14 (74)

500 88 5
                                    

i ziiiuuuuum rozdział.
Jestem wdzięczna wszystkim gwiazdkującym i poprawiającym moje błędy ludziom. Prawdopodobnie przyszykuję dla was coś w rodzaju 'parę lat później' gdy zakończę trzecią część książki i będę wam to wysyłać w wiadomościach prywatnych. Tak w ramach podziękowań ;)

---------

Tsunade wzięła tak wielkiego łyka sake, że prawie nie zdołała przełknąć trunku. Odłożyła z zamachem butelkę, zrzucając przy tym setkę papierów na podłogę.

- Cholera. - Warknęła głośno, wstała i pospieszie uklęknęła przy kartkach, powoli je zbierając. Wyciągając rękę pod biurko, coś nakazało popatrzeć jej do góry. Przez moment nie docierało do niej to, co zauważyła, lecz gdy szok minął, zaraz wstała.- Shizune! Zwołaj mi Wydział Śledczy, specjalizujący się w przełamywaniu pieczęci! - Wrzasnęła, zrzucając z biurka tysiące innych, niepodpisanych dokumentów. Usłyszała lekko przestraszone potwierdzenie i dźwięk zamykania drzwi.

Chwyciła drewno w ręce i przełożyła na środek gabinetu.

Trzask, oznajmujący ekspresowe przybycie Ninja, których wzywała.

- Hai, Godaime Hokage! - Wykrzyknęło parę osób.

- Macie natychmiast zacząć pracę nad rozszyfrowaniem tej pieczęci. - Wskazała na biurko, a dokładniej na czarny, prosty rysunek. - Niewykluczone, że prowadzi on do Namikaze. Jeśli byłoby to możliwe, macie ją złamać i doprowadzić nas do Uzumakiego! - Warknęła, zaciskając pięści. Wydawało się, że dwie osoby z czteroosobowego zespołu przełknęły ślinę, a pozostałe zaczęły nerwowo się poruszać. Zmrużyła oczy i wyszła z gabinetu, trzaskając drzwiami.

Cóż, teraz ma usprawiedliwienie za nie podpisanie dokumentów.

Idąc przez główną ulicę wioski, poczuła coś dziwnego. Jakby jednosekundowe przeczucie, impuls, chwilowy... bezdech? Przez dosłownie moment nie mogła złapać powietrza w płuca, czuła się jak sparaliżowana.

Zatrzymała się na środku drogi zaciskając i rozluźniając pięści, oraz rozwierając lekko usta.

- Hokage-sama? - Zapytał jakiś przechodzień. - Hokage-sama, czy wszystko dobrze?

- T-tak. - Zająknęła się, kiwając głową na potwierdzenie. Zaraz później jakby oprzytomniała i lekko się uśmiechnęła, jednocześnie poprawiając postawę ciała. - Nie musisz się martwić. - Dodała, idąc dalej. Nie miała pojęcia co, ale coś kazało jej pójść w stronę dawnego domu jej przyszywanego wnuka. Był on nieco dalej, więc mimo wszystko przyspieszyła kroku.

Stojąc przed drzwiami, ponownie doznała dziwnego uczucia. Gdy podnosiła prawą rękę do klamki, sama nie wiedziała czemu, ale zatrzęsła się. Może był to jakiś objaw niepokoju, którego dawno nie doznała? W domu Naruto nie była dawno. Parę razy nie mogła się powstrzymać i wchodziła do niego, sprawdzając, czy aby na pewno nie ma w nim jego właściciela, ale...

Cholera, jak w ogóle mogła przez moment pomyśleć, że on wróci? Nie miała pojęcia, a jednak ta myśl od czasu do czasu ponownie wchodziła do jej głowy.

Machinalnie przełknęła ślinę i pewnym krokiem weszła do przedpokoju, zamykając cicho drzwi. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy, był kurz, pokrywający dosłownie każdy centymetr domu. Ciężko odetchnęła i wykonała parę kroków do przodu, słysząc lekki stukot swoich butów.

Poczuła znów to samo uczucie, a jednak o wiele mocniejsze. Na ścianie obok powstała samoistnie rysa, a po niej druga. Czyżby były to jakieś znaki? Coś się stało z Naruto? A może z kimś z grupy poszukiwawczej?

Ten Ostatni//Naruto ffWhere stories live. Discover now