będą jeszcze poważniejsze i depresyjniejsze. Także zapraszam tylko ludzi, którym nie będzie przeszkadzała rozpacz, strach i mordor. (Oczywiście przesadzam z tą depresją i mordorem, ale ogólnie będzie poważniej niż w tej części)

;)

---------------------

- Naruto, spokojnie. Będę cię ochraniać, a ty w tym czasie uspokój się i przypomnij sobie jakąś potężną technikę Fūinjutsu. - Nakazał, choć sam nie miał pojęcia co robił. Jego przyjaciel włąśnie tracił pieprzoną wolę walki z Madarą, a on po prostu kazał mu się uspokoić.

  Chłopak wolno skinął głową, a Itachi odbił następnego kunaia, który celował prosto w krtań blondyna.

  Skoro ktoś miał zginąć, to należało wreszcie zacząć walczyć.

- Katon: Gōkakyū no Jutsu! - Warknął, jednak zamiast kuli ognia wyprodukował wielki, poziomy strumień. Yugito i Killer szybko nad nim przeskoczyli, więc wyrzucił shurikeny w ich stronę. - Katon: Karyūdan! - Pas żaru poleciał w ich stronę, ale Killer wytworzył falę wody, ochraniając ich dwójkę.

- Pamiętam. - Odezwał się cichy głos za nim.

- Świetnie, teraz musisz mi pomóc. - Powiedział głośniej czarnowłosy, stawiając przed nimi mur ognia, który na celu miał tymczasowe odgrodzenie ich od przeciwników.

- Nie możemy stąd uciec? - Spytał cicho, z nadzieją.

- Wybacz Naruto, ale musimy coś zakończyć. - Zaprzeczył. Był zadowolony, że klon się nie pojawił, mało tego, był z siebie trochę dumny. Blondyn skinął głową i podszedł do niego, ale w jego oczach nadal widniał strach i ból. - Musimy kogoś pokonać.

- Zabić? - Dopytał, a na jego twarzy zawitała niepewność, pomieszana ze strachem.

- Uwierz mi, że to jest sprzeczne z moją ideą, ale jeśli chcemy przeżyć, musimy to zrobić. - Mimowolnie Itachi zacisnął pięści.

  Ci, którzy zabijają swoich własnych towarzyszy mają zagwarantowane umrzeć w okropny sposób.

  A jednak on nie mógł uciec i nie mógł umrzeć. Dla Sasuke.

- Itachi...

- Zaufaj mi. - Ledwo przeszło mu to przez gardło, ale postarał się uśmiechnąć. Mimo, że oczy Naruto nie były zdolne do pokazywania uczuć, i tak teraz widział, jak przez moment stają się one niepewne, a później nadal przerażone, a jednak zdecydowane. 

Ten Ostatni//Naruto ffWhere stories live. Discover now