Pomścić

625 95 21
                                    

  Sakura nigdy w życiu nie widziała takiej Tsunade. Mimo, iż ona sama była przerażona i nie mogła wydobyć z siebie głosu, to Godaime Hokage po prostu mocno zbladła i nie odzywała się. Jej warga zaczęła dziwnie drgać.

- Tsunade-sama, Hatake Kakashi jeszcze żyje. Zdołaliśmy zatamować jego krwotok i jest w dobrym sta...

- Co z Jiraiyą? - Przerwała mu. Różowowłosa myślała, że Senju zacznie krzyczeć, lub chociaż się ruszy. Ale tak nie było.

  Jej głos był nerwowy, pełen bólu i niedowierzania. Niemal trząsł się z rozpaczy. Mogła przysiąc, że Tsunade próbuje zatrzymać łzy, które zgromadziły jej się w oczach. Usłyszeli pukanie, a drzwi otworzyły się.

- Miałam zabrać Sak... - Zaczęła Ino z lekkim uśmiechem, który zaraz zszedł jej z twarzy, gdy zobaczyła sytuację w pokoju. Sakura spojrzała na nią twardo, a blondynka od razu zrozumiała przekaz i wycofała się z pomieszczenia.

  Ani Hokage, ani ANBU nie zwrócili na nią uwagi. 

- Tsunade-sama. - Słychać było jak Jastrząb przełyka ślinę. - Jiraiya-sama poległ w walce, prawdopodobnie ugodzony niesamowicie mocnym Rasenganem.

  Zesztywniała, tak jak blondynka, której usta niekontrolowanie otworzyły się.

  Przecież każdy wiedział, kto umie jako jedyny używać Rasengana.

- ANBU, możecie iść. - Powiedziała obojętnie. Skłonili się i zniknęli w białych dymkach, uprzednio układając na ziemi wa ciała. - Sakura, ulecz Kakashiego. - Skinęła głową i ruszyła do jej danego Senseia. Z oczu różowowłosej popłynęły łzy.

  To już następny raz, gdy musiała go leczyć. I to był następny raz, gdy działo się to przez jej dawnego przyjaciela. Cholera, nawet nie wierzyła, że on był zdolny do takich rzeczy. To znaczy, kilka razy już pocharatał Kakashiego, ale nie sądziła, że... Jiraiya...

  Słysząc dość niepokojący odgłos, spojrzała w stronę swojej mentorki. Spodziewała się widzieć jak pije ponownie sake z gwinta, patrząc na panoramę Konohy, nie myślała jednak, że Tsunade pozwoli sobie na wcale nieukrywany płacz.

  Ale cholera, jej przyszywany wnuk zamordował jej najlepszego przyjaciela. Nie chcąc oglądać takiej Hokage, odwróciła się do Kakashiego.

  Czarne jak noc oko patrzyło na nią z tępym wyrazem, jakby nad czymś głęboko myśląc, a jednak nadal nie mogąc znaleźć odpowiedzi. Dopiero gdy jedna jej łza skapnęła na policzek okryty maską, jego wzrok stał się zdezorientowany.

- Sakura... - Mruknął cicho. - Co się właściwie dzieje? Nie umarłem?

- ANBU cię znaleźli Sensei. - Szepnęła przez łzy. - Żyjesz i dopóki ja cię leczę, będziesz żył długo.

- Dziękuję Sakura. - Zaczął kasłać, przez co lekko się odwrócił. Widząc ciało Jiraiyi, nagle znieruchomiał.

- Mu się nie udało. Gdy przybyło ANBU, już nie żył. - Powiedziała cicho, kończąc leczenie. Wstała z klęczek i również spojrzała na zwłoki.

  Nie znała Żabiego Pustelnika tak dobrze jak Naruto, Tsunade, czy nawet Kakashi, który rozmawiał z nim parę razy. Ale cholera, był to człowiek, w dodatku niezwykle dobry.

  Więc czemu Namikaze go zamordował? Nie mógł go uśpić, tak jak kiedyś Sasuke? On był jego rodziną.

- Kakashi, skoro jesteś zdrowy idź wypocząć do domu. Ty też Sakura, rodzice pewnie się martwią. Macie stawić się jutro punktualnie o dziesiątej, by Hatake mógł zdać raport. - Mruknęła cicho kobieta, ale nawet na nich nie spojrzała. Haruno pomogła wstać szarowłosemu i mrucząc pożegnanie, wypchnęłą go za drzwi.

  Nie sprzeciwiał się, choć w jego postawie było widać coś dziwnego.

  Sakura cicho podeszła do mentorki, ostrożnie wyjęła jej z ręki alkochol i położyła go na biurku. Blondynka spojrzała na nią z wyżutem, który jednak szybko zamienił się w rozpaczenie. Ponownie po jej policzkach spłynęły łzy.

- Tsunade-sama... - Zaczęła powoli. - Przykro mi, naprawdę ale...

- Czy kiedykolwiek straciłaś kogoś bliskiego? - Zadała ostro pytanie. Sakura spięła się.

  Senju tym czasem odwróciła się na krześle w stronę okna, a jej wzrok stał się mglisty.

- Nie, ale...

- Straciłam już trzy osoby. Straciłam brata, ukochanego i najlepszego przyjaciela Sakura. Dwójka z nich została zabita przesz ważne dla mnie osoby, a trzecia zmarła na moich rękach. Więc nie masz po...

- Tsunade-Sensei! - Podniosła głos, przerywając tym samym następne zdanie. Zielonooka przeniosła na nią lekko zdziwiony wzrok. No tak, w końcu naprawdę rzadko mówiła przy niej w ten sposób. - Tak, to prawda, że nie zabito moich przyjaciół. Nikt też nie zamordował mojej rodziny, nikt nigdy się nade mną nie znęcał. Ale przecież doskonale sensei widzi i wie, że moi najbliższi po prostu się ode mnie odwrócili. Kakashi zamknął się w sobie i niewiele ze mną rozmawia, Ino z Tenten i Hinatą zwykle są na misjach, Sasuke uciekł do Orochimaru i prawdopodobnie będzie chciał mnie zabić, a Kage... z resztą sama sensei doskonale wie, co stało się z Nar...Namikaze. - Szybko się poprawiła. - Po treningu zamknął się w sobie, uciekł, założył własną drużynę całą zapisaną z najwyższymi kwotami w książce Bingo i... I może wiele razy już cię ratował sensei, ale nadal istnieje myśl, że nas zaatakuje. - Cicho dokończyła. Cholera, wreszcie wyrzuciła z siebie swoje myśli. Z jej oczu popłynęły łzy. - Z rodziną nie rozmawiam prawie w ogóle, jedyne co robię to się uczę. Co z tego, że udało mi się osiągnąć szczyt poprzez odblokowanie pieczęci? Nadal są rzeczy których nie wiem. I... I tak naprawdę mam tylko ciebie Tsunade-sama. Więc niech Sensei nie mówi, że straciła ona te osoby. Nie przeczę, ale trzeba żyć dalej. Bez nich, lub z nimi.

- Nie Sakura. - Powiedziała cicho. Blondynka przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.

- Nie?

- Pomszczę Jiraiyę. Pomszczę go, choćbym nie wiem co.



  Siedział na krześle i mimo, że nic nie pokazywał na twarzy, w środku jego serce całkowicie zaprzestało bić.

  Ona to zrobiła.

  Ona naprawdę to zrobiła, w dodatku teraz jeszcze się uśmiechała.

- Świetnie! - Od razu zawołała Yugito. Jednak tylko ona, Utakata i Killer B gratulowali nowego związku między Naruto, a Temari.

  Itachi, Gaara i on nie ruszyli się z miejsc.

- Coś nie tak? - Spytał blondyn, podchodząc do nich z najprawdziwszym, szerokim uśmiechem.

  Kurwa, on nie pojawiał się często, co oznaczało, że naprawdę był szczęśliwy.

  Kurwa, kurwa, kurwa.

- Nie, tylko jestem zaskoczony. - Mruknął Gaara. Gdy Naruto zamknął go w przyjacielskim uścisku, którego użył tak naprawdę pierwszy raz w życiu, rzucił swojej siostrze zimne spojrzenie. Yagura przybił z niebieskookim żółwika, a Itachi po prostu wymusił u siebie uśmiech.

  Gdy Naruto cofał ręke z gestu, nagle ta samoistnie opadła wzdłuż ciała. Trójka zmarszczya brwi, a blondyn niesamowicie zbladł. Killer B, Utakata, Yugito i Temari stali w kącie pokoju i rozmawiali, podczas gdy niebieskooki nieco gorliwie oparł się o stolik, a jego oba Dōjutsu pojawiły się i zaczeły niezwykle szybko wirować. Teraz już każdy spojrzał na chłopaka, który prawie spadłby na twarz, gdyby nie to, że piasek Gaary go utrzymał.

- Czy to nie jest Wieczny Mangekyō Sharingan Madary? - Spytała Yugito podchodząc do chłopaka. Jego oczy niezwykle szybko wirowały, aż w końcu się zatrzymały. - Skąd on go ma, i jak...

- Cholera, Yugito! Na razie mamy większy problem, z resztą całą historię już słyszałaś, nie pamiętasz? - Warknął Gaara.

  Naruto zamknął oczy i dyszał ciężko, a jego lewa ręka zacząła dziwnie się ruszać. 

- Zaczyna się Młody.

Ten Ostatni//Naruto ffWhere stories live. Discover now